wtorek, 2 października 2012

Tydzień trasy zaliczony

Jestem w trasie od tygodnia. Dzisiaj dopiero uruchomiłem internet, ponieważ wcześniej nie było potrzeby. Dlaczego ? Jak już pisałem wiele razy, narazie mam tylko internet Niemiecki. Fakt jest taki, że również we Francji przebywam bardzo dużo i również tam przydałby mi się internet. W niedługim czasie, będę miał również internet we Francji. Ale szybko, pokolei, dlaczego wcześniej nie było potrzeby uruchamiać internetu w Niemczech. Jak to w transporcie, a zwłaszcza na L-4. Jak się nic nie dzieje, to się nie dzieje, ale jak się zaczyna dziać to dzieje się dużo i szybko. W skrócie. W poprzedni poniedziałek, byłem na dwóch rozładunkach w Polsce. Chrzanów i Czeladź. Jechałem rozładować naczepę kolegi z firmy. Pomyślałem sobie, ok. będzie mała rozgrzewka po chorobowym. Chrzanów załatwiłem dosyć szybko, ale Czeladź rozwaliła mi serce na pół. Siedem godzin na rozładunku. Porażka. Nie klnąłem za dużo, poprostu opadły mi ręce. Miał być szybki rozładunek i powrót na bazę, aby szykować się do trasy, a było zupełnie inaczej. Na bazę wróciłem o godzinie dwudziestej pierwszej czterdzieści pięć. Szybko do domu i od rana następnego dnia szybkie ogarnięcie wszystkiego i wypad na bazę aby zdążyć na załadunek. Lubię jak się coś dzieje, ale też lubię jak wszystko ma ręce i nogi. Pracę miałem już zaplanowaną na cały tydzień. Wtorek - załadunek w Czechowicach Zdiedzicach. Zrzutka w Środę rano w Niemczech Trasa na rozgrzwekę niecałe sześćset kilometrów.
Po rozładunku odrazu podjazd na załadunek. Ładunek do Francji. Ładowałem się w jednej firmie, ale rozładunki w dwóch miastach oddalonych od siebie o ok dwieście pięćdziesiąt kilometrów. Gdy zrzuciłem drugie miejsce, był już piątek po dwunastej w południe. Czekając na załadunek, policzyłem trasę i wyszło, że do tej pory zrobiłem ponad tysiąc sześćset kilometrów. Spoko, ciekawe co dalej będzie ?. Minęło półtorej godziny, dostałem adres załadunku. Piątek, więc trzeba się śpieszyć. Przejazd ponad dziewiećdziesiąt kilometrów. Załadowany, gotowy do drogi. Ładunek do Niemiec. Jazda w Piątek, Sobotę. Później pauza czterdzieści pięć godzin spędzona we Francji. Dzisiaj ruszyłem z Francji, zaraz jak tylko tacho pokazało czterdzieści pięć godzin i pare minut pauzy. Teraz jestem pod firmą w Niemczech, gdzie jutro rano mam rozładunek. Po rozładunku, odrazu jadę się załadować i jazda na Francję. Jutro muszę wjechać do Francji, ponieważ w Środę w Niemczech z powodu święta nie można jechać. Tak więc w Środę będę już we Francji, gdzie nie ma zakazu, więc spokojnie będe pokonywał kolejne kilometry. To tak w skrócie, jak dotąd wygląda moja trasa. Oczywiście, że każdy dzień można by było opisywać w osobnych postach, bo jest co pisać, ale jest późno i trzeba iść spać, by jutro być wypoczętym i gotowym do pracy. Trasa to nie wakacje.

Tutaj trzeba się streszczać i działać skutecznie. Trzeba być na czas na załadunku i rozładunku. Czasami robi się wszystko tak jak trzeba, jadę na załadunek, jestem punktualnie lub nawet przed czasem i czekam. Godzinę, dwie, trzy. Ok. Trzeba czekać, to się czeka. Najważniejsze, że ja zrobiłem wszystko dobrze to co do mnie należy. Byłem na czas. Więc kończę ten któtki post i kładę się spać. Ogólnie jest ok. Trasa zaplanowana na co najmniej trzy tygodnie. Jak będzie to się okaże. Tydzień już minął. Jedna Francja zrobiona. Jutro zacznę drugą. Po powrocie do Niemiec, postaram się wyskrobać jakiś post i dodać kilka fotek. Filmy "Życie w trasie", będą po powrocie z trasy.
Szerokości. KDtruck.