wtorek, 29 maja 2012

Rozmowa telefoniczna

- Cześć tatusiu.
- Cześć córeczko.
- Tatusiu,a co ty właściwie robisz w tej pracy ?
- Wożę różne rzeczy córeczko,aby inni ludzie mogli iść do sklepu i kupić to co jest im potrzebne.
- Acha,chyba rozumiem,wozisz laleczki i samochodziki do sklepu,żeby tatusiowie mogli kupować prezenty dla swoich córeczek ?
- Tak,kochanie wyobraź,sobie że nie przywiózł bym laleczek i samochodzików do sklepu i tatusiowie nie mogli by kupic prezentów na urodziny albo na gwiazdkę.

- No właśnie,a pamiętasz,obiecałeś mi że w tym roku będziesz na moich urodzinach ?
- Tak skarbie,pamiętam.
- To będziesz ?
- Tak,będę.
- A za ile dni,mam urodziny ?
- Za trzy dni,kochanie ?
- Tylko pamiętaj,że czekam na Ciebie,bo w tamtym roku Cię nie było i było mi smutno.
- Wiem,kochanie przykro mi,że nie mogłem być na twoich urodzinach,ale obiecuje że w tym roku będę.
- To fajnie,a wieziesz teraz jakieś zabawki dla dzieci ?
- Nie kochanie,teraz wiozę jedzenie dla takich malutkich dzidziusiów.
- To kto przywiezie zabawki ?
- Inni kierowcy,skarbie.Nie martw się na pewno inni kierowcy zrobią wszystko,aby przywieść zabawki na czas.
- No właśnie,muszą zdążyć,zanim tatusiowie przyjdą do sklepu.
- Zdążą,na pewno zdążą.
- Czekaj,dam Ci mamusie na chwile.
- Dobrze skarbeczku,daj mamusie.
- Już ją daję,to już za trzy dni będą moje urodziny.?
- Tak skarbie.
- Hurra...pamiętaj,czekam na Ciebie.Daję ci mamę.

- Cześć kochanie.
- Cześć skarbie.
- I co dasz radę przyjechać,ona czeka na Ciebie i o niczym innym nie mówi,tylko o urodzinach i o prezencie od Ciebie.
- Nie wiem misiu,tyle roboty,a gdzie nie pojedziesz to każdy ma swoje tępo i ma gdzieś,że chciałbyś jechać na urodziny do córki.
- Co to znaczy ?
- To znaczy,że na załadunkach,rozładunkach dla wózkowych jestem kolejnym autem do załadowania.Kolejną naczepą,którą trzeba wypełnić po brzegi mydełkami,pampersami i papierem toaletowym.
- Co ty mówisz,nie dasz rady przyjechać na jej urodziny.
- Kochanie,nie wiem,będę robił wszystko żeby przyjechać,ale wiesz że nie wszystko zależy odemnie i do tego te zakazy jazdy dla trucków.
- Ani nie mów,jak mam jej to powiedzieć,kolejne urodziny bez Ciebie.
- Kochanie,przykro mi,wiesz jak jest już nie raz o tym rozmawialiśmy.
- Wiem kochanie,ale postaraj się.
- Kochanie,powtórzę,będę robił wszystko,ale na wszystko niestety nie mam wpływu.Idą Święta,dużo jeżdżenia wiesz jak jest szał zakupów,umiała byś sobie wyobrazić,że przychodzą Święta idziesz do dużego marketu,a tam same puste półki.Kasjerki siedzą w kasach nic nie robią,ludzie chodzą po sklepie i zastanawiają się co się dzieje,a po za tym to co drugi człowiek przemoczony do suchej nitki,bo na stacjach nie ma paliwa.Nie ma,bo nikt nie przywiózł.Chodzą mokrzy,bo w sklepach nie ma parasoli.Dzieci płaczą w domach,bo nie tylko,że nie ma prezentów,ale nawet nie ma choinki i bąbek bo żaden kierowca "tira" nie przywiózł.
- Kochanie ty się dobrze czujesz ?
- Bardzo dobrze,tylko tłumaczę Ci,że muszę wykonać swoją robotę i możliwe,że nie dam rady przyjechać na urodziny naszego Skarbka.
- Ani,nie mów,jak ja mam jej to powiedzieć.
- Wytłumacz jej to jakoś skarbie.
- Spróbuję,ale.....a już nic nie mówię.
- Patrz,co za ironia losu,wozimy różne ładunki,między innymi zabawki,prezenty dla maluchów,dla tatusiów,którzy trąbią na nas,pokazują nam "FuckYou",zajeżdżają nam drogę,a sami nie możemy być na urodzinach własnych dzieci.
- No właśnie,a taki prezent urodzinowy po urodzinach to nie to samo.
- Wiem,skarbie.Musze kończyć,pauza już się kończy i muszę jechać,muszę jeszcze jechać trzy godziny i nadrobić stracony czas na załadunku.
- Jeszcze będziesz jechał,przecież już jest późno.?
- Wiem,ale muszę dzisiaj zrobić piętnastkę i pojechać jeszcze trochę.
- Tylko później stój na jakimś bezpiecznym parkingu,bo wiesz że Cię kochamy i czekamy na Ciebie.
- Tak,kochanie.Nie martw się.Będzie dobrze.
- Jedź ostrożnie,będę kończyła.Pa skarbie.
- Pa.Wyśpijcie się.I nie martw się

- Gdzie ja znajdę bezpieczny parking o tej porze.Kolejna nocka na dzikusie,ale co ją będę martwił.Dam radę.


Czy kierowca "tira"ma uczucia jest człowiekiem,ojcem,mężem.Czy oprócz pracy,jazdy,ładunków ma jeszcze życie prywatne.Czy potrafi powiedzieć "Kocham Cię"przytulić,pogłaskać po małej główce swoje dziecko.
Czy kierowca "tira"ma prawo do spędzania czasu z rodziną.Do wspólnego grilla z rodzicami,teściami,szwagrem czy siostrą.
O czym ty pisze na tym blogu ?
Pisze o tym,że gdy jestem w trasie,to interesuję się tym co robię i obserwuję co dzieje się w około mnie.Widzę życie swoje i innych kierowców,od tej strony od której pokazujący środkowy palec kierowca nigdy nie będzie widział,bo albo nie będzie miał takiej możliwości,albo po prostu nie będzie chciał zobaczyć.Nie będzie chciał zobaczyć w Nas ojców,mężów,braci,szwagrów,zięciów.Będzie tylko widział"tirowca".Czy będę z tym walczył.Na siłę pokazywał prawdziwy wizerunek kierowcy trucka.NIE !Nie będę tego robił na siłę,Czy będę to tłumaczył,każdemu klientowi super marketu,że poświęcam bardzo mało czasu rodzinie,dlatego że jestem kierowcą"tira".który przywozi do marketu wszystko od A do Z.NIE!Nie będę.To po co prowadzisz ten blog ?Po co piszesz o tym wszystkim.?Żalisz się,że ty lub inni kierowcy nie zdążą na urodziny córki,syna,ojca,mamy.Nie żalę się.Po prostu piszę,aby pokazać "Życie w trasie"takie jakie ono jest.Nie piszę po to,by kogokolwiek przekonywać do czegokolwiek,namawiać do zmiany poglądów i opinii.Nie mam takie go zamiaru,jestem zbyt zajęty,aby to robić.Pokazuję i opisuję swoją pracę,relację z rodziną,żoną,córką.Pokazuję przyjemną stronę tej pracy i tą nieprzyjemną.I tyle.
Te osoby,które mają nas za brudasów,prostaków,dziwkarzy itd.Niech sobie dalej tak myślą.Nie interesuje mnie ich opinia na temat kierowców trucków.Rozumiecie o czym mówię.Nie interesuje.Jestem zbyt szczęśliwy i pozytywnie nastawiony,aby przejmować się takimi ludźmi.Kocham swoją rodzinę,pracę jestem człowiekiem pozytywnie nastawionym do życie,rozwiązuję problemy które spotykam na swojej drodze i nie mam zamiaru marnować energii na tych,którzy nie rozumieją tego co my kierowcy trucków robimy.


Kilka informacji


Jest już późno,jestem w trasie.W domu byłem dokładnie niecałe trzydzieści siedem godzin.Mało czasu na załatwienie wielu spraw.Dlaczego tak krótko.Jest ładunek,trzeba go zawieźć i właśnie my kierowcy od tego jesteśmy.Jeżeli dowiaduję się,że trzeba jechać,to robię zakupy,wrzucam swoje graty do trucka i jadę.To wszystko.
Dzisiaj na załadunku w Chrzanowie byłem razem z żoną i córeczką.Chcieliśmy być jeszcze kilka godzin razem.Załadunek przeciągnął się bardzo dużo,nawet sam się nie spodziewałem,że tyle zajmie czasu.Widziałem,że dziewczyny były już zmęczone,ale takie dni jak dzisiaj jeszcze bardziej łączą naszą rodzinę.Ola z Klaudią były osobówką.Wracaliśmy tą samą drogą,płatną A-4 w kierunku Katowic.Po drodze,rozjechaliśmy się każdy w inną stronę.Ola z Klaudią do naszego domu,a ja do Sławkowa od Agęcji Celnej.Tak więc,jestem w trucku,piszę post i jutro zaczynam jechać do celu,który tym razem nazywa się Szwajcaria.Jadę zaledwie kilka kilometrów w głąb Szwajcarii,ale sprawy papierów(papiery celne)należy załatwić,jak bym jechał przez całą Szwajcarię.



Dwa odcinki "Życie w trasie"cz.18 i 19.Jest w nich trochę śniegu."Dlaczego w maju we francji leży śnieg"takie komentarze pojawiają się pod filmami"Życie w trasie"Już tłumaczę.Nie będe wkółko pisał,że brakuje mi czasu na wiele spraw.Niektóre ciężko ogarnąc.Jak widzicie,dużo jeżdżę,mam krótkie przerwy między trasami.Cz. 18 i 19 są to dwie ostatnie części z mojego trochę starszego materiału.Uważam,że jest to ciekawy materiał i uznałem,że szkoda było by Wam tego nie pokazać.
Mam również nagrany,nowy materiał z bierzących tras i w niedługim czasie będzie to materiał w nowych odcinkach"Życie w trasie"Materiał z Marsyli,z ostatniej trasy itd.

Zapraszam.




"Życie w trasie"cz.18




"Życie w trasie" cz.19





piątek, 25 maja 2012

Banan i karp.Łeb jak sklep - Driver,człowiek komputer

Wchodzi Pan "X" do knajpy,zamawia kufel lanego piwa,siada sam przy dwuosobowym stoliku i biorąc pierwszy łyk,rozgląda się po lokalu.Jest tutaj pierwszy raz i nie zna nikogo.Widzi,jak przy barze siedzi dwóch gości,którzy rozmawiają ze sobą.Rozmawiają dosyć głośno,więc Pan "X "nie musi specjalnie nasłuchiwać,by słyszeć o czym jest rozmowa.
- Ten jeden to kierowca tira - mówi Pan "X" do siebie - Nie jest w temacie i jak większość ludzi na trucka mówi po prostu tir.
- A ten młodszy,chyba dopiero zapisał się na jakieś kursy - Pan "X" nie wie na jakie kursy,bo nie jest w temacie.Nie interesuje się truckerką.Pracuje w piekarni i dla niego,każda duża ciężarówka to tir,a kierowca w środku to tirowiec.
Słyszy jak ten starszy opowiada,że jeździ już kilka ładnych lat,że tej pracy nie zamieniłby na żadną inną.
- Pan "X" przyszedł na piwo,prosto po pracy.Jako piekarz,najczęściej pracuje na nocną zmianę i właśnie po nocnej zmianie przyszedł.Była godzina trochę po ósmej rano.Wypił piwo i postanowił kupić drugie aby jeszcze posłuchać co mówi ten kierowca.Gdy tak siedział i wsłuchiwał się w rozmowę w pewnym momencie obydwaj mężczyźni wstali z krzeseł i wyszli na dwór.Pan "X" zaciekawiony całą rozmową patrzył na nich jak wychodzą.Widział,że ten starszy częstuje,młodszego papierosem.
- Ale on ma się fajnie,nic nie robi tylko jeździ tirem i zwiedza świat - rozmarzył się Pan "X".

Czy ta krótka opowieść o Panu "X" to wymyślona historia czy prawdziwa.? Jak myślicie ?Wymyślona ?a może prawdziwa ?Trudne pytanie?Moim zdanie łatwe.
Historia wymyślona,ale i prawdziwa.Jak może być wymyślona i prawdziwa jednocześnie.?
Czy znacie takiego Pana "X",a może kilku Panów "X",albo kilku dziesięciu.Moim zdanie ich jest tysiące.Są wszędzie,na około nas.Tą historię wymyśliłem.Na miejsce Pana "X",można wstawic dużo osób,które żyją w nieświadomości,jak wygląda życie i praca kierowcy trucka,osoby które mają podobne zdanie jak Pan"X".Zdanie jest prawdziwe,słyszałem je wiele razy.

- Ale on ma się fajnie,nic nie robi tylko jeździ tirem i zwiedza świat - rozmarzył się Pan "X".
Przy tym zdaniu,chciałbym się zatrzymać i je rozwinąć.

- Ale on ma się fajnie - Z tym stwierdzeniem się zgodzę,ale nie zawsze "ma się fajnie".Ma się fajnie,jak wszystko się układa,ładunki są dostarczone na czas,jak coś zaplanuje i zrealizuje to.Ma się fajnie,gdy spedytor zadzwoni z pytaniem
- Rozładował się pan.?I w odpowiedzi usłyszy.
- Tak,rozładowałem się.
- To dobrze,bo mam dla pana kolejny ładunek.
Ma się fajnie,gdy po całodziennej jeździe bez korków,zrobi dobre kilometry i przed skończeniem czasu jazdy,bez problemu znajdzie miejsce na parkingu - "Wtedy ma się fajnie"
- Ma się fajnie,gdy kończy mu się jedzenie i ma możliwość swoim "tirem"zaparkować blisko sklepu,aby uzupełnić zapas żywności - Tak,wtedy z pewnością ma się fajnie.
Ma się fajnie,gdy rano się obudzi,i w jego kotłach ropy jest tyle ile było przed zaśnięciem -"Ma się fajnie,bardzo fajnie".Jest jeszcze kilka spraw,o których mógłbym napisać i powiedzieć ,że kierowca tira "ma się fajnie"
Ale jest też druga strona medalu,o której Pan "X" nie ma zielonego pojęcia.
Życie w trasie,nie zawsze jest takie "fajne" i kolorowe jak myśli Pan "X".
Zacznę od załadunku w Belgi,który miałem przedwczoraj.Na miejscu byłem o godzinie ósmej rano.Gdy przyjechałem na miejsce okazało się,że towar który mam ładować dopiero jest przygotowywany.
- Proszę iść do trucka i czekać,przyjdę po pana - usłyszałem od pracownika na magazynie.
- Ok. -odpowiedziałem - A ile,będę czekał ? - Normalne pytanie,przecież mój czas pracy,płynie nieubłagalnie.
 - Dwie,trzy godziny,prześpij się w trucku - usłyszałem w odpowiedzi.
Ale mi odpowiedź - pomyślałem.
Ja nie chcę spać tylko chcę jechać,jak najszybciej,co on sobie myśli,że ja jestem zadowolony,że mam czekać,że będę się cieszył,że mogę spać.Jestem wyspany,bo spałem w nocy,rano nastawiłem dwa budziki ,żeby się szybko załadować i JECHAĆ !!!.No,ale Pan"X",ma swoje tempo i nawet nie miał zamiaru pomyśleć,że jak późno wyjadę z firmy,to będę musiał jechać do późna w nocy i będę miał problem znaleźć miejsc na parkingu.Nadrobię stracony czas przedłużonym czasem pracy,jeżeli w danym tygodniu będę jeszcze mógł go przedłużyć.Bo jeżeli trzy razy,dzięki innemu panu "X"przedłużyłem czas pracy,to dzisiaj mogę pracować tylko trzynaście godzin i w związku z tym nie ujadę daleko.
- Jak to nie ujadę daleko -?!!!!! - Przecież jutro popołudniu muszę rozładować ten ładunek w trzech miejscach.!!!
- Muszę,bo pojutrze mam już ładunek do Polski,a pojutrze to już jest Piątek
- Co ?PIĄTEK !!!-O rany,dlaczego Niemcy w Piątek pracują krócej.
-Muszę wszystko zrobić,aby zdążyć rozładować trzy miasta w czwartek i w piątek być na załadunku rano,bo jak się nie załaduję to nawet nie chcę myśleć co się stanie.

Rozumiecie coś z tego ?Zobaczcie na temat posta "Banan i karp.Łeb jak sklep - Driver,człowiek komputer".
OK.Załadowali mnie w końcu,ale dlaczego jest już godzina czternasta ?Jakim cudem,przecież byłem tutaj o godzinie ósmej?
Czy przespałem te sześc godzin ? - NIE !!!-Najpierw czekałem,potem podjechałem w jedno miejsce,gdzie musiałem rozebrać lewą stronę do załadunku.Następnie przejechałem w drugie miejsce,a dokładnie pod rampę numer dziewięć,gdzie załadowano mi tyłem pięć palet.
- Uff,jeszcze tylko papiery i w końcu mogę jechać.
-Proszę poczekać,papiery trzeba przerobić,bo miało byc siedem palet,ale się nie zmieściły i jest tylko pięć palet.
-CZEKAĆ,CZEKAĆ,CZEKAĆ !!!!
- Nie,od czekania kilometry nie ubywają,od jazdy ubywają.
Dostałem papiery i w końcu zacząłem jechać.
- Do którego miasta jechać najpierw,żeby zdążyć rozładować wszystkie trzy miejsca ?,Co to za firmy?Do której godziny pracują?
Zaplanowałem,czy dobrze ? Sam nie wiedziałem czy dobra kolejność.Kilometry te same,bo trzeba było zrobić kółko po tych miastach,więc wszystko jedno od którego zacznę.Logiczne jest,że pojadę do pierwszego po drodze,potem drugie i trzecie.
Ale chwileczkę,nie mogę myśleć tylko kategorią"patrzę na mapę i jadę po kolei"
Bo w tym momencie nie jest najwazniejsze zrobić jak najmniej kilometrów,tylko żeby firmy były czynne jak przyjadę.Więc od której zacząć?
CHWILECZKĘ !!! - Przecież,nie mogę jechać do miasta numer 1,ponieważ najpierw muszę rozładować miasto numer 3,bo Bi-boxy(specjalne metalowe stojaki,w których były rolety w kartonach) z miasta numer 3 blokują Bi-boxy z miasta numer 1.

Rozumiecie coś z tego ?Zobaczcie na temat posta "Banan i karp.Łeb jak sklep - Driver,człowiek komputer".
Ogarnąłem to jakoś i wczoraj udało mi się rozładować dwa miejsca i podjechać pod firmę,gdzie miałem rozładunek numer trzy.
Nie zdążyłem się jednak w tej firmie rozładować,bo firma była już zamknięta.Po rozmowie z pracownikiem,który jechał już do domu,dowiedziałem się gdzie i o której godzinie mam podjechać rozładować się następnego dnia,czyli dzisiaj rano.
Godzina szósta trzydzieści,to była godzina o której byłem już pod magazynem.Rozładunek - lewy bok.Bok rozebrany,ładunek rozładowany,bok złożony,papiery do torby i Jazona na załadunek.Przejazd trochę ponad pięcdziesiąt kilometrów
- Co ten Hołek mówi - godzina do celu ?
No tak,takimi wąskimi landówkami,to szybciej nie dojadę.
-Jestem na miejscu,duża ta firma."Geberit" znam tą nazwę.
Godzina ósma trzydzieści,wchodzę do biura,czekam w kolejce,ładunek do Polski - banan na twarzy :),ale nie za długo.
- Proszę "pager" i czekać na parkingu,załadunek ok.godziny szesnastej.
-Z "banana - :)" zrobił się "karp - :o"
- O szesnastej ? - pytałem sam siebie.- No to ładnie,nie dojadę w sobotę na bazę.Będę robił weekend,jak dobrze pójdzie pod Wrocławiem :(

Pogodziłem się z tą myślą bardzo szybko,bo jakie miałem wyjście.Ale,po półtorej godzinie czekania "pager"za piszczał i na wyświetlaczy ukazała się liczba "61"
- Ładuje się,zdążę dojechać na bazę,zanim mi się pokończą w piątek czas pracy i nie wykorzystane godziny jazdy i w sobotę czas jazdy.

Rozumiecie coś z tego ?Zobaczcie na temat posta "Banan i karp.Łeb jak sklep - Driver,człowiek komputer".

Ale na twarzy znów pojawił się "banan"
Znów poczułem napływ adrenaliny we krwi i ten "power"
- Odpalam silnik i cisnę pod rampę numer"61"- mówiłem do siebie.
Załadowany,papiery w torbie i jadę.Na twarzy w dalszym ciągu"banan".fajna godzina,zdążę na bazę.
Pierwsze ok.sto kilometrów przejazd landówkami w kierunku Ulm,patrzę na tacho,czas dwie godziny.
-"karp"co dwie godziny,kiedy to minęło ?
- Ale lipa,dwie godziny tylko sto kilometrów - mówiłem -Ale najważniejsze,że jestem już na autostradzie,to nadrobię kilometry.Znów pojawił się "banan"na twarzy.Ale nie trwał długo.Przed Norymbergą,korek i znów "karp"Po prawie dwóch godzinach,wyjechałem z korka.
- "Banan",nareście po korku,ale trzeba robic pauzę 45 min,pierwszy parking i zjeżdżam.
Po pauzie ruszam,jadę,kilometry uciekają"banan"na twarzy,muzyka gra.
- Jak rozegrać tą partię - analizowałem w podczas jazdy - Zrobię dzisiaj 10h jazdy,pauzę 9 h i jutro 9 h jazdy."banan"powinienem dojechać na bazę i weekend w domu.
- Na A-72 korek,dopiero zaczyna się tworzyć,świeży wypadek,karetka,policja już jadą !!! - usłyszałem w radiu.
- Co !!!?A-72,przecież zaraz mam na nią wjechać,"karp"znów korek,patrzę na tacho,liczę i co mi wychodzi.Czas pracy dzisiaj to 12h16min.Czas jazdy niecałe 8h."banan"to historia,cały czas słucham radia,liczę i "karp"na twarzy.
- Jak wjadę w ten korek,to będę robił 15h pracy,ale jak mi się czas jazdy w nim skończy to co?"karp"
- Ale jak wjadę na parking,to będę miał czas pracy normalny 13h "banan",ale nie wykorzystam całej 9-tki jazdy,a do celu mam 654 km."karp".Mógłbym jechać jeszcze z 40 minut,ale jak zostanę w korku to mi nawet 10-tki może braknąć.
Rozumiecie coś z tego ?Zobaczcie na temat posta "Banan i karp.Łeb jak sklep - Driver,człowiek komputer".
Finał.
Wjechałem na parking,w radiu dopytałem o ten korek.
- Wszystko stoi,korek 34 km. - usłyszałem w radiu,
-"karp" ile,34 km,pytałem sam siebie- Robię pauzę,dalej nie jadę.Jutro sobota,rano nie powinno byc dużego ruchu.Pauza 11h.Zostawię sobie na jutro 10 h jazdy,w razie gdyby były korki i 15 h pracy.Dwa razy w tym tygodniu już wykorzystałem"piętnastki"została ostatnia"piętnastka"Do celu 654 km,Dziesięć godzin jazdy,średnia prędkość 65km/h.Dojadę na bazę i weekend spędzę  w domu.W poniedziałek rano rozładunek w Tychach.Jest to plan wykonalny,pod warunkiem,że nie będę stał w korkach,bo inaczej weekend ,będę robił w trucku blisko domu.

Rozumiecie coś z tego ?Zobaczcie na temat posta "Banan i karp.Łeb jak sklep - Driver,człowiek komputer".

Tutaj doszliśmy do dalszej części zdania "nic nie robi tylko jeździ tirem " faktycznie nic nie robi,jak myśli Pan "X".
Ale....

 "zwiedza świat"jest jak najbardziej trafnym stwierdzeniem.Tak zwiedzamy świat czy w korkach czy jadąc na "odcięciu"świat zwiedzamy.tutaj Pan "X" ma sto procent racji.

"Słyszy jak ten starszy opowiada,że jeździ już kilka ładnych lat,że tej pracy nie zamieniłby na żadną inną."
Ja powiem tak
- Nawet jak jutro nie dojadę do domu i weekend będę spędzał 100 - 200 km od domu,Nie zamienił bym tej pracy na żadną inną."banan":)



piątek, 18 maja 2012

Kierowca i jego truck

Kierowca i jego truck.Hm....Napisałem to zdanie i zatrzymałem się na nim.Tytuł posta też był inny,ale po tym zdaniu zmieniłem tytuł.Tytuł posta brzmiał"Czas na odrobienie zaległości".W tym poście będzie o zaległościach,ale najpierw chcę wrócić do zdania"Kierowca i jego truck".Dzisiejszy dzień dla mnie zaczął się o godzinie drugiej trzydzieści.Wtedy to rozpocząłem dzień na tacho i zaczęliśmy razem z moim truckiem podążać w kierunku naszego celu oddalonego o trzysta sześćdziesiąt kilometrów.Odległość dla jednych duża,dla innych mała,dla mnie i mojego trucka taka odległość to rozgrzewka.Piszę po raz pierwszy na blogu o Nas,czyli o mnie i o moim Manie.My.Ja i mój truck.Pokonanie tych kilometrów zajęło nam pięć i pół godziny.Cztery i pół godziny jazdy oraz  pauza około jednej godziny.Ruszając o godzinie drugiej trzydzieści w nocy,planowałem dojechać na rozładunek na godzinę ósmą rano.Była dokładnie za cztery ósma gdy zjawiłem się na miejscu.
- Dobra robota - pomyślałem patrząc na zegarek,gdy zaciągałem hamulec postojowy.
Ja i mój truck.Czy ja sam tego dokonałem.Czy sam na własnych plecach,przyniosłem dwadzieścia dwie palety o łącznej wadze ponad ośmiu ton.Nie.Przywiozłem ten ładunek w naczepie,którą ciągnął mój truck.Ja tylko wciskałem gaz,zmieniałem biegi,kręciłem kierownicą,patrzyłem w lusterka.Słuchałem muzyki,gdy mój truck wykonywał całą ciężką robotę.Gdy autostrada prowadziła pod górę,czułem jak silnik pracuje z niesamowitą mocą,jak skrzynia biegów napędza wał a wał przenosi swoją potężną moc na koła,dzięki którym razem z moim truckiem bez zająknięcia pokonywaliśmy wszystkie podjazdy.Ja w tym czasie słuchałem muzyki i nie czułem żadnego zmęczenia.Gdy pokonywaliśmy zjazdy,mój truck gnał jak szalony,aż musiałem go powstrzymywać aby nie przekraczał dozwolonych prędkości.Chciał odpocząć po ciężkich podjazdach,nabrać sił i rozpędu na następne wzniesienia.Ja w tym czasie,dalej słuchałem muzyki,dalej nie czułem zmęczenia.Ja i mój truck.Czy za te wszystkie dostarczone ładunki na czas tylko mi należą się brawa - Nie.Czy ja sam tego dokonałem - Nie.Trzymając delikatnie kierownicę dzięki której mój truck wykonuje moje polecenia w którą stronę pojedziemy,wykonuję tylko część pracy,którą trzeba wykonać,resztę robi On - mój truck.Gdy świeci słońce i cały truck jest nagrzany,ja w tym czasie siedzę w jego klimatyzowanej kabinie.Gdy pada deszcz i cały truck jest mokry i brudny,ja w tym czasie siedzę w jego suchym,przytulnym wnętrzu.Gdy na dworze jest mróz i pada śnieg,on w tym czasie marznie a mnie ogrzewa swoim ciepłem.Ja i mój truck.Gdy po dłuższej wspólnej jeździe zaczynam czuć zmęczenie,On posłusznie niesie mnie na parking,gdzie pozwala mi w spokoju spać i regenerować siły,by następnego dnia znów razem przemierzać kolejne setki kilometrów.

Patrząc na przejeżdżające"Tiry",czy kiedy kolwiek,myślicie o kierowcy i jego ciężarówce w ten sposób jak ja to pokazałem.Czy potraficie wyobrazić sobie,jak żyje kierowca będąc trzy tygodnie w trasie daleko od domu.Tylko On i Truck.Razem.Dwadzieścia cztery godziny na dobę - Razem.Czy dla mnie mój truck to tylko zwykła ciężarówka,dzięki której zarabiam pieniądze ? - Nie.Pieniądze są ważne,ale dla mnie nie najważniejsze w tej pracy.Pieniądze są przy okazji.Zdziwieni jesteście tym co piszę.Będąc w trasie przez trzy tygodnie,wogóle nie myślę o pieniądzach,nie przeliczam diet ile już zarobiłem.Praktycznie wcale tutaj nie używam pieniędzy.Pieniądze to ostatnia rzecz o której tutaj myślę.Po prostu,zjeżdżam z trasy i będąc w domu liczę ile zarobiłem pieniędzy.To wszystko.Tutaj moje myśli są skierowane całkiem na inne tory.Tutaj liczy się tylko to,abyśmy razem ja i mój truck wykonali robotę,która należy do nas.Ja dbam o niego,a on dba o mnie.Ja do niego mówię miłe słowa,a on w zamian mruczy cichutko do mnie swoim silnikiem.Spędzamy razem ze sobą mnóstwo czasu.Czy ja to lubię ? Jak można mieszkać w kabinie ciężarówki i do tego rozmawiać z nią.? Ten gość już chyba oszalał,co on tutaj pisze ?
Tego nie da się wytłumaczyć,to trzeba przeżyć i poczuć.To trzeba kochać,takie życie.
Przecież masz rodzinę,żonę i córkę.Tak,mam i bardzo ich kocham ale też mam pracę którą też kocham.Gdy wyjeżdżam w trasę,rodzina zostaje daleko z tąd i na długo.Wtedy jestem tylko ja i mój truck.
Dzisiejszy dzień,który zaczął się wcześnie w nocy jeszcze nie dobiegł do końca.Gdy mój truck został rozładowany,była godzina dziesiąta rano.Z pod rampy wróciłem na parking przed firmą.Tam  czekałem na kolejny ładunek.Według wcześniejszych ustaleń,ładunek miał być do Francji.Gdy tak czekałem,oczy zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.Nie spałem ponad dwadzieścia cztery godziny.
- Muszę się zdrzemnąć,bo jak dostanę ładunek to może byc kiepsko. - mówiłem do siebie.
Według tacho mogłem pracować dzisiaj do godziny siedemnastej trzydzieści.
- Załaduję się i ujadę trochę kilometrów do tej siedemnastej trzydzieści,ale najpierw muszę się trochę zdrzemnąć,bo nie dam rady tak jechać.
Nastawiłem dwa budziki na trzydzieści minut,aby w razie dostania sms-a z namiarami na załadunek,go nie przespać nie słysząc dźwięku telefonu.Co trzydzieści minut,budziki dzwoniły,sprawdzałem telefon,ale sms-a nie było.
Ogólnie,to chciałem jechać,ale jak nie mam ładunku,to nie mam,czekam cierpliwie i tyle.
- W takim razie,jeszcze trzydzieści minut - znów nastawiłem dwa budziki.
I w ten sposób spałem do godziny piętnastej,niecałe cztery godziny.
- Chyba nic nie będzie z tego ładunku dzisiaj - pomyślałem.Już robi się za późno,bo o godzinie siedemnastej trzydzieści mija mi piętnaście godzin pracy i muszę zacząć robić pauzę dobową.W sobotę to tutaj raczej nikt nie pracuje i z ładunkami trzeba czekać do poniedziałku.

Gdy tak analizowałem swoją sytuację zadzwonił telefon.Był to mój szef.Po rozmowie wiem co jest grane.Po wczorajszym święcie,dużo firm w Niemczech i Francji miało wolne i żadnego ciekawego ładunku dla mnie nie było.Trzeba czekać do poniedziałku. W porządku - powiedziałem.Ja jestem gotowy,jak trzeba jechać to jadę,jak trzeba stać to stoję.Czyli do poniedziałku stoję.Jestem na fajnym parkingu.Oświetlony.Jest nas tutaj cztery trucki.I bardzo duży plus.Internet chodzi tutaj bez zarzutu.Bez problemu,mogę oglądać zaległe filmy na YT,czytać blogi innych kolegów i pisać własne posty.Rozmawiałem,już z żoną przez Skype i rozmowy nie zerwało ani razu.Super.Zawsze staram się w każdej sytuacji szukać pozytywów.Jestem kierowcą i nie ukrywam,że wolał bym jechać i mieć trasę jak najdłuższą.Jechać dzisiaj,jechać jutro.Ale praca kierowcy nie tylko składa się z jazdy,czasami trzeba swoje odstać i czekać.Gdy stoi się na takich długich pauzach,wtedy można się trochę wyluzować z tych codziennych obowiązków i codziennej gonitwy.
Gdy mam czas dla siebie,dużo rozmyślam i dostrzegam wtedy jak bardzo jestem związany z moim truckiem.Tego też się nie da opisać,myślę że kierowcy,którzy przeżywają podobne chwile,wiedzą o czy mówię.Kierowca i jego truck to jedno ciało.
Na cały weekend mam już plan.Jutro będę robił duży post na temat moich map,nawigacji i mapy w laptopie,a w niedzielę post na temat internetu.Może starczy czasu na sklejenie jakiegoś filmu,trochę spaceru,bo tutaj gdzie stoję w około są same pola i łąki.Za oknem słychać ptaki i krzyczące barany.Jednym słowem - Welcome to Bavaria !!!

czwartek, 17 maja 2012

Tak to można odpoczywać

Wczoraj dostałem ładunek dosyć późno.Była godzina około siedemnastej,gdy dostałem namiary na firmę w której miałem się ładować.Do przejechania miałem dziewięćdziesiąt dwa kilometry,więc w normalnych warunkach przejazd powinien zająć mi nieco ponad godzinę.Była środa,ładna słoneczna pogoda,ale godzina na przejazd na załadunek najmniej odpowiednia.Dlaczego ?Dlatego,że niektórych krajach Unii,między innymi w Niemczech w czwartek jest święto i dzień przed świętem czyli w środę o godzinie siedemnastej ruch na wszystkich autostradach jest bardzo duży.Bardzo dużo osób jedzie poza swoje miejsce zamieszkania odpocząć.Więc wracając do mojego przejazdu odcinek dziewięćdziesięciu dwóch kilometrów,jechałem ponad dwie godziny.Parę minut po dziewiętnastej zjawiłem się na firmie,gdzie pracownicy czekali praktycznie tylko na mnie.


Pod rampą stał jeden truck,który właśnie był ładowany.Zostawiłem swojego trucka na parkingu i poszedłem się zameldować.Gdy tylko wszedłem na magazyn,pracownik zapytał o miasto do którego miałem jechać z tym ładunkiem,po czym wskazał mi rampę numer pięć pod którą miałem się odrazu podstawić.Wiedziałem tylko tyle,że mam mieć załadowane dwadzieścia dwie palety,ale nie wiedziałem co na tych paletach będzie się znajdować.Na miejscu dowiedziałem się,że będzie to papier.Załadunek poszedł bardzo sprawnie,takie załadunki to poezja.Odrazu pod rampę,odrazu załadunek i szybko w trasę. Zanim jednak ruszyłem,musiałem te palety pospinać pasami,ponieważ nie są to euro palety,które wymiarami pasują do naczepy,tylko palety,które wymiarami zostały dopasowane do wymiarów papieru.Spinanie też bardzo fajne,ponieważ palety były na tyle małe,że bez problemu zmieściłem się pomiędzy paletami a bokiem naczepy,aby je pospinać.W przypadku gdyby były na tyle szerokie,że nie zmieścił bym się,musiał bym rozebrać jeden bok naczepy i zapiąć pasy będąc na zewnątrz naczepy.Gdy skończyłem z zabezpieczeniem ładunku,zostało mi tylko wypisać CMR i w drogę.Była godzina dwudziesta dwadzieścia,gdy wyjechałem załadowany z firmy.Krótki przejazd po landówce i po chwili byłem już na autostradzie.Ładunek tym razem nie do Francji,a na południe Niemiec w rejon Stuttgartu.
Trasa długości pięćsetczterdzieści kilometrów.Jak pisałem wcześniej,w czwartek w Niemczech jest święto i z tego powodu w środę można jechać tylko do północy.Gdy zbliżała się godzina dwudziesta trzecia zacząłem rozglądać się za parkingiem.Na celowniku miałem stację Shell,którą namierzyłem przy pomocy Auto Mapy.
- Ok.jeszcze dwadzieścia kilometrów i robię pauzę - mówiłem do siebie.
- Ciekawe,czy o tej porze znajdę jeszcze miejsce na Shellu,czy będę musiał szukać miejsca na jakimś dzikusie - zadawałem sobie to pytanie jadąc i słuchając cicho muzyki.
Gdy dojechałem do Shella moje przypuszczenia niestety sprawdziły się,ciasno,wszystkie miejsca dla trucków  zajęte,gdzieś z przodu jakiś truck próbuję się wcisnąć w ostatnie wolne miejsce.
- No tak,święto w Niemczech spędzę na dzikusie.
Gdy tak stałem i rozglądałem się pomyślałem,aby objechać parking nieco dalej,ponieważ parking,na który wjechałem jest dość duży i ma dwie drogi wjazdowe.Pojechałem w tą drugą drogę i ku mojemu miłemu zaskoczeniu,było jeszcze jedno wolne miejsce dla trucka.
- Pasuje,wbijam tutaj,ciasno ale dam radę wjechać.
Wjechałem i gdy wyłączyłem silnik było godzina dwudziesta trzecia dwadzieścia pięć.
- Wszystko gra,do zakazu jazdy jeszcze trzydzieści pięć minut,zakończę dzień na tacho i mogę zaczynać świętować - pomyślałem z zadowoleniem.
Nie siedziałem zbyt długo.Pomyślałem,że jutro święto więc kładę się spać i śpię do bólu,bez budzika.
Będąc w trasie czasami jedę nocami z ciężkimi oczami i przysłowiowymi zapałkami w oczach,a czasami mam tą przyjemność spać do bólu,nigdzie się nie śpiesząc.Zgasiłem światło i poszedłem spać ........ A gdy się obudziłem .......

No właśnie,spałem bez budzika,więc trochę pospałem,gdy się obudziłem była godzina dziesiąta trzydzieści,nie wiem czy dla Was późno wstałem,bo dla mnie to normalna godzina,czy wstaję o dziesiątej trzydzieści czy o trzeciej w nocy,to dla mnie są to normalne godziny,ponieważ moje godziny pracy i odpoczynku są różne,wszystko zależy od tego o której godzinie dostałem ładunek i o której godzinie muszę ten ładunek dostarczyć.A więc.....
Obudziłem się,uchyliłem lekko szyby,otworzyłem szyberdach i słyszę,że na zewnątrz gwar jak na targowisku.
- Co jest ? Co tam się dzieje ? - z zaciekawieniem pytałem sam siebie.Pamiętacie,gdy przyjechałem była godzina dużo po dwudziestej  trzeciej,na parkingu cisza,wszystkie trucki śpią,mały ruch samochodów osobowych i pieszych.A po przebudzeniu parking żyje na całego.
- Dobra,koniec tego obijania się,trzeba zobaczyć co tam się dzieje.
Uchyliłem lekko firankę i patrzę,a tam stoją jakieś auta z lat trzydziestych i czterdziestych,bynajmniej tak wyglądały.
- O rany,co to "Powrót do przyszłości cz.10" tu kręcą,czy może przeniosłem się w czasie,żartowałem sobie.
- Pięknie wyglądają te auta,biorę aparat i idę zrobić kilka zdjęć.
Szybka poranna toaleta i już jestem z aparatem na parkingu,gotowy do robienia zdjęć.Oczywiście film też nagrałem,bo nie był bym sobą,gdybym tego nie zrobił.
Grzecznie zapytałem właścicieli tych "cacek" o pozwolenie,ale jak to zawsze bywa,właściciele takich "cacek"z radością i dumą pozwalają fotografować swoje "skarby"
- Co zastałem na parkingu ? Zobaczcie :)
Wspaniałe stare samochody utrzymane w bardzo dobrym stanie,wszystkie bez problemu odpaliły i pojechały dalej.Na parkingu właściciele tych aut zrobili sobie przerwę na jedzenie i kawę. Zjechało się również dużo ładnych motocykli,oczywiście zdjęcia też zrobiłem.


Był również Harley na którym przyjechało starsze małżeństwo.
















Kilka fotek,mojego Mana odpoczywającego sobie podczas święta.


Widzicie więc,że w trasie nigdy nie wiadomo co lub kogo możemy spotkać.Zbliża się wieczór,zaraz będę robił kolację i o godzinie trzeciej w nocy ruszam.Do celu zostało mi trzysta pięćdziesiąt kilometrów i powiem Wam,że celowo jechałem tak,aby zostało mi w tych granicach.Dlaczego ?Ponieważ przejechanie tych kilometrów powinno mi zając około czterech godzin,może cztery piętnaście,po których zrobię pauzę czterdzieści pięc minut i podjadę pod rozładunek.Będę wtedy miał całe cztery i pół godziny jazdy do dyspozycji i nie spotka mnie niespodzianka typu - podjeżdżam pod rampę i skończył mi się czas jazdy.Rozumiecie o co chodzi.Trzeba tak planować czas jazdy,aby na firmie pod rampą mieć go wystarczająco dużo.Po rozładunku będę czekał na kolejny ładunek,który tym razem powinien być do Francji.

środa, 16 maja 2012

Strona - Kierowca bez doświadczenia

Pierwszy rozładunek za mną.Po przejechaniu nieco ponad tysiąc sto kilometrów dojechałem na Koln,w którym to miałem rozładunek.Gdy zjawiłem się na firmie,zaparkowałem trucka na parkingu i udałem się do biura.Umówmy się,że na blogu będę używał słowa "Truck" z wiadomych przyczyn.Ładnie brzmi i nic w tym złego,że na europejską ciężarówkę będę mówił "Truck"używając słowa z języka angielskiego.Przecież jako kierowcy międzynarodowi uczymy się języków obcych w tym też angielskiego i będąc na Unii,bardzo często mówię "Truck"a nie"Ciężarówka"W języku niemieckim na ciężarówkę mówi się "LKW"a we Francuskim"Camion"i tych słów będziecie używać pracując na unii.Polskiego słowa"ciężarówka"tutaj oprócz polaków nikt nie rozumie.Wracając do mojego rozładunku,przedsawiam Wam ciekawe zdjęcie.Co to jest ?
Jest to zalaminowana kartka na której widzicie kilka obrazków.Z kąd ją mam i co oznaczają te obrazki ?Dostałem ją w biurze firmy,w której miałem rozładunek,w momencie gdy się tam zgłosiłem.Jak to wyglądało ?Oddałem wszystkie papiery,które miałem(CMR,i wykaz materiałów,które przywiozłem z Polski)i dostałem tą właśnie kartkę.Pracownik powiedział,że mam iść na parking do swojego trucka i patrzeć na wyświetlacz,który znajdował się na ścianie budynku.Gdy wyświetli się mój numer "ROUTE - HU732XB",który otrzymałem mam wrócić do niego,czyli do biura i wtedy powie mi gdzie mam jechać się rozładować tzn.pod którą rampę.

Co oznaczają poszczególne obrazki.

P - parking.
Pomarańczowa kamizelka - na terenie firmy obowiązkowo ubrać kamizelkę odblaskową.
Niebieski but w niebieskim okręgu - na terenie firmy,obowiązkowo ubrać buty ochronne/robocze.
Wózek widłowy i człowiek w odległości 3m - obowiązkowo utrzymać odległość minimum trzy metry od pracującego wózka widłowego.
Zdjęcie kabiny ciężarówki - kartkę,którą otrzymałem w biurze trzymać za szybą trucka.
Zdjęcie mężczyzna przy drzwiach - po wyświetleniu twojego numeru,udaj się spowrotem do biura.
Date - data zgłoszenia się do biura
Route - twój numer,po wyświetleniu którego,trzeba wrócić do biura.

Możliwe,że dla większości z Was,wszystko co jest na tej kartce,jest oczywiste,ale uznałem,że dla niektórych z Was będą to przydatne wiadomości.Zdobyte kolejne doświadczenie.W momencie,gdy spotkacie się z czymś takim tutaj na Unii,nie będziecie zaskoczeni,tylko odrazu zrozumiecie o co chodzi.

Po rozładunku udałem się na parking,tutaj na terenie firmy Ford i w dalszym ciągu czekam na ładunek.Korzystając z wolnego czasu,postanowiłem wykorzystać go do nadrobienia zaległości na blogu,a dokładniej mówiąc do udzielenia odpowiedzi na pytania.Odpowiedzi w postacie postów na stronie "Kierowca bez doświadczenia".Każdy post nazywam tam "Tematem"Są to wyczerpujące odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania.Oczywiście zapraszam wszystkich do przeczytania tych "tematów"również osoby czytające blog,a nie będące kierowcami,ponieważ w odpowiedziach piszę dużo na temat mojej pracy,na temat pracy na Unii i w jaki sposób rozwiązałem bądź rozwiązuję różne problemy,które spotykam pracując tutaj.
O każdym nowym "temacie"będę informował na stronie głównej bloga w rubryce"Aktualności - Info",aby każdy z Was wiedział,że na stronie"Kierowca bez doświadczenia"pojawił się nowy temat.
Bardzo fajną sprawą jest to,że zadajecie pytania i inni czytelnicy bloga odpowiadają na nie.Tworzy się dyskusja w okół danego tematu.Osobiście,czytam wszystkie pytania,odpowiedzi i również w ten sposób pogłębiam swoją wiedzę.Zachęcam do zadawania pytań i do odpowiadania na nie osoby,które czują,że swoją odpowiedzią mogą pomóc innym czytelnikom bloga.

Dzisiaj dodałem temat,który jest odpowiedzią na pytanie"Jakie kupiłeś książki razem z książką - Czas pracy kierowcy"Temat pt."Książki,które zawsze mam w trasie".Zachęcam do przeczytania tego tematu.

czwartek, 10 maja 2012

Kilka tematów do omówienia

Nowa trasa

Jestem drugi dzień w domu.Szczerze powiem,że nawet nie zdążyłem się przełączyć na tryb"Dom",a już dostałem ładunek.Ale spokojnie,w trasę wyjeżdżam dopiero w poniedziałek nad ranem,więc cały czas zostaję na trybie "Trasa - czuwanie".Dlaczego nie przełączę się całkowicie na tryb"Dom",a to dlatego,że możemy sobie planować kolejne dni,a życie i tak ma swój plan.Transport, - tutaj lepiej nic nie planować dłużej niż dwadzieścia cztery godziny,a może i mniej.O co chodzi ?Już mówię.Dzisiaj rano pojechałem na bazę rozliczyć się z ostatniej trasy i porozmawiać na temat naprawy mojej uszkodzonej paleciary.Sprawy nabrały takiego obrotu,że trudno było by mi przewidzieć wcześniej taki scenariusz.Na bazie w trakcie rozmowy okazało się ,że jest ładunek i dobrze by było,gdybym go wziął i w poniedziałek z nim pojechał.Moja odpowiedź brzmiała - W porządku i już wiadomo,że w najbliższy poniedziałek jadę w kolejną trasę,która ma trwać około dwa tygodnie,ale wszystko i tak okaże się "w praniu".Ale co z paleciarą.Decyzja - jadę z taką jaka jest,po powrocie będzie naprawiana bądź wymieniana na nową.Turbo,tak turbo dobrze czytacie,ale co z nim,wiadomo że jest.Oczywiście,że jest i powinno być suche,a moje turbo jest w 60% mokre.Mówię tutaj o tym,że coś jest nie tak,silnik chodzi normalnie,siła w normie,jednak turbo jest mokre.Mechanik obejrzał je dokładnie i stwierdził.Jutro wymiana uszczelki,dokładnie nie wiem w którym miejscu,ale jutro rano o godzinie ósmej,na warsztacie zjawi się mechanik i tą uszczelkę wymieni i powinno być w porządku.Ale jak to w transporcie,dopiero się okaże czy będzie w porządku czy nie.Na dzień dzisiejszy wiem tyle,że jutro 11.05.2012 na godzinę szesnastą mam być w Bielsku Białej na załadunku.

Kolejne odcinki "Życie w trasie"cz.16 i 17

Przesłałem kolejne dwa odcinki "Życie w trasie"na kanał You Tube.Część 16 i 17.Odcinki,które przygotowałem przed ostatnią trasą,czyli ponad trzy tygodnie temu,ale nie udało mi się ich umieścić w serwisie.Z różnych przyczyn.Mamy już miesiąc Maj,niektóre dni są bardzo ciepłe i przypominają już lato,a w części szesnastej jest kilka scen z udziałem białego puchu.Materiał nagrany jeszcze "Olympusem",uważam,że są to dobre odcinki pokazujące moją pracę i "Życie w trasie",i szkoda byłoby tego materiału Wam nie pokazać.Z powodu szybkiego wyjazdu w trasę,nie mam czasu na złożenie odcinków z ostatniej trasy i aby nie zrobić zbyt długiej przerwy z publikacją następnych części "Życie w trasie"te dwa odcinki idealnie wypełnią tę lukę czasową.Będąc w trasie przygotuję następne odcinki i prześlę ja na kanał YT po powrocie.Oczywiście część 16 i 17 nie są przypadkowymi częściami zrobionymi na szybko "byle by tylko były"tak jak pisałem wcześniej,są przemyślane i materiał w nich zawarty moim zdaniem jest bardzo interesujący.Oczywiście do Was należą osądy i komentarze na temat tych części"Życie w trasie".

"Życie w trasie cz.16"


 


"Życie w trasie cz.17"




Kierowca bez doświadczenia

Strona "Kierowca bez doświadczenia",która nie posiada jeszcze ani jednego posta,żyję swoim życiem,dzięki WAM !!!.Bardzo dobrze !!! Nie napisałem jeszcze nic,ponieważ nie miałem czasu,a jak przeczytaliście wyżej,w najbliższych dniach tego czasu raczej mieć nie będę.W jednym z postów Paweł napisał"Czy tutaj można zadawać pytania, czy tylko będziesz tu pisał odpowiedzi?"Z braku czasu nie zdążyłem napisać odpowiedzi na ten post,za to Wy ją napisaliście za mnie.Bardzo dobrze !Uważam,że fajną sprawą jest to,że odpowiadacie na pytania kolegów,dzielicie się ze sobą wiedzą i doświadczeniami z różnych tematów.Myślę,że taka forma tej strona jest bardzo dobra.Chciałbym i zachęcam Was do tego,aby taka forma pozostała.Ja będę pisał pasty z odpowiedziami na pytania,które dostaję,a Wy w komentarzach zadawajcie pytania,osoby które uważają że znają odpowiedzi,mają wiedzę i doświadczenie dotyczące danego pytania,również w formie komentarza niech piszą,tak jak dzieje się do tej pory.Osobiście czytam wszystkie Wasze pytania i odpowiedzi i dzięki Wam również zdobywam nową wiedzę i doświadczenie.Trzymajcie tak dalej !!!

poniedziałek, 7 maja 2012

Zmiany na blogu

Kierowca bez doświadczenia
Zmiany na blogu - o co chodzi,na pierwszy rzut oka wszystko takie same,jak było.Jakie zmiany,dlaczego,coś się stało ? Moje podejście do życia jest takie.Jeżeli coś działa dobrze,to po co to zmieniać,zmieniam to co działa źle,lub coś działa dobrze ale jest potrzeba zmiany.Wychodzę z założenia,że życie samo pokaże co trzeba zmienić,a czego nie zmieniac.Oczywiście na wszelkie zmiany jestem otwarty i przygotowany.Jeżeli jest taka potrzeba to zmieniam to co zmienic trzeba.
Moim zdaniem,właśnie nadeszła taka potrzeba zmiany.
Dostaję od Was "maile"z różnymi pytaniami i bardzo dobrze,że piszecie bo "Kto pyta,nie błądzi" pytania są różne.Jest jednak dużo pytań od nowych kierowców,tzn.takich,którzy właśnie są w trakcie robienia prawa jazdy kat.C,C+E,KW lub kierowców,którzy mają już wszystkie uprawnienia konieczne do podjęcia pracy w tym zawodzie.Pytania,które są bardzo podobne,dotyczą szukania pracy "kierowca C+E - bez doświadczenia",pytania - co należy zabrać w pierwszą trasę.Pytania o nawigację czy mapy.Opłaty za autostrady itd.
Jeżeli chodzi o odpowiedzi na te jak i inne pytania,to staram się na nie odpowiadać.Powiem szczerze,że nie jest mi łatwo nadążyć z wszystkim.Pisanie postów,składanie,wypalanie i przesyłanie filmów,pisanie odpowiedzi na pytania,które dostaję pocztą elektroniczną czy odpowiedzi na pytania zadawane w komentarzach na You Tube.Do tego wszystkiego przecież jestem w pracy i w pierwszej kolejności muszę wykonywać swoje obowiązki,dostarczać ładunki,spać i poświęcić trochę czasu rodzinie,która jest w Polsce i też odczuwa brak mojej osoby w domu.
Nie piszę tego po to by się użalać nad sobą,jaki to ja jestem zapracowany.Nie po to ? To po co to piszę ?No właśnie,już odpowiadam.
Gdy czytam pytania od osoby,która mi je zadała,staram się wczuć w sytuację tej osoby i zdaję sobie sprawę,że jeżeli ktoś poświęcił czas na napisanie maila z pytaniami do mnie,to nie po to by wysłać sobie wiadomość i na tym koniec.Tylko po to,że wysyłając maila z pytaniami,czeka na odpowiedź.Moim zdaniem logiczne i nic w tym dziwnego,że na nią czeka.Jednak nie zawsze mam czas na napisanie odpowiedzi,nie zawsze mam internet,by te maile czytać na bierząco i na bierząco na nie odpowiadać.
Czasami jest tak,że jak odbieram pocztę,to tych pytań jest tak dużo,że nie mam pojęcia na które odpowiedzieć w pierwszej kolejności,a na które później.Wszystkie pytania są dla mnie ważne.Cześć pytań się powtarza i kolejny raz muszę pisać to samo.Rozumiecie o co mi chodzi.?
Jeżeli ktoś z Was,wysłał mi maila z pytaniem,a nie otrzymał odpowiedzi,to nie dlatego,że jego pytanie zignorowałem i uznałem,że jest mało ważne i nie nadaje się do napisani odpowiedzi,tylko dlatego,że po prostu nie mam czasu,a gdy wracam do tego pytania po jakimś czasie,okazuje się,że na odpowiedź czekają kolejne pytania i tak wszystko się zbiera,zbiera i zbiera.
Postanowiłem znaleźć na to rozwiązanie.Jeżeli chodzi o pytania od "kierowców bez doświadczenia"na blogu pojawi się strona,na której będę pisał na tematy,które sa zawarte w pytaniach.W głównym "Menu" wystarczy kliknąć na link "Kierowca bez doświadczenia",by zostać przeniesionym właśnie na tą stronę.
Tam w formie postów,będę odpowiadał na powtarzające się pytania,i każdy nowy kierowca będzie mógł je przeczytać.
Będę pisał o tym jak ja rozwiązałem wiele problemów,oczywiście nie każdy,kto będzie czytał,musi się ze mną zgadzać w stu procentach.Mam nadzieję,że wielu nowym kierowcom moje wskazówki i porady pomogą,ale to Wy będziecie decydować co zrobić z danym problemem i jak go rozwiącać.
Więc to jest pierwsza zmian,w głównym "Menu"dochodzi kolejna strona o nazwie "Kierowca bez doświadczenia".Myślę,że gdy napiszę kilka postów z odpowiedziami,to wtedy będę miał więcej czasu na zajęcie się innymi sprawami.

Kolejna zmiana - Znika mapa Google
Zniknęła mapa Google z moją pozycją.Dlaczego ?Odpowiedź jest bardzo prosta.Zależy mi,aby moja pozycja była jak najdokładniejsza i aktualizowana na bierząco.Aktualizacja na mapie Google jest możliwa tylko wtedy,gdy mam dostęp do internetu.W PL i Niemczech nie mam z tym problemu,ale we Francji,nie mam internetu i wtedy moja pozycja na mapie jest nieaktualizowana kilka dni.Jak pisałem wcześniej co działa dobrze zostaje,a co działa moim zdaniem źle zmieniam to.Moją pozycję na bierząco możecie sprawdzać na stronie http://gdziejestem.pl/user/kdtruck  tam moja pozycja jest aktualizowana na bierząco,również wtedy gdy znajduję się w krajach,gdzie nie mam internetu (Luxembourg,Belgia,Czechy)a w których też czasami bywam.Robię to za pomocą telefonu komórkowego i internet bezprzewodowy nie jest mi do tego potrzebny.Aktualizacja odbywa się max.co kilka godzin,a napweno zawsze jest robiona,gdy stoję w danym miejscu dłużej (załadunek,rozładunek,pauzy)
Najszybszym sposobem,aby sprawdzić moją pozycję jest kliknięcie w link w "Menu"głównym.które znajduje się po lewej stronie "Tutaj teraz jestem".Gdy znajdę rozwiązanie dotyczące aktualizacji na mapie Google,wtedy mapa powróci na bloga.

Tyle nowych informacji na temat bloga.Jutro ładuję się do Polski.W domu będę prawdopodobnie w czwartek wieczorem.Wiem,że moja żona i córka nie mogą się doczekać mojego powrotu,bo trasa w sumie będzie trwać trzy i pól tygodnia.Ja również bardzo się cieszę,że wracam do domu,do rodziny.Na pewno będą chcieli,abym im poświęcił jak najwięcej czasu i jak najmniej siedział przy komputerze.Ja jednak zawsze staram się szukać kompromisu i myślę,że będąc w domu,znajdę czas dla rodziny i na odpowiedzi na pytania,nowe posty i nowe odcinki "Życie w trasie".

niedziela, 6 maja 2012

Marsylia cz.1 - Załadunek w Konigsbrunn

Był poniedziałek,ostatni dzień kwietnia.Stałem na parkingu pod spedycją DSV,gdzie rano zrzuciłem ładunek,którym był papier toaletowy,trzydzieści trzy palety.Od samego rana świeciło słońce,dzień zapowiadał się dobrze,ale nie przypuszczałem,że aż tak dobrze.Po rozładunku oczekiwałem na nowy ładunek,który miał być do Francji.Godziny mijały,a w telefonie cisza.
- Jutro Pierwszy Maja,zakaz jazdy w Niemczech i we Francji,jak nie dostanę ładunku to będę stał tutaj do środy. - takie myśli zaczęły przychodzić mi do głowy.
Nie był to plan,który mi się podobał.Byłem nastawiony,że załaduję się i cały dzień będę jechał i ujadę jak najwięcej kilometrów,aby zacząć robić pauzę we Francji i tam przeczekać święto Pierwszy Maja.
Minęła godzina siedemnasta,gdy zadzwonił telefon.Rozmowa z szefem i już wiem co robię dalej.
- Jedź w kierunku Augsburga,zaraz dostaniesz adres - usłyszałem w telefonie.
- Dobrze,już ruszam,a do której tam ładują - spytałem.
- Wszystko jest uzgodnione,będą czekać na ciebie,aż przyjedziesz - usłyszałem w odpowiedzi.
- Pasuje,jak będą czekać to dobrze.- pomyślałem.
Odpaliłem silnik i zacząłem się zbierać na załadunek.Przejazd trochę ponad sto kilometrów.Trochę landówki,później autostrada.Na autostradzie ruch,jakaś stłuczka i już stoję w korku.Na radiu słyszę,że korek ponad dwa kilometry.
- Ładnie,czekają na mnie,a ja stoję w korku i nic nie mogę zrobić. - pomyślałem.
Jechałem powoli i po około trzydziestu minutach wyjechałem z tego korka.
Straciłem cenne trzydzieści minut,a odległość do celu zmalała zaledwie o dwa kilometry.
Później wskoczyłem na landówkę,którą przejechałem przez Augsburg i już byłem w mieście Konigsbrunn.
- Jeszcze tylko znaleźć firmę i prawie wszystko gra.- pomyślałem
Napisałem,że prawie wszystko,bo za dwie godziny z paroma minutami,kończył mi się czas pracy i to w dodatku przedłużony.Ale po kolei.
Gdy podjechałem pod firmę była godzina dziewiętnasta trzydzieści,późno jak na załadunek zwłaszcza,że z powodu rozładunku dzień zacząłem wcześniej,o godzinie szóstej czterdzieści.Kierowca może pracować trzynaście godzin na dobę,lecz może trzy razy w tygodniu przedłużyć do piętnastu godzin.Więc przedłużamy i liczymy.Wychodzi,że o godzinie dwudziestej pierwszej czterdzieści muszę zakończyć dzień na tacho i zacząc robić pauzę,w tym wypadku nie była to zwykła pauza dziewiątka,czy jedenastka,ale ponad dwadzieścia cztery godziny,bo od północy do godziny dwudziestej drugiej następnego dnia,obowiązywał zakaz jazdy dla samochodów powyżej trzy i pół tony z powodu święta Pierwszego Maja.Według uzgodnień na terenie firmy,powinni czekać na mnie trzej pracownicy,a co ja widzę.Zamkniętą bramę i ani żywego ducha.
- Ładnie wszystko uzgodnili - pomyślałem.
Gdy tak stałem przed tą bramą,patrzyłem na firmę i zastanawiałem się co dalej,z budynku wyszedł jakiś mężczyzna.Zobaczył mnie i podszedł pod bramę.
- Przyjechałem się załadować - powiedziałem do niego.
- Ok.- odpowiedział - i otworzył bramę bym mógł wjechać.
Wjechałem na teren firmy,on zamknął za mną bramę i podszedł do mnie.Siedziałem w kabinie,miałem opuszczoną szybę i przez otwarte okno zacząłem z nim rozmawiać.
- Kiedy Cię mają załadować - zapytał.
- Dzisiaj,teraz - dodałem.
- Dzisiaj,to raczej nie,bo nikogo nie ma,jutro święto,najszybciej pojutrze - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Okazało się,że ten człowiek jest kierowcą w tej firmie.I był bardzo zdziwiony,że chcę się ładować o tej porze.
- W takim razie,muszę zadzwonić do mojego szefa - odpowiedziałem.
Kiwnął głową na znak,że zrozumiał i cierpliwie czekał,aż skończę rozmawiać przez telefon.

- Zaraz przyjedzie jakiś pracownik i będzie mnie ładował - powiedziałem do niego.
- Dobrze - odpowiedział - i poszedł w kierunku drzwi z których wcześniej wyszedł.
Było to pomieszczenie socjalne dla pracowników,w którym znajdowała się kuchnia,łazienka z prysznicem i pomieszczenie z telewizorem,gdzie pracownicy jadali posiłki.

Wjechałem dalej na teren firmy i czekałem na tego pracownika,który miał mnie ładować.Nie miałem pojęcia co będę wiózł i gdzie będę miał się podstawić.Rozglądałem się dookoła za jakąś rampą,ale nigdzie jej nie widziałem.
- Ciekawe co i gdzie będę ładował - myślałem,patrząc jak ucieka mi czas.
Dochodziła godzina dwudziesta,gdy na teren firmy przyjechał pracownik.Podszedł do mnie,przywitał się,powiedział jak mam się ustawić i poprosił,abym rozebrał lewy bok naczepy.
Jak się później okazało,bardzo fajny i miły gość (zdj.pierwsze od góry)
Na naczepie miałem trzydzieści trzy palety.
- Zdjąć je,czy mogą zostać - spytałem.
- Mogą zostać - odpowiedział.
I zaczął się załadunek.Najpierw przywoził z magazynu na plac palety załadowane jakimiś skrzyniami na kółkach,potem przyjechało coś co wyglądało jak oświetlenie jakiejś sceny.
- Co to jest ? - zastanawiałem się - i zacząłem się dokładniej przyglądać.
Faktycznie,były to elementy dużej sceny,poskładane na paletach i przygotowane do transportu.
Kolega ze zdjęcia ładował palety na naczepę,a ja zapinałem po kolei wszystko pasami.
Wszystko szło dobrze,powoli naczepa zaczęła się zapełniać,ale ja miałem jeszcze jeden problem do rozwiązania.Kończył mi się czas pracy,została niecała godzina i widząc w jakim tępie idzie załadunek,byłem pewny dwóch scenariuszy,lecz nie wiedziałem,który z nich nastapi.Scenariusz pierwsza to taki.Podczas załadunku skończy mi się czas pracy i nie ruszę się z miejsca,a drugi to zdążę się załadować,wyjadę z firmy i w trakcie dojazdu na parking mój czas pracy się skończy i wtedy będzie źle.

Dwa scenariusze i dwa nieciekawe.Dodatkowo, gdybym wyjechał z firmy to nie mogę stanąć byle gdzie na poboczu,na małej zatoczce,bo pamiętacie,że następny dzień to święto Pierwszego Maja.W takim przypadku,trzeba znaleźć parking z prawdziwego zdarzenia,a nie byle zatoczkę na dziewięć godzin.Poszedłem do kabiny sprawdzić,która jest godzina.Dochodziła dziewiąta.Do końca czasu pracy zostało niecałe czterdzieści pięć minut.W tym momencie wiedziałem,że nie zdążę się załadować i że czas pracy skończy się właśnie tutaj,na terenie tej firmy.Szczerze mówiąc,pasowało mi to,bo jadąc w tą stronę,rozglądałem się za parkingiem,ale żadnego nie widziałem.Landówka,którą tutaj przyjechałem,prowadziła przez tereny zabudowane i przez bardzo duży Augsburg,więc można było zapomnieć o tym,że znajduje się tutaj jakiś parking przygotowany dla samochodów ciężarowych.Najbliższy parking,był na autostradzie,nawet nie sprawdzałem jak daleko,bo wiedziałem,że o tej porze ciężko będzie znaleźć miejsce zwłaszcza,że jutro zakaz jazdy i każdy kierowca będzie chciał stać na dobrym parkingu.Najlepszym rozwiązaniem było iść i porozmawiać z kolegą,który mnie ładował.
Przedstawiłem mu całą sytuację,powiedziałem,że najlepiej byłoby gdybym mógł zostać tutaj do jutra do godziny dwudziestej drugiej.On popatrzył na mnie,wysłuchał dokładnie i powiedział.
- Niema problemu,możesz tutaj zostać do jutra.
- Super - odpowiedziałem - jest jeszcze jeden problem - powiedziałem.
- Jaki ? - zapytał.
- O godzinie dwudziestej drugiej,musi ktoś przyjść i otworzyć bramę,bo jest zamknięta na klucz - powiedziałem.
- Nie ma problemu - powiedział.
Uff,odetchnąłem z ulgą.
- Sprawa czasu pracy i parkingu rozwiązana,poza tym mogę spać spokojnie,tutaj moim kotłom nic nie grozi - pomyślałem.
- W takim razie,nie trzeba się spieszyć z załadunkiem - powiedziałem do niego.
- Super - odpowiedział.
Poszedłem do kabiny zakończyć dzień na tachu.Przez szybę widziałem,jak kolega który mnie ładuje,rozmawia dosyć długo przez telefon,tłumaczy coś wymachując przy tym rekami.
 - Ciekawe o co chodzi,mam nadzieję,że nie o moją pauzę do jutra,na terenie firmy.
Poczekałem aż skończy po czym zapytałem się.
- Jest jakiś problem.
- Na dzisiaj koniec,jutro o godzinie jedenastej,może dwunastej będziemy w trzech i zaczniemy od początku.
- Dobrze,ale dlaczego od początku - zapytałem.
- Ponieważ wszystko się nie zmieści,musimy to inaczej zapakować na palety i inaczej załadować. - odpowiedział.
-Okej.czyli kończymy jutro - powiedziałem.
- Tak,jutro - usłyszałem w odpowiedzi.
- W takim razie,zaciągnę plandekę i czekam do jutra.- powiedziałem.
Pożegnaliśmy się,poszedłem do kabiny a kolega poszedł w stronę pomieszczenia socjalnego.



Na drugi dzień,czyli Pierwszego Maja,wszyscy trzej zjawili się o godzinie dziesiątej.Miałem jeszcze firanki pozaciągane,gdy usłyszałem rozmowę na placu.Uchyliłem trochę jedną firankę i zobaczyłem dwóch młodych chłopaków jak stoją trzymając kubki z kawą w rękach i rozmawiają ze sobą,śmiejąc się przy tym co jakiś czas.
- Nic,trzeba się zbierać i brać się za robotę - pomyślałem.
Wyszedłem z kabiny,przywitałem się z nimi i poszedłem przygotować naczepę do załadunku.
Załadunek poszedł bardzo sprawnie,wprawdzie trwał prawie pięc godzin,ale ten czas zleciał tak szybko,że nawet nie wiedziałem kiedy.Chłopaki przywozili wózkami palety,pomagali mi zapinać pasy.Potem sześc ciężkich betonowych podstaw,jakieś konstrukcje stalowe luzem,bez palet,aż cała naczepa wypełniła się po brzegi dwudziestoma dwoma tonami części sceny,którą miałem zawieść tysiąc dwieście kilometrów dalej,do południowej Francji.Przy załadunku słuchaliśmy ciężkiego rocka,którego dźwięki wydobywały się z jednego z wózków widłowych.Z drugiego wózka dochodziły głośne bity,połączenia rasowego techno z mocnym basem.Słuchałem muzyki,rozmawiałem z nimi,zapinałem pas za pasem,aż usłyszałem.
- To już wszystko,koniec załadunku,wszystko jest ok.
- Super,jeszcze tylko papiery i wszystko gra.- powiedziałem
- Dobrze,papiery są gotowe -usłyszałem w odpowiedzi.
- Tam jest kuchnia i prysznic jak chcesz możesz skorzystać - usłyszałem.
- Tak,wezmę prysznic - powiedziałem i podziękowałem.
Chłopaki poszli na magazyn,a ja schowałem palety do paleciary,pozapinałem plandeki i poszedłem do kabiny.


Po krótkiej chwili,przyszedł do mnie ten chłopak z pierwszego zdjęcia i przyniósł mi wszystkie potrzebne papiery.Piszę tak,bo powiem szczerze nie zapamiętałem jego imienia,a gdy rozmawialiśmy u mnie w kabinie nie przyszło mi do głowy,żeby zapytać.Przeważnie jedzie się na załadunek,ładuje się,nikt nikogo nie pyta o imię i jedzie się dalej.W tym przypadku,było inaczej.Gdy się poznaliśmy,przedstawiliśmy się sobie po imieniu,ale niestety nie zapamiętałem jego imienia.Przykro mi i gdyby czytał ten post to przepraszam go za to.Piszę,że gdyby czytał ponieważ podczas rozmowy powiedziałem mu ,że prowadzę bloga,nagrywam filmy i pokazuję je na YT.Mówiłem mu o tym,gdy pytałem czy film,który nagrałem podczas załadunku i zdjęcia na których oni są pokazani mogę wrzucić do sieci na YT i Blog.Zgodził się bez problemu,poprosił abym zapisał mu adresy stron i powiedział,że będzie chciał zobaczyć te zdjęcia i film,gdy będą już dostępne.Gdy tak rozmawialiśmy powiedział,
- Zaraz przyjdę
- Dobrze.- odpowiedziałem.
Po krótkiej chwili wrócił,lecz nie wchodził już do kabiny.Podał mi kubek z napisem AC/DC i powiedział.
- To dla Ciebie.
Zdziwionym głosem powiedziałem
- Dla mnie,dziękuję,bardzo fajny kubek - powiedziałem zadowolony.
- To nie wszystko,jeszcze to - powiedział i podał mi trzy piwa w butelce.
- Dziękuję,bardzo dziękuję - powiedziałem  i dodałem.
- Dzisiaj nie mogę wypić,bo wieczorem jadę,ale bardzo lubię piwo i napweno wypiję je później - dodałem.
- Okej,rozumiem,wszystko gra.- odpowiedział.
Wyszedłem z kabiny,aby się pożegnać,jeszcze raz podziękowałem za wspaniały załadunek,za kubek,za piwo.Pożegnaliśmy się i podaliśmy sobie ręce na do widzenia
O godzinie dwudziestej drugiej ruszyłem w stronę Marsylii.
Na tym zakończę pierwszą część.


Marsylia - Trasa,której się nie zapomina.

Marsylia,to jedno z tych miejsc za którym będę tęsknił.Trasa,którą zakończę  jutro rozładunkiem w mieście Gersthofen w Niemczech dobiegnie końca.Wspaniałe widoki,piękna pogoda,kąpiel w zatoce Liońskiej zwaną Lwią Zatoką (fr.Golfe du Lion) będącej częścią Morza Śródziemnego.I co tu więcej pisać,tam po prostu trzeba być,aby poczuć tamten klimat,dotknąć skał,które znajdują się praktycznie wszędzie,posmakować bardzo słonej wody.Poczuć bardzo przyjemny wiatr na sobie,stanąć twarzą w twarz z tym pięknym kawałkiem ziemi i przez chwile poczuć się całkowicie "wolnym"człowiekiem.Bez obowiązków,pośpiechu,problemów i życiowych stresów.Miejsce,które działa jak narkotyk,gdy już raz spróbujemy co nam oferuje,chcemy wracać tam i mieć to cały czas.Miałem to szczęście,że po rozładunku,musiałem kręcić pauzę dobową i kolejny ładunek miałem na następny dzień.Oczywiście nie miałem zamiaru zaprzepaścić tej okazji,by udać się nad brzeg zatoki,która była oddalona o ok.3km od parkingu,który znajdował się przy autostradzie A50,na którym to stałem razem z moim wiernym kompanem od przygód czerwonym Manem.(Mam pewien pomysł,aby nadać mu imię,ale o tym w innym poście).Ale jak to wszystko się zaczęło,o co chodzi i dlaczego do Marsylii ?Teraz zapraszam na krótki film,który złożyłem wczoraj i pomimo wolnego przesyłu,udało mi się go umieścić na moim kanale YT.Całą podróż,załadunek,pobyt w Marsylii i powrót,opiszę i pokażę na filmach w kolejnych postach.Uważam,że warto się na chwile zatrzymać na Marsylii i tą trasę oraz wszystko co się wydarzyło pokazać i opisać.
Po południu napiszę pierwszą część czyli "Załadunek w Niemczech"na którym,poznałem wspaniałych chłopaków,rockmenów z krwi i kości,z którymi załadunek to czysta przyjemność.Na pożegnanie dostałem mały prezent.Drobny gest,ale bardzo miły.Zrobiłem zdjęcia i pokażę film,który za ich zgodą nagrałem i umieściłem na YT.