poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Kabina moją kuchnią


Gdy kierowca jest w trasie z racji specyfiki pracy na terenie Unii Europejskiej,bardzo dużo posiłków musi przygotowywać sobie sam,w kabinie swojej ciężarówki.Z kilku powodów.Podam cztery.Pierwszy to taki,że bardzo często robi się pauzy w miejscach,gdzie nie ma restauracji,baru,czy zwykłej budki z "Fast Foodami",gdzie można by było kupić ciepłą zupę lub zestaw obiadowy.Niestety dzikusy nie oferują takich rarytasów oprócz "wc" i kilku lamp,które czasami nawet nie świecą.Nie mówię,że na Unii nie ma restauracji,pizzerii czy kebaba.Są - w miastach przez które przejeżdżam, czy to jest w Niemczech,Francji czy w Belgi,widziałem bardzo dużo takich miejsc,gdzie można by było dobrze i smacznie zjeść.Ale,no i tutaj znowu mamy "ale".Dla kierowcy dużego zestawu to wcale nie taka prosta sprawa,zatrzymać się i wyskoczyć na cieplutki obiadek do jakiejś restauracji czy baru.I tutaj mamy drugi powód dlaczego? Otóż w większości miast i miasteczek nie ma parkingów przygotowanych dla ciężarówek,więc nawet gdyby kierowca chciał się zatrzymać i iść zjeść ciepły posiłek,to nie ma takiej możliwości.Niestety bardzo często kończy się to tak,że trzeba jechać dalej.W takim przypadku nie pozostaje nam nic innego jak przez szybę swojej ciężarówki popatrzeć na ludzi,którzy jedzą coś ciepłego,połknąć ślinę i jechać dalej.

Zdarzają się takie miasteczka,częściej we Francji niż w Niemczech,że jest restauracja lub bar oraz parking dla ciężarówek i wydawało by się,że mamy już komplet i możemy iść na obiad.Niestety,do tego wszystkiego jeszcze musimy dysponować czasem,którego w transporcie prawie zawsze brakuje.Więc to jest trzeci powód.Kierowca ma zaplanowany czas jazdy oczywiście,że sam go planuje,ale swoje plany czasu jazdy,musi opierać o termin rozładunku lub załadunku.Więc,gdy przejeżdża przez miasteczko,gdzie widzi restaurację i parking to i tak musi jechać dalej,bo pauzę może zrobić dopiero za np.dwie godziny.A za dwie godziny,gdy się na nią zatrzyma,to o restauracji może tylko pomarzyć,bo akurat stoi na jakimś dzikusie,gdzie jedyny napis na budce to "WC",jeżeli oczywiście trafił na dobrego dzikusa,w przeciwnym razie może szukać restauracji gdzieś w polu lub w lesie.Ale nie zawsze jest tak źle z restauracjami czy barami,jak do tej pory opisałem.

Czasami mamy szczęście i wszystko ułoży się jak w kostce "Rubika"
Mamy restaurację,jest parking,czasami zdarzają się blisko restauracji,ale bardzo rzadko.Najczęściej jeżeli jest parking,to gdzieś na obrzeżach miasta.Więc,jest parking,kierowca ma na tyle czasu,aby zrobić pauzę dłuższą niż czterdzieści pięć minut,przejść się kilometr lub trochę więcej do tej restauracji,możliwe że nawet skończył już jechać w tym dniu i zaczął robić pauzę dobową jedenastogodzinną lub skróconą dobową dziewięciogodzinną,więc może iść sobie powoli,spacerkiem i ma na tyle czasu,że może spokojnie czekać na zamówiony obiad.Rewelacja !Czego więc do szczęścia może brakować takiemu kierowcy.Zje ciepły obiad przy stole,po obiedzie nie będą interesowały go "brudne gary"i ogólnie mówiąc,tym razem nie będzie jadł z "miski".No powtórzę - Rewelacja !!!.


Również na większości stacji benzynowych,które znajdują się przy autostradach,można zjeść ciepły posiłek.Są tam restauracje.Znajdują się w budynku stacji lub w budynku obok.Kolejnym miejscem,gdzie kierowca może zjeść ciepły obiad są "AutoHofy".Autohofy znajdują się w Niemczech.Są to duże parkingi przy autostradach,wraz ze stacją benzynową,restauracją i czasami ze sklepem typu Netto,Aldi czy Lidl.Lecz "AutoHof"jest płatny.Wjazd do godziny 18:00 na taki parking jest bezpłatny.Po godzinie 18:00 musimy za taki parking zapłacić dziesięć euro.Gdy zapłacimy za wjazd na "AutoHof" otrzymamy "Ticket"czyli bilet.Z tym biletem,możemy udać się do restauracji i zakupić jedzenie,napoje,piwo płacąc tym właśnie "Ticketem"We Francji wszystkie parkingi przy autostradach są darmowe.Oczywiście za wjazd na autostradę trzeba zapłacić,ale za sam wjazd na parking już nie.Również we Francji na drogach "Nacjonalkach"tak się mówi na drogi główne krajowe,które najczęściej mają oznaczenie "N" np:N4 lub N22,także można spotkać restauracje z parkingami dla samochodów ciężarowych.Jednak w 99% parkingi te są prywatne i trzeba za postój na takim parkingu zapłacić dziesięć euro.Jeżeli staniemy na takim parkingu na pauzę czterdzieści pięć minut,to może udać się nam ominąć opłatę,pod warunkiem,że właściciel parkingu,który również jest właścicielem restauracji znajdującej się zaraz przy parkingu,nie przyjdzie do nas i albo poprosi nas o dziesięć euro,albo będzie kazał odjechać z parkingu.Jeżeli,na takim prywatnym parkingu będziemy chcieli zrobić pauzę dobową i zostać do następnego dnia,będziemy musieli zapłacić dziesięć euro.


Opisałem wszystkie możliwości,które może wykorzystać kierowca ciężarówki w UE,jeżeli chodzi o zjedzenie ciepłego obiadu.Więc dlaczego,tak rzadko kierowcy z polski oraz kierowcy z europy środkowo-wschodniej nie korzystają z nich.
No właśnie,przyszedł czas napisać o kolejnym,tym razem czwartym powodzie.Za parking na Niemieckim "AutoHofie" oraz na prywatnych Francuskich parkingach,powinna zapłacić firma.Zdecydowana większość firm,nie chce aby ich kierowcy stali na płatnych parkingach.Z wiadomych przyczyn.Koszty.Kierowców nie stać,samych opłacać parkingi.Nawet gdy staniemy na takim płatnym parkingu i firma zapłaci za ten parking to za dziesięć euro nie kupimy niestety obiadu,czyli zupy oraz drugiego dania.Unia to unia,ma swoje zarobki i ma swoje ceny.Stałem kilka razy na "AutoHofie" i za dziesięć euro kupiłem zwykłego hamburgera i zwykłe frytki.To wszystko.Przeliczając na walutę Polską - 40 zł.Za obiad trzeba by było zapłacić ok.20 euro lub więcej.I to jest powód numer cztery,dlaczego polski kierowca śniadania,obiady,kolacje i wszelkie posiłki przygotowuje sam w kabinie swojej ciężarówki.Dla nas,na Unii po prostu jest za drogo.Więc kabina jest i zostanie naszą kuchnią,miejscem,gdzie przygotowujemy i spożywamy posiłki i raczej szybko to się nie zmieni.






sobota, 18 sierpnia 2012

Filmy na You Tube - "Życie w trasie"



Filmy,które nagrywam podczas moich tras i publikuję na moim kanale You Tube przeważnie są to filmy,które nagrywałem jakiś czas temu.Czasami są tam ujęcia,sceny które znacie ze zdjęć.Czasami padają pytania,"kiedy będzie film z obecnej trasy"lub"dlaczego film jest z maja,jak mamy lipiec".Myślę,że należy się Wam wyjaśnienie dlaczego tak jest i w jaki sposób powstają te filmy.Gdy jestem w trasie to nagrywam bardzo dużo materiału.Nie jest to dla mnie jakoś zbyt uciążliwe,również nie przeszkadza mi to w wykonywaniu moich obowiązków.Na pierwszym miejscu zawsze stawiam pracę,ładunki,jazdę i wszystko co wiąże się z wykonywaniem pracy jako kierowca zawodowy jeżdżący po krajach Unii Europejskiej.Na drugim planie jest nagrywanie filmów i robienie zdjęć.Z każdej trasy przywożę bardzo dużo materiału.Z tego materiału wybieram najciekawsze momenty i składam jako kolejny odcinek "Życie w trasie".Gdy mam czas na pauzach,również wykorzystuję go do składania filmów.Również na pauzach poświęcam czas na prowadzenie bloga i od następnej trasy będę poświęcał czas na prowadzenie forum,pisanie postów itd.Nawet,gdy w trasie złożę dwie lub trzy części "Życie w trasie",to z powodu słabego przesyłu internetu,nie mam możliwości wysłać ich na You Tube i muszę czekać z wysłaniem,aż wrócę z trasy do domu.W domu mam dość szybki internet,więc przesłanie pliku o długości 1,6 Gb ,a tyle zajmuje film długości ok.40 minut nagrany w HD,nie stanowi żadnego problemu.
- Więc jak jesteś w domu to dlaczego nie złożysz wszystkich części i nie wyślesz na YT ? - Możliwe,że padną takie pytania.
Otóż jaka jest odpowiedź.

Z racji,że w mojej firmie dużo się jeździ i czasami między trasami mam cztery góra pięć dni wolnego,więc gdy jestem w domu nie mam za dużo czasu,aby spędzać go przy komputerze.Nie mówię,że wogóle nie spędzam czasu przy komputerze,ale spędzam go mało.W domu chcę poświęcić czas żonie i córce.Czasami bywa też tak,że zjadę na bazę w piątek lub sobotę i w poniedziałek jadę na rozładunek.Czasami trzeba coś zrobić na bazie przy ciągniku lub naczepie.Tak więc widzicie,że nie mam zbyt dużo czasu na składanie i przesyłanie filmów pomimo,że mam bardzo dużo materiału.Gdy złożę już filmy i wyślę na You Tube okazuje się,że są to filmy z wcześniejszych tras,nawet dwa lub trzy miesiące wstecz.Lecz uważam,że te filmy warte są publikacji.Materiał w nich jest ciekawy i warty obejrzenia.Zresztą wiele osób,które trafiaja na mój kanał i oglądaja wcześniejsze filmy,tak naprawdę ogląda filmy publikowane często kilka miesięcy temu,więc myślę,że publikując film,który nagrałem dwa miesiące temu dla Was jest nowym filmem ponieważ widzicie go pierwszy raz.Rozumiem osoby,które piszą w komentarzach i pytają "kiedy będzie film z aktualnej trasy",że chcieliby aby filmy były publikowane na bieżąco,ale w obecnej sytuacji nie jest to dla mnie takie proste.
Teraz jestem na urlopie,więc nadrabiam zaległości i na moim kanale dosyć często pojawiają się filmy z serii "Życie w trasie",oraz kilka krótszych filmów takich jak "Rozładunek w Gliwicach"czy"Przegląd Mana".W trasę prawdo podobnie pojadę pod koniec sierpnia i do tego czasu na mój kanał YT wrzucę cały materiał jaki do tej pory nagrałem.Tak więc w najbliższych dniach pojawi się kilka nowych części "Życie w trasie"dokładnie nie potrafię powiedzieć ile ich będzie.Możliwe,że trzy lub cztery.Gdy wyjadę w trasę,będę starał się nagrywać i publikować filmy na bieżąco,co z tego wyniknie,to się okaże.
Również planuję zakup nowego aparatu,którym będę nagrywał.Filmy będą miały lepszą jakość video i dużo lepszą jakość audio.
Tyle wyjaśnień na temat filmów na moim kanale You Tube.Bardzo dziękuję Wszystkim za subskrypcję mojego kanału.Za komentarze,za łapki w górę.Dziękuję.Pozdrawiam również tych Wszystkich,którzy napisali mniej przyjemne komentarze,chociaż proporcjonalnie do pozytywnych komentarzy jest ich bardzo mało.Pozdrawiam również tych Wszystkich,od których otrzymałem "łapkę w dół".
Zapraszam do oglądania mojego kanału i gorąco Wszystkich pozdrawiam.

Poniżej najnowszy odcinek "Życie w trasie cz.31"


czwartek, 16 sierpnia 2012

Szwajcaria - Opłaty za drogi


Kierowca,który pojedzie dużym zestawem i będzie wiózł ładunek z terytorium Unii Europejskiej do Szwajcarii ma obowiązek oprócz załatwienia dokumentów wwozowych w agencji celnej również ma obowiązek do wyrobienia karty "ID - Card" (na zdjęciu obok) dzięki,której będzie mógł obsługiwać terminal do opłat za drogi w Szwajcarii.Proszę nie mylić tej karty z kartą płatniczą np.Shell czy DKV.

W jaki sposób i gdzie wyrabia się taką kartę ?
W moim przypadku wyrobiłem ją w budynku agencji celnej,w której załatwiałem dokumenty wwozowe.Myślę,że taką kartę można wyrobić w każdej agencji celnej na terenie Szwajcarii.Wypełnia się specjalnie przygotowany druk w którym wpisuje się między innymi:Kraj w którym jest zarejestrowany truck,numery rejestracyjne,klasa Euro trucka oraz sposób zapłaty ( karta / gotówka ).W sumie nie wiem po co podaje się sposób zapłaty,ponieważ przy wyjeździe ze Szwajcarii i rozliczaniu się z przejechanych kilometrów,osoba pracująca na stanowisku obsługi opłat za drogi (drewniana budka na przy parkingu na terenie agencji celnej) nie chciała odemnie mojej karty Shell,tylko powiedziała,że do firmy przyjdzie faktura.A więc po wypełnieniu druku,otrzymamy taką kartę z wypisanym numerem rejestracyjnym.Jedna karta jest przydzielona do jednego trucka.

W jaki sposób używa się karty "ID-Card" w terminalu opłat za drogi ?
W terminalu,który znajduje się w budynku agencji celnej i wyglądem przypomina bankomat do naszej dyspozycji mamy ekran,klawiaturę i miejsce na włożenie naszej karty" ID-Card".
Czynności,które należy wykonać:
- Wkładamy kartę - sprawdzamy dane wyświetlone na ekranie,czy zgadzają się z naszym truckiem.
- Wybieramy język,w którym będziemy obsługiwać terminal.
- W odpowiednie miejsce musimy podać stan licznika.
- Czekamy na wydruk
- Odbieramy kartę,którą terminal odda automatycznie po zakończeniu całego procesu.
Na zdjęciu obok,pokazałem dwa miejsca.Pierwszy to wydrukowany stan licznika,który podaliśmy podczas obsługi terminala.Stan licznika przy wjeździe do Szwajcarii.Drugie wskazane przeze mnie miejsce na wydruku,to wpisany ręcznie stan licznika przy wyjeździe ze Szwajcarii.

W jaki spasób i gdzie dokonuję opłatę za przejechane kilometry w Szwajcarii ?
Na tej agencji celnej na której byłem,na terenie parkingu dla ciężarówki jest drewniana budka,do której się podjeżdża ciężarówką.Okienko w budce znajduje się na wysokości okna kabiny,tak więc nie musimy wysiadać z trucka.Cała rozmowa odbywała się przez okna ciężarówki i drewnianej budki.Podajemy pracownikowi wypełniony wydruk z terminala (gdzie należy wpisać stan licznika przy wyjeździe pokazałem za zdjęciu powyżej) i po chwili możemy jechać w kierunku granicy.Nie płaciłem na miejscu kartą,pracownik poinformował mnie,że na adres firmy przyjdzie faktura.Po tych słowach uprzejmie podziękowałem i udałem się w kierunku granicy,który znajduję się dosłownie 500 metrów od parkingu na którym załatwiałem papiery wwozowe i opłatę za drogi.

Poniżej film "Życie w trasie cz.29 - Szwajcaria".W tym odcinku pokazałem moją trasę do Szwajcarii i pokazuję te rzeczy,o których napisałem w poście.


sobota, 11 sierpnia 2012

Przegląd MAN - a

Być na urlopie i nie robić nic,co jest związane z pracą,to chyba ulubione zajęcie każdego,a z pewnością większości pracujących ludzi.Zajęcie typu "Nic nie robię,nie przemęczam się,odpoczywam,bo jestem na urlopie"Czy tak jest w każdym przypadku.Nie do końca.Możliwe,że to zabrzmi dziwnie i niektórzy będą pukać się w głowę,ale ja osobiście mam już dość urlopowania i chciałbym już wyjechać w trasę.Co on pisze ? Chyba to sierpniowe słońce,przygrzało mu za mocno w sam środek czaszki przez szybę tego Fordzika,którym on jeździ.Jak można nie chcieć być na urlopie,tylko jechać w trasę.W moim przypadku tak jest.Jestem już ponad dwa tygodnie w domu i czuję,że zaczyna mnie nosić.Zaczynam szukać swojego miejsca i z tęsknotą za drajwowaniem oglądam swoje filmy,gdy składam je na Sony Vegas.
Ale dzisiaj jest dzień w,którym poczułem ten smak "drajwowania"nie dokońca pełny smak,ponieważ jechałem samym "koniem",naczepa została na bazie.Jechałem na stację kontroli pojazdów,ponieważ dzisiaj kończył się przegląd na Man-ie.Stacja znajduje się ok.15km od mojej bazy,więc przejażdżka nie trwała długo.

Jednak dzisiaj wcale się nie śpieszyłem,wręcz przeciwnie,jechałem powoli i chciałem,aby ta podróż trwała jak najdłużej.Niestety piętnaście kilometrów to tylko piętnaście kilometrów.Szybko dojechałem na stację,kontrola techniczna pojazdu i powrót na bazę.Stan techniczny - bardzo dobry.Można jechać w trasę.Wróciłem,na bazę,podpiąłem się spowrotem pod naczepę i na tym zakończyła się moja przejażdżka samym "koniem".Piękne uczucie,gdy po dwóch tygodniech przerwy zasiada sie za stery swojego trucka.Jestem już gotowy do wyjazdu w nową trasę i powiem szczerze,że mógłbym już dzisiaj spakować swoje rzeczy i ruszyć przd siebie.Jednak sezon urlopowy w mojej firmie jest w pełni,więc z wyjazdem muszę poczekać prawdopodobnie do końca sierpnia.Mimo.że jestem na urlopie,życie cały czas kręci się w okół "truckerki".W pszyszłym tygodniu,będe chodził na bazę i przygotowywał trucka do drogi.Sprzątanie kabiny,naczepy,pastowanie lakieru na "trucku"i tego typu zabiegi.Gdy będę wyjeżdżał w swoją pierwszą trasę po urlopie,cały zestaw musi być czysty i gotowy do drogi.Dlaczego na urlopie będę robił te rzeczy ? Po prostu tak chcę.Nie potrafię zbyt długo pozostawać bez zajęcia.Pracę kierowcy nie traktuję jak tylko zwykłą pracę,lecz jak coś więcej.Kocham to co robię i nie przeszkadza mi to,że na urlopie będę spędzał trochę czasu na bazie razem z moim truckiem,moim drugim domem.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozładunek w Gliwicach

Dzisiejsze dzień rozpoczął się tak,jak zaplanowałem go wczoraj.Godzina szósta rano zadzwonił budzik w telefonie.Wstałem odrazu,czułem że jestem już wyspany.O godzinie ósmej miałem być na bazie,aby jechać do Gliwic rozładować trucka od innego kierowcy.
Przy porannej kawie,posiedziałem chwilę na laptopie,przeczytałem wiadomości i zacząłem się zastanawiać co powinienem wziąść ze sobą w tą krótką,kilkugodzinną trasę.
- Nawigacja,laptop,mobilny internet,dokumenty,kanapki,woda mineralna do picia,telefony - To chyba wszystko,przecież jadę tylko na kilka godzin.
- Acha i z mojego Mana muszę wziąść buty robocze i kamizelkę odblaskową.
Zjadłem śniadanie,pozbierałem wszystkie potrzebne mi rzeczy i wyszedłem z domu.Przed wyjściem oczywiście musiałem zajrzec do naszej sypialni,gdzie spały moje dwa skarby.
- Pa moje aniołki - powiedziełem do mojej Oli i Klaudi.
Na parkingu przed blokiem,stał nasz super wóz Ford - Focus.Zapakowałem się do niego,odpaliłem silnik i pojechałem na bazę.Po drodze jeszcze odwiedziłem stację Shella,aby wygasić "komornika"(pomarańczowe światełko "Rezerwa")Pięćdziesią złotych załatwiło sprawę.Na bazę dojechałem bardzo szybko,baza oddalona jest od mojego miejsca zamieszkania niecałe dwadzieścia kilometrów
- Jestem,teraz tylko wrzucić graty to trucka,iść do biura po papiery,i można jechać.
Bardzo się cieszyłem,że jadę na ten rozładunek.Z ostatniej trasy zjechałem ponad dwa tygodnie temu i brakuje mi już "drajwowania".W mojej firmie,teraz zaczynają się urlopy i dopiero pod koniec sierpnia zaczniemy wyjeżdżać w trasy.
Odpaliłem silnik,porozkładałem nawigację,mapę,wpisałem adres i po chwili byłem gotowy do jazdy.
- Jeszcze tylko włożę cyfrową kartę do tacho i jedziemy.
Spojrzałem na górę,w miejsce gdzie znajduję się cyfrowe tacho w moim Manie i ja widzę ?
- Analogowe tacho ? W takim razie dzisiaj pojedę na tarczce nie na karcie - pomyślałem.
Byłem już gotowy do wyjazdu,wsześniej poszedłam na tył naczepy,aby sprawdzić jak wygląda mój ładunek,co wogóle wiozę,przecież to nie był ani mój truck,ani mój ładunek.
- Blomba,nic nie zobaczę - pomyślałem,widząc linkę celną i zapiętą na niej blombę,która uniemożliwiała otwarcie drzwi naczepy.
Trasa krótka,czterdzieści pięć kilometrów w jedną stronę,rozładunek i czterdzieści pięć kilometrów w drugą stronę.Trasa w sam raz na wakacyjny,upalny dzień.Dojechałem bardzo szybko,żadnych problemów,prostrzej trasy już nie mogło być.Najpierw A1,póżniej zjazd na DK-88,kawałek jakiejś krajówki,której numeru nie pamiętam i już byłem pod firmą.
Fajny dojazd,fajny parking,fajny rozłądunek.
Firma w której się rozładowywałem,znajdowała się na strefie przemysłowej,na której znajdowało się dużo różnych firm.Na samym wejściu na teren strefy,musiałem odwiedzić strażników,aby wyrobić jednorazową przepustkę.Po tych zabiegach,strażnik wskazał mi drogę i powiedział gdzie mam jechać.
Stojąc na terenie biura przepustek zaobserwowałem ciekawą sytuację.Przy opuszczonym szlabanie,który uniemożliwiał wjazd na teren strefy przemysłowej stała białoruska ciężarówka.Strażnik przyszdł do biura przepustek i powiedział drugiemu strażnikowi,którym była kobieta,że ten kierowca nic nie rozumie po polsku.Mówi mu,że ma jechać na parking i najpierw musi załatwić papiery celne,tutaj na terenie strefy przemysłowej.Kierowca ten nic nie rozumiał.Strażnicy postanowili poszukać kogoś.kto zna język rosyjski.
Pomyślełem sobie wtedy,ja to mam luz.Jestem Polakiem,jestem w Polsce,mówię po Polsku i mógłbym zagadać na śmierć tych strażników.dopytać wszystko z najdrobszymi szczególikami,używając do tego swojego języka ojczystego.Byłem w tym samym miejscu i o tej samej porze co ten białoruski kierowca,ale jaka była różnica jeżeli chodzi o naszą sytuację.Ja luzik,on nie,możliwe że stres.Tą samą sytuację szybko przeniosłem na Unie Europejską.Jak musi się czuć Polski kierowca,który nie zna nawet podstawowch zdań czy słów.Jak muszą reagować na takiego kierowcę niemieccy,francuscy czy angielscy strażnicy.Ja wiem jak reagują,bo to widzę,ale co mówią między sobą,gdy idą do biura i zastanawiają się co zrobić z takim delikwentem,który tylko patrzy i rusza ramionami.Fakt jest taki,że bardzo często też pomogą,ale co mówią między sobą tego już nie wiem.Osobiście nie mam problemu,aby porozumiewać się na załadunkach lub rozładunkach,ale początki były stresujące.Czasami na początku,machałem ramionami tak samo jak ten białoruski kierowca dzisiaj.
Wracając do rozładunku.Strażnik wskazał mi gdzie mam jechać.Pokazał palcem,budynek z czerwonym dachem i powiedział,że tam jest firma w której będziesz się rozładowywał.
Podziękowałem i wsiadłem do trucka.Podjechałem pod budynek firmy.
- Cztery rampy,ciekawe pod którą mam podjechać - pomyślałem - Narazie stanę tutaj gdzie stoję i pójdę się rozpytać.
Wziąłem wszystkie dokumenty,które miałem i wysiadłem z trucka.Na zewnątrz stała kobieta,która paliła papierosa,podszedłem do niej i powiedziałem.
- Dzień dobry,mam rozładunek w tej firmię - i wskazałem palcem na budynek firmy.
- Dobrze,proszę pokazać dokumenty - odpowiedziała.
Spojrzała na dość dużą ilość dokumentów,które podałem jej do ręki.
- A był pan w agencji celnej ? - Spytała.
- Nie,jestem tutaj pierwszy raz i nikt mi nie powiedział.
- Nic się nie stało.Musi pan się wrócić tam,gdzie wyrobił pan sobie przepustkę i schodami na górę,tam jest agencja,Jak pan załatwi wszystko w tej agencji celnej,to proszę wrócić i odrazu podjechać pod rampę numer 1.
Szybko się wróciłem do biura,gdzie załatwiłem przepustkę.Truckiem cofnąłem tylko trochę,reszt e drogi poszedłem na nogach.Załatwiłem wszystko,co było niezbędne w tej agencji celnej.Wróciłem do trucka,na dworze temperatura 35 stopni celsjusz.Spacer mi dobrze zrobił,ale efekty czułem na plecach w postaci mokrej koszulki.
- Dobra,teraz pod rampę,rozładunek i spadam do domu.
Rozładunek poszedł bardzo sprawnie.Fajni ludzie pracują w tej firmię.W biurze fajnie,wózkowi spoko,co za świetny rozłądunek.
Przy wyjeździe,po rozładunku oddałem podbitą przepustkę strażnikowi i wyjechałem z tej strefy przemysłowej.Kierowałem się drogą numer 88,na autostradę A1.ale gdy byłem już na wjeździe,okazało się,że wjazd na A1 jest zamknięty przez policję z powodu wypadku.Musiałem zrobić małego oberka i kierować się w stronę Opole/Wrocław na A4.Gdy znalazłem się na A4,pojechałem w stronę Katowic i w Gliwicach zjechałem na A1,któa to autostrada zaprowadziła mnie do samych Świerklan,w których znajduje się moja baza.

Rozładunek czy załadunek,bieganie po biurach,agencjach,gdy znamy język,to bardzo proste czynności.I nie ważne,czy jesteśmy w swoim kraju,czy w innym kraju.Gdy znamy język praca kierowcy jest dużo prostrza i mniej stresująca.Dzisiaj białoruski kierowca machał ramionami w Polsce,jutro polski kierowca będzie machał ramionami we Francji.Tak to już jest z tą międzynarodówką.Jeżeli pracujemy poza granicami własnego kraju,powinniśmy uczyć się języków obcych.

Poniżej film z dzisiejszego załadunku.


niedziela, 5 sierpnia 2012

Z ostatniej trasy - Pech czy zdobywanie doświadczenia

W ostatnią trasę ładowałem się w Czechach w mieście Hranice,siedemdziesiąt kilometrów od granicy,którą przekraczałem w Chałupkach.Na załadunku byłem ok.godzi.15:30.Załadunek bokiem,poszedł bardzo sprawnie,dwóch czeskich pracowników,bardzo szybko załadowało moją naczepę.Ja w tym czasie,załatwiłem papiery w biurze i ok.godz.17:00 mogłem wyjechać z firmy.Przy wyjeździe czekała na mnie waga,krótka rozmowa ze strażnikiem i po chwili szlaban powędrował w górę.
- No to jedziemy ! - powiedziałem głośno sam do siebie,pogłośniłem muzykę w trucku i do przodu.
Nawigację i mapę na lapku miałem już ustawione,więc teraz pozostało mi tylko wrócić do Polski,przeskoczyć z Chałupek przez Racibórz na autostradę A-4.Bez problemu dotarłem na A-4.Przed wjazdem do Niemiec,musiałem zrobić pauzę 45 minut.Granicę przekraczałem o godz.23:30.Na granicy Niemiecka policja,zamknęła przejazd na wprost i wszyscy musieli przejechać przez teren dużego posterunku Niemieckiej policji,który znajduje się w Zgorzelcu.
- Chyba będzie moje pierwsze spotkanie z Niemiecką policją - pomyślałem,gdy widziałem ciężarówkę,która stała z boku i była kontrolowana przez policjantów.
 - No tak,zawsze musi być ten pierwszy raz - pomyślałem,widząc policjanta przed sobą,który lizakiem zaczął pokazywać mi,że mam zjechać na bok.
- Dobry wieczór - powiedziałem przez otwarte okno z kabiny mojego truck.
- Dobry wieczór - opowiedział niemiecki policjant - Rozmowa odbywała się w języku niemieckim i polskim,policjant ten dosyć dobrze znał podstawowe polskie słowa.
 - Prawo jazdy,paszport,dowód trucka i trailera,CMR,licencja na zarobkowy przewóz - Bitte ! - Usłyszałam w pierwszej kolejności.
- Dobrze  - odpowiedziałem.
Wyszedłem z kabiny i podałem wszystkie dokumenty.Jeden policjant oglądał papiery,a drugi stał spokojnie z boku.
- Tylko tyle waży ładunek - zapytał się policjant i wskazał na CMR,w miejsce,gdzie jest wpisany ciężar ładunku.Miałem dwa CMR,w sumie było tam ponad siedem ton.
- Tak,tyle waży ile pisze - odpowiedziałem.
- Ok.,proszę otworzyć naczepę,zobaczymy co tam pan wiezie - powiedział policjant.
Poszedłem na tył naczepy i otworzyłem drzwi.
Policjant poświecił latarką i powiedział.
- Nie dobrze,nie na pasów,ma pan niezabezpieczony ładunek.
- O fuck,pomyślałem,chyba będą kłopoty.
Jednak w tym przypadku,policjant nie miał do końca racji.Już wam napiszę dlaczego.
Na załadunku,gdy czescy pracownicy ładowali mi ładunek,zapytałem czy inni kierowcy spinają ten ładunek pasami.Usłyszałem w odpowiedzi,że nie.Nie do końca ta odpowiedź mi się podobała,bo wiedziałem,że w Niemczech podczas kontroli,nawet ciasno załadowanego ładunku na Euro paletach,kierowca może mieć kłopoty w momencie kontroli przez policjantów,jeżeli ładunek nie jest spięty pasami.Z drugiej strony,mój ładunek był na Euro paletach,ale na nich znajdowały się jakieś aluminiowe regały,owinięte folią i faktycznie podczas spinania pasami,gdybym zrobił to za mocno,ładunek mógłby zostać uszkodzony.
- No to ok,jak nie spinają to ja też nie spinam - powiedziałem.
Jako ostatnie na naczepie,miałem dwie duże palety,a na nich dwoje drzwi.Jedna paleta była na ciasno,od burty do burty,a druga trochę mniejsza.Pomiędzy burtami,a paletą był luz jakieś dwadzieścia centymetrów po każdej stronie.

- Tą paletę będę spinał - powiedziałem do ładujących mnie czeskich pracowników.
 - Nie będę jej mocno spinał,ale dwa pasy zapnę,w razie,gdybym miał kontrolę niemieckiej policji.
I właśnie doszliśmy teraz do mojej kontroli na granicy.
Policjant powiedział,że jest problem bo nie mam pospinanych pasów,ale ja zacząłem mu tłumaczyć,że mam haha,to było dobre.
- Tamte palety,są bardzo dobrze ułożone,i nie mogłem dać pasów bo mam bardzo drogi i cenny ładunek,mógł bym go zniszczyć,ale tutaj paleta jest mała i mam pasy - po tych słowach pokazałem na moje dwa pasy w całej naczepie.
oczywiście kontynuowałem dalej.
- Tak jest dobrze,proszę popatrzeć - powiedziałem do policjanta.
Ten jeszcze raz poświecił latarką po naczepie,pomyślał i powiedział.
- OK.Nie ma problemu,można jechać.
Po tych słowach,ucieszyłem się bardzo,pomyślałem,udało się mogę jechać.
- Nie ma problemu,mogę jechać - spytałem policjanta.
- Tak,można jechać - odpowiedział policjanta i odszedł od mojego trucka.
Wsiadłem do kabiny,pochowałem wszystkie dokumenty na swoje miejsce i ruszyłem dalej.
- Ale się trasa zaczęła - mówiłem sam do siebie - zadowolony z przebiegu kontroli,jednak z małym poczuciem żalu do niemieckich policjantów.Żalu z takiego powodu,że czasami wożę takie ładunki,ciasno ułożone na naczepie,na euro paletach,że mysz by się już nie wcisnęła,a oni wymagają dodatkowo spinania tego ładunku.No ale trudno,jadę po Niemczech,to trzeba się stosować do niemieckich przepisów i wymogów.
Wjechałem do Niemiec,jechałem spokojnie,zbliżała się godzina pierwsza w nocy,Zacząłem rozglądać się za parkingiem,aby zacząć robić pauzę dobową.Od granicy przejechałem ok.osiemdziesiąt kilometrów.Do Drezna zostało ok.czterdzieści.
- Dobra,trzeba robić pauzę,nie będę mijał Drezna bo nie ma sensu jechać do ostatniej minuty - pomyślałem.Miałem dużo czasu na dostarczenie ładunku.
- Szukam parkingu i pauza - stwierdziłem.
Wjeżdżałem właśnie pod górę,nie szło ciężko przecież nie byłem mocno załadowany,siedem ton dla mojego mana to żaden ciężar.

Nagle usłyszałem taki dźwięk.Był bardzo głośny.
 - Pszyyyyyyy !!!!
- Co jest ? Straciłem moc,wciskam na gaz,a zamiast przyśpiesznia słyszę tylko turbo,trzy razy głośniej niż zwykle.
- Muszę się zatyrzymać i zobaczyć co się stało.
Załączyłem światła awaryjne,zjechałem na pas awaryjny,zaciągnąłem hamulec postojowy i stoję.
- Nic,założę kamizelkę odblaskową,biorę latarkę i idę obejrzeć trucka,zobaczę co się stało.
Ruch a autostradzie A4 był mały,tylko co parę minut przejeżdżał jakiś truck,osobówek nie było praktycznie wcale.Obszedłem całą kabinę do okoła,wszystko wyglądało,że jest w porządku,jedyna różnica polegała na tym,że z silnika słychać było dużo głośniejszą pracę turbo niż zwykle.
- Nic wracam do kabiny,tutaj nic więcej nie zrobię - pomyślałem i tak zrobiłem.
Gdy byłem w środku,zadzwoniłem do kolegi z firmy,który ma duże doświadczenie w pracy na trucka i bardzo dobrze zna mechanikę trucków.
Po rozmowie,doszliśmy do wniosku,że mogę przejechać kilka kilometrów na najbliższy parking.Na wyświetlaczu,żadna kontrolka nie wskazywała awarii,stan oleju był w normie,wszystkie płyny również.
- Nic jadę,nie mogę tutaj robić pauzy,przecież to autostrada,muszę dojechać do parkingu.
Odpaliłem silnik i powoli ruszyłem dalej.Parking był oddalony o ok.pięć kilometrów.Jechałem powoli,zresztą nie mogłem jechać szybciej,gdyż wciskając pedał gazu,przyśpieszenie było praktycznie zerowe,za to turbo słychać było tak głośno jak nigdy do tąd.
- No jest parking,tylko teraz żeby miejsce było - pomyślałem.
O tej porze trudno znaleźć miejsce na parkingu,zawsze loteria,będzie czy nie będzie miejsca.Przyzwycziłem się już to tej sytuacji z parkingami,jednak tym, razem nie mogłem jechać dalej i szukać kolejnego,musiałem tam zostać bez względu na wszystko.
Przejechałem cały parking i co ? Nie ma miejsca.Zatrzymałem się na wyjeździe i stoję.
- Nie jadę dalej,muszę się gdzieś tutaj przytulić,nie ma mowy,żebym opuścił ten parking. - Taka była moja decyzja.
Cofnąłem się trochę w kierunku parkingu,gdzie stały same trucki,stanąłem przy wyjeździe,dotykając kołami krawężnika,złożyłem prawe lustro,aby inni kierowcy mogli bez problemu rano wyjechać z parkingu i zacząłem kręcić pauzę.Nie było to moje wymarzone miejsce na pauzę,ale trudno,nie mogę ryzykować zniszczenia turba lub nawet całego silnika.Dopóki nie będę wiedział co dalej mam robić,nie ruszam się z tąd.
- Rano,gdy się obudziłem,na parkingu było dużo wolnych miejsc.Widać było,że dobrze się ustawiłem,ponieważ wszyscy kierowcy trucków,poradzili sobie z wyjazdem z parkingu.
Wykonałem jeszcze jeden telefon do innego kolegi z firmy,rozmowa z szefem i decyzja.
Płyny ok,komputer w trucku nie zakazuje jazdy więc cofam ok. 70m,wjeżdżam w rajkę i kabina wędruje do góry.Zanim miałby pojawić się serwis,trzeba zobaczyć co się stało.
Prawdo podobnie pękła obejma na przewodzie gumowym,którym jest połączone turbo z kolektorem.
Przygotowałem kabinę do podniesienia w górę,przebrałem się w ciuchy robocze i jazda do góry z kabiną.

Gdy podniosłem kabinę do góry,wszystko zostało wyjaśnione.Pęknięta opaska na gumie.Widać na zdjęciu jak gumowy przewód spadł z rury,która jest przymocowana to turba.
 - I tu test cały problem - pomyślałem.
Dobrze,że tylko tyle.Muszę jakoś założyć tą gumę,czymś ją skręcić i dojechać do najbliższego serwisu,którym był serwis w Dreźnie oddalonym niecałe czterdzieści kilometrów od parkingu na,którym teraz stałem.
Nie miałem takiej oryginalnej opaski przy sobie,ale z pomocą innego polskiego kierowcy trucka,zrobiłem taką prowizorkę i dojechałem do serwisu.Widać na zdjęciu prowizoryczną opaskę.W Dreźnie pracownik serwisu dokonał wymiany na nową opaskę.Jeszcze raz kabina w górę,wymiana,w kabina w dół i można jechać dalej.Podziękowałem za naprawę pożegnałem się i pojechałem dalej.

Poniżej film z parkingu,podczas zakładania prowizorycznej opaski.


środa, 1 sierpnia 2012

Forum Młody Trucker - Co dalej ?

"Każdy doświadczony kierowca,
 kiedyś też nie miał doświadczenia"


Wczoraj napisałem post,w którym prosiłem o kontakt osoby,które poświęcą trochę swojego czasu i będą pomagały mi w prowadzeniu i utrzymaniu porządku na forum.Bardzo Wszystkim dziękuję za zaoferowanie swojej pomocy.Dostałem dużo maili od Was,w których piszecie,że możecie pomagać w prowadzeniu forum.Bardzo wszystkim dziękuję.Skontaktuję się narazie z trzema osobami,które zostaną "moderatorami" i z tymi osobami zaplanujemy co i jak robić,aby forum działało szybko i sprawnie.Oczywiście,nie mogę skontaktować się z wszystkimi,a wierzcie mi bardzo bym chciał.Będę jednak pamiętał o pozostałych osobach i gdy będzie taka potrzeba,poproszę was o pomoc.Bardzo dziękuję wszystkim,którzy do mnie napisali w tej sprawie.
Do osób,które czytają blog i oglądają filmy na YT,a nie są kierowcami i nie zamierzają nimi zostać,możliwe że temat forum na blogu jest mało interesujący i czekają na relację z tras wraz ze zdjęciami.Wszystko będzie,powolutku.Forum powstało dla osób,zadających pytania dotyczące pracy jako kierowca zawodowy.Wszystko idzie w dobrym kierunku,gdy ogarnę forum,gdy będą pomagać i pilnować porządku "moderatorzy"za co jestem i będę bardzo wdzięczny,osobiście będę miał więcej czasu na pisanie postów,składanie filmów oraz na pisanie nowych tematów i odpowiadanie na pytania w formie postów na forum.

Młody Trucker - Zostać kierowcą zawodowym dużego zestawu,jest marzeniem wielu młodych chłopaków,również taką decyzję podejmuje się po trzydziestce,po czterdziestce.Moim zdaniem nigdy nie jest za późno.Z róznych powodów zostaje się kierowcą trucka.Jedni z powodu zarobków,inni chcą zwiedzić świat,jeszcze inni chcą jeździć największymi samochodami na drogowych szlakach.Praca kierowcy jest wymagająca,stresująca,odpowiedzialna.Bardzo dużo kierowców jest ojcami i mężami,codziennie z daleka od domu,zdala od rodziny,czasami ze łzami w oczach przemierzają tysiące kilometrów z ładunkami na pace.Trasa nigdy się nie kończy,nigdy nie ma tej ostatniej,zawsze jest następna,zawsze jest kolejny ładunek,kolejny obiad jedzony samotnie w kabinie,kolejny sms od ukochanej osoby,a w nim "Kocham Cię i bardzo tęsknię,uważaj na siebie"Oczywiście ,że jest dużo pięknych i pozytywnych chwil,gdy jesteśmy w trasie,ale należy pamiętać ,że jesteśmy w pracy,a w pracy się pracuje a nie obija się o ściany.W pracy kierowcy jest tak samo,ciężko pracujemy.Spędzamy dużo czasu na pauzach w gorących,nagrzanych kabinach.Bardzo duża liczba kierowców trucków,wrzuca zdjęcia z tras na FB,ładnych miejsc,pięknych zachodów słońca,piaszczystych plaż,błękitu oceanu.I bardzo dobrze,że pokazują te piękne miejsca na ziemi.Ale należy pamiętać,że to tylko krótkie chwile,które towarzyszą nam w naszej codziennej pracy.Naszą codziennością są załadunki,rozładunki,jazda i szukanie parkingu na noc.
Jeżeli ta praca wymaga tyle poświęcenia i wyrzeczeń,dlaczego tyle mężczyzn i kobiet pracują w tym zawodzie?Nie będę odpowiadał na to pytanie.Każdy kierowca czytający ten post,na pewno odpowie sobie sam.Każdy kierowca siedzący za fajerą swojego trucka odpowie sobie sam.Osoby,które nie są kierowcami i nie poczuły tego jak to jest jechać załadowanym zestawem,który waży czterdzieści ton,możliwe że będą umiały się wczuć tą rolę,i też będą umiały odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Dlaczego ......... ?

Osoby,które odpowiedziały sobie na pytanie "Dlaczego"i chcą zostać kierowcą zawodowym,bądź już jeżdżą jakiś czas zdobywając doświadczenie,myślę że wiedzą,że bycie kierowcą zawodowym to ciągła nauka zawodu.Codziennie uczymy się coś nowego.Jeden od drugiego.Każdy dzień to kolejna lekcja nauki zawodu truckera.
Forum,które powstaje,powstaje dzięki Wam,bo Wy tworzycie społeczność tego forum,jest jednym z narzędzi,z którego każdy z Was będzie mógł korzystać.Mam nadzieję,że z czasem,zainteresują się tym forum,również doświadczeni kierowcy,z kilkuletnim stażem i będą odpowiadać na zadane przez Was pytania.Szanujcie się,pomagajcie sobie wzajemnie,uczcie się jeden od drugiego.Ja z moje strony,będę robił wszystko,aby to forum dawało jak najwięcej informacji,wiadomości z truckerki po Polsce i Unii Europejskiej.Ciekawe informacje z różnych krajów,które zaobserwuję,o które będziecie pytać,będę umieszczał właśnie tutaj,na forum.Na blogu,większość postów,to będą posty z tras,zdjęcia,filmy.Ciekawe trasy,załadunki,rozładunki,dziwne okoliczności i przygody,które spotykają kierowcę praktycznie codziennie.Każdy dzień jest inny i każdy dzień jest wyjątkowy,każdy jest wart tego aby napisać o nim na blogu.Jeżeli macie kolegów,znajomych,osoby które szukają informacji na temat pracy zawodowego kierowcy,powiedzcie im o tym forum,niech również i oni mają ,możliwość zdobyć informację tak jak Wy.Każda osoba jest tutaj mile widziana.Życzę Wam przyjemnych chwil spędzonych na forum.Pozdrawiam :)