Prowadzę blog od stycznia. Zanim podjąłem taką decyzję, dosyć długo zastanawiałem się nad tym. Po co mi pisanie bloga ? Co tam będę pisał ? Kto będzie to czytał ? Decyzję na "tak", podjąłem chwile po tym jak ukradziono mi z baków ok.550 litrów ropy. Było to we Francji, gdy spałem w swojej ciężarówce zmęczony po całym dniu pracy. Faktycznie było to drugie zdarzenie, które motywowało mnie do tego, aby ruszyć z blogiem. Jakie było pierwsze ? Żeby Wam to powiedzieć, muszę cofnąć się pamięcią kilka miesięcy wstecz, do momentu gdy pracowałem w mojej pierwszej firmie jako kierowca na zestawach. Moją pierwszą firmą, gdy zaczynałem jako kierowca bez doświadczenia była firma "Protan" z Mysłowic. Nie polecam piszę odrazu. Była to mała firma w której właściciel posiadał w swoim składzie kilka samochodów "solówek" i jeden zestaw. Renault Magnum z naczepą "firanką". Reno z roku 1997. Czternastoletni ciągnik, zrobiony tak aby jechał i zarabiał pieniądze. Właściciel postanowił bardzo szybko dorobić się jeżdżąc tym zestawem po Polsce. Oczywiście nie sam, potrzebował do tego kierowcę, najlepiej takiego bez doświadczenia. Na rozmowie wstępnej zostałem po informowany, że czasami trzeba będzie pojechać na "drugiej tarczy". Jako kierowca bez doświadczenia, nie miałem pojęcia jak się jedzie na jednej tarczy, a co dopiero na dwóch. Ale potrzebowałem pracy i zdecydowałem się przyjąć tą ofertę. W tym samym dniu podpisałem umowę, która i tak nigdy nie została zgłoszona do ZUS-u. Pierwszy wyjazd odbył się w tym samym dniu o godz.20:00. Krótkie szkolenie w kabinie z obsługi Reni i jazda na pierwszy załadunek. Ja za kółkiem, a szef na siedzeniu pasażera. Pierwsze kilometry w pracy już jako "driver". Pierwsze zgrzytanie skrzynią. Pierwsze dziwne spojrzenia szefa na mnie i moją technikę jazdy. Dobrze nie pamiętam gdzie był pierwszy załadunek, ale chyba w Zawierciu, w jakiejś hucie.
Dwadzieścia cztery tony stali, a dokładnie prętów stalowych. Po krótkiej rozmowie decyzja, jadę sam w trasę. Szef się pytał czy dam radę. Jasne, że dam radę. W pierwszych godzinach myślałem, że spoko jest ten szef. Rozmowa układała się całkiem dobrze. W takim razie pojedziesz sam, powiedział. Trasa do Szczecinka i spowrotem. Nie będę tutaj opisywał tej trasy, którą zrobiłem . Powiem tylko tyle. Trasa trwała cztery dni. Od środy wieczorem do soboty w południe. Przez ten czas spałem dziesieć godzin. Resztę czasu jechałem lub byłem na załadunkach lub rozładunkach. Dużo się nauczyłem i dowiedziałem się jak to jest jeździć na dwóch tarczach. Również miałem zakaz poruszania się po takich drogach gdzie są Viatole. Jechałem przez wioski, dziury zabite dechami nie raz po zakazie tonażowym. Po czterech dniach podziękowałem za pracę temu szefowi i wyciągnąłem bardzo dużo wniosków.
Było to moje pierwsze spotkanie z tym dużym, ciężkim transportem. Po tych doświadczeniach doszedłem do wniosku, że niektórzy ludzie mają głęboko w dupie innych ludzi. Oczywiście, nie urwałem się z choinki i wiedziałem, że w życiu żądzą prawa dżungli. Silniejszy wygrywa, słabszy przegrywa. Człowiek, który nazywał się szefem, myślał że biorąc mnie do pracy trafił na słabego kierowce bez doświadczenia. Mylił się. Nie miałem doświadczenia jako kierowca, ale miałem bardzo duże doświadczenie jako człowiek. Życie nauczyło mnie doświdczenia i śmiało mogę powiedzieć, że nigdy nie zaliczałem się do tej grupy słabych, którzy są pożerani przez tych silnych. Odrazu zorientowałem się w co gra ten cwany szef i gdy to zrozumiałem, zacząłem tą pracę traktować jako zdobywanie doświadczenia jako kierowca. Jazda, cofanie pod rampę ,załadunki, rozładunki. Gdy po czterech dniach wróciłem na śląsk, uważając po drodze, aby nie dać się złapać policji czy inspekcji transportu, odrazu zrezygnowałewm z tej pracy. Patrząc prosto w oczy temu szefowi powiedziałem to co leżało mi na sercu.
- Jesteś zwyłą szmatą, nie człowiekiem. Cztery dni jazdy na dwóch tarczach. Praktycznie bez snu. Jazda po zakazach tonażowych z przegiętym czasem pracy i jazdy. Weż sobie ten dowód, kluczyki i wsadź w dupe łajzo.
Nie dostałem za te dni złamanego grosza. Nie miałem ochoty chodzić po sądach, aby sądzić się o sześćset złotych, bo tyle miałem zarobić obliczając ilość przejechanych kilometrów z których miałem być płacony.
Gdy byłem już w domu, siedziałem i zastanawiałem się jak można być takim człowiekiem. Zrobienie wszystkich uprawnień kosztuje nie mało pieniędzy. Do tego trzeba poświęcić sporo czasu. Później taki kierowca idzie do pracy i na dzień dobry ryzykuje utratą swoich uprawnień i wysokimi mandatami.
Ta historia z moją pierwszą pracą na zestawach i kradzież paliwa były, głównymi bodźcami to podjęcia decyzji o prowadzeniu bloga. Wcześniej już nagrywałem jakieś tam filmy z tras. ale wtedy zdecydowałem, że będę prowadził bloga i robił filmy pod kontem pomocy nowym kierowcom, aby innych nie spotkało to co mnie. Aby tacy szefowie jakiego ja spotkałem, nie mieli możliwości wykorzystywać kierowców bez doświadczenia. Wiadomo, że na taki układ na rozmowie wstepnej nie poszedł by kierowca z doświadczeniem, chyba że desperat. Za pomocą bloga, oraz filmów chciałem pokazać ludziom między innymi moją historię z kradzieżą paliwa, aby nie spotkało ich to co spotkało mnie. Zawsze byłem chętny do pomocy i nigdy nie tolerowałem cwaniaków, oszustów i kłamców. Zawsze z tym walczyłem i będę walczył.
Obecnie zmieniłem nazwe bloga na "Życie kierowców w internecie". Dlaczego ? Ponieważ dostrzegam podobne cwaniastwo i kłamców w internecie. Będę o nich piał. Dla mnie nie ma znaczenia, czy cwaniak i kłamca jest obok mnie czy gdzieś po drugiej stronie kabla. Będę pisał to co myślę. Zawsze każdemu mówiłem w oczy to co myślę i teraz też tak zrobię. Za pomocą mojego bloga przekazuję informację kilku osobą, gdy się z nimi spotkam twarzą w twarz powiem im to prosto w oczy to co piszę tutaj, bez mrugnięcia.
Kolejny post będzie właśnie o tych truckerach. Jeżeli macie ochotę pisać komentarze typu "To nie jest na temat, miało być o truckerce" to darujcie sobie. Zobaczcie na tytuł bloga. Za nim będzie o truckerce, powim to co mam do powiedzenia kilku truckerom z internetu.
bardzo fajny post, po prostu krótka piłka i tyle.
OdpowiedzUsuńSzkoda bo to był dobry blog, no ale jeżeli przekładasz dziecinne zabawy przed to co pokazywałeś na początku to dziękuje wysiadam .
OdpowiedzUsuń70 % postu jest o truckerce, o jakiej piszecie w komentarzach. Ty odnosisz się tylko do kilku ostatnich zdań. Jeżeli prawdziwa twarda rozmowa cie przeraża to wysiadaj. Nikt cie tutaj nie trzyma. Nie będe pisał dalej,ani robił filmów dopóki nie wyjaśnie sprawy z kilkoma osobami, które też prowadzą blogi i kręcą filmy. W dodatku widzę, że masz problem ze zrozumieniem tego co napisałem.
UsuńBardzo fajny post! Treściwy i pomocny dla młodych kierowców.
OdpowiedzUsuńCo do nazwy bloga to nie zgodzę się z Tobą do końca. Większość widzów chciałoby czytać o truckerce i życiu kierowcy, a nie Twoich sprzeczkach z PT.
Nie potrzebnie zmieniałeś temat bloga.
To nie jest sprzeczka z PT, bo z nim już skończyłem rozmawiać. Jest jeszcze do wyjaśnienia kilka spraw z innymi kierowcami, którzy prowadzą blogi , kręcą filmy i udają świętych.
UsuńKrzysiu swietny post i skad ja to znam z tym pierwszym pracodawcą ech... te polskie realia z podjeciem pierwszej pracy jako drajwer. Pozdrawiam i szerokosci
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam. szerokości
UsuńSiema, ja proponuję zmienić tytuł na "Życie truckera", wtedy będzie się to tyczyło i życia podczas jazdy, oraz całej otoczki (np. internet), ale to jest tylko moja luźna sugestia.
OdpowiedzUsuńDobry tekst ;) Cytując klasyka "trzeba być twardym, a nie miętkim"
Pozdrawiam Siara :)
Dobry pomysł na tytuł. Przemyślę to .Dzięki i pozdrawiam również.
UsuńŚledzę ten blog od dłuższego czasu i zareagowałbym tak samo jak P.Krzysiek. To jest jego blog i może pisać sobie co chce. Ciekawe gdybyś Ty miał bloga i ktoś obrabiałby Ci d*** w necie. Myślę że Krzysiu dobrze zrobił i wyjaśnił wszystkim o co chodzi z PT.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne wpisy i filmy z tras.
Pozdrawiam
Rafał ;)
no Krzysiu nieźle nieźle :) jesteś spoko gość pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze szybko wrócisz do zdrowia i za kierownicę. Może wtedy będziesz miał chwile, żeby sobie wszystko przemyśleć i poukładać w głowie. Żywie głęboka nadzieje, ze Twój blog oraz inne internetowe nośniki przekazu wrócą do swojego pierwotnego założenia oraz formy. W chwili obecnej jestem już chyba kolejna osoba, która deklaruje wymiaczke. Obys nie musiał pisać o sobie dla siebie, bo zdaje sie, ze to mało porywające. Pozdrawiam serdecznie. Tez kierowca.
OdpowiedzUsuńWszystko sobie przemyślałem i nic nie musze ukladać w swojej głowie, bo wszystko już dawno poukładałem. Jak wyjaśnie kilka spraw na temat innych kierowców, ktorzy też prowadża blogi to wrócę do mojego pierwotnego tematu. Teraz jednak, nie będę nic pisał i nagrywał o typowej truckerce. To jest blog, na którym dokumentuje sięto co robię, A te sprawy dla niektórych "dziecinne" dla mnie są bardzo ważne. Jeżeli deklarujesz "wymiaczkę", to nie mam zamiaru cię przekonywać żebyś zmienił zdanie.A jeżeli będe musiał pisać sam dla siebie, to zwyczajnie zamknę blog i będę miał więcej czasu na inne również ciekawe rzeczy, które można robić w życiu. Płakal z tego powodu nie będę.
UsuńDobrze Krzysiu piszesz i dobre tematy poruszasz. Są to, rzeczy istotne i ważne w tej pracy, branży i dotyczące osobowości każdego człowieka. Tytuł mi nie przeszkadza, liczy się treść jaka jest zamieszczona na blogu. ja bacznie go obserwuje i sporo wyniosłem z niego. Jestem w trakcie kat. C+E a następnie po tym Kwalifikacja wstępna i praca jako driver. Popieram Cię w każdym zdaniu, bo ciężarówki i praca w tym zawodzie to moja pasja od najmłodszych lat. szerokości :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze Krzyśku że o tym piszesz, bo też nie lubię cwaniactwa i oszustów, trzeba to tępić!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Krzysztof!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, skąd ja to znam hmmm już wiem parę lat temu przechodziłem to samo to Ty. Jazda na dwóch tarczach,w nocy na czystej a w dzień na swojej. Jezdziłęm wtedy na chłodni i spałem w ciągu tygodnia jakieś 10 godzin nie licząc soboty, bo wtedy miałem wolny jeden dzień w tygodniu.
Popracowałem jakieś pół roku i powiedziałem sobie STOP!!!
Kończę z taką jazdą, za dużo mnie to wszystko kosztowało żeby starcić uprawnienia.
To co przeżyłem i czego się nauczyłem nikt mi nie odbierze.
Teraz kilka słów do młodych kierowców, którzy zaczynają swoja truckerke.
Wiem że chcecie jak najszybciej wsiąść za stery dużego zestawu, ale nim to zrobicie zastanówcie się najpierw i przemyślcie swoją decyzję po rozmowie kwalifikacyjnej.Czy warto narażać Swojej życie i uprawnienia które Was tak dużo kosztowały.
Miejcie swoje poczucie wartości.
Pozdrawiam.
_MIKI72_
Pozdrawiam i życzę powodzenia.Szerokości :)
Usuń"Jesteś zwyłą szmatą, nie człowiekiem. Cztery dni jazdy na dwóch tarczach. Praktycznie bez snu. Jazda po zakazach tonażowych z przegiętym czasem pracy i jazdy. Weż sobie ten dowód, kluczyki i wsadź w dupe łajzo."
OdpowiedzUsuńHahha krzysztof kocham cie za to. Krótko i na temat. Post ciekawy, pokazuje skurwysyństwo w czystej postaci. Z resztą ile byś na takiej jeździe pociągnął? Tydzień? Dziwie się że reszta kierowców się nie buntowała.
Pozdrawiam Grzesiek. ;)
Reszta kierowców w tej firmie to takie same płaczki jak niektórzy tutaj.Pozdrawiam
UsuńA ja niestety przez jakiś czas zrezygnuję z odwiedzania tego bloga, kanału na YT, a także chyba bloga. Byłem na prawdę wielkim fanem bloga, kanału na YT itp. Ale niestety widzę, że wszystko nie idzie w tym kierunku, w którym powinno. Bo na prawdę nie interesuje mnie kłótnia przez internet dwójki dorosłych ludzi. Dla mnie jest to śmieszne. Wrócę za jakiś czas, może się zmieni i mam nadzieję, że będzie lepiej. Zyskał pan wielu fanów na prawdę, ale jeśli wszystko będzie zmierzało w tym kierunku, to cała Pana praca (prowadzenie bloga, składanie filmów) pójdzie jak krew w piach. Nie wiem czy czyta Pan te komentarze, czy też nie... Niech Pan to przemyśli czy warto.
OdpowiedzUsuńTo ty uważasz,że nie idze w tym kierunku w którym powinno. Ja uważam całkiem co innego. Właśnie idzie w bardzo dobrym kierunku. Już nie będzie tylko fajnych filmów i postów od "rodziny truckerskiej" jaką można spotkać tutaj na internecie. Szkoda że tak późno zacząłem się przyglądać innym "drajwerom w internecie". Ale co się odwlecze to nie uciecze.Czytam te komentarze i własnie dlatego żeby moja praca nie poszla jak krew w piach robięto co robie. Kilku kierowców co piszą blogi uważam że należy sprowadzić na dobrą drogę, bo pobłądzili goniąc za słąwą.
UsuńJa chcę filmy z "Życia w trasie" na Uni!!!!! A nie...chcę oglądać jak przemierzasz piękne krajobrazy naszego kontynentu.Powiem szczerze zniechęciłem się do oglądania bloga przez tą dziwną jak dla mnie decyzję podjętą przez Pana,panie Krzysztofie :( Zawiodłem się bardzo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAlbo nie doczytałeś posta do końca, albo nie zrozumiałeś co tam jest napisane. Tam wyrażnie pisze, "komentarze typu "To nie jest na temat, miało być o truckerce" to darujcie sobie." Też się zawiodłem bardzo,że mimo mojej prośby ty pisze komentarz który mnie już męczy. "Ja chcę". "Ja chcę". Czy ty się słyszysz ?
UsuńTak słyszę i przepraszam za to ale trochę się do tego wszystkiego zniechęciłem.Szanuję pana decyzję którą pan podjął :)Ale może napisałem ten komentarz pod wpływem pewnej emocji która wywołała we mnie taki stan rzeczy. Zaczekam na kolejny film. Mam nadzieję że nie uraziłem pana w jakiś sposób jeśli tak,to przepraszam za to ale tylko podzieliłem się swoim zdaniem na ten temat.Już rozumiem co pana "męczy" więc taki komentarz z mojej strony się więcej nie pojawi ;) Pozdrawiam.
UsuńZ ciekawoscią oglądam filmy oraz czytam bloga.Jezeli chodzi o pierwszą prace to zaliczyłem już dwie podobne trasy.Rozglądam sie za porządną pracą ale bez doswiadczenia na początku nie jest tak łatwo.Czekam równiez na dalszy rozwój sprawy opisanej pod koniec.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwój blog i możesz pisać co chcesz ale nie komentuj każdego negatywnego wpisu bo każdy może pisaś co chce i co uważa. takie są prawa internetu!!
OdpowiedzUsuńDziwię się tobie i twojej wypowiedzi. Najpierw nawołujecie do tego na jakie tematy mam pisać na własnym blogu, potem mówicie mi czego mi nie wolno pisac na własnym blogu a teraz piszesz mi, że mam nie komentować każdego negatywnego komentarza na moim blogu. Romek, człowieku, prosze cie opanuj swoje emocje, bo tracisz poczucie rzeczywistości. Zgadzam się z tobą, że każdy może pisac to co uważa, zgadzam się i nawet powiem więcej. na moim blogu będę odpowiadał na każdy komentarz na który będę miał ochotę.
UsuńNie rozumiem co poniektórych osób wcześniej wypowiadających się w komentarzach , jeżeli właściciel bloga ma chęć zmiany tematu i uważa swoją decyzję za stosowną , to dlaczego nie , skoro jest wyraźnie napisane ,że dopuki , doputy nie zostaną wyjaśnione sprawy , a właściwie złośliwości pewnych trackerów w "sieci" , nie bedzie powrotu do tematyki jazdy ciężarówką i związanedgo z tym życia . A życie kierowcy w obecnych czasach , to także komunikacja drogą internetową .Więc właściwie jak słusznie Krzysztof zauważył , tam także wystepuje cwaniactwo , a człowiek ma prawo do obrony również w internecie , jeśli jest grzecznie mówiąc zaczepiany.
OdpowiedzUsuńDziwię się tym , którzy od początku zaglądali na blog Krzysztofa i jak tylko zmienił tematykę , to od razu dają pass . Ale każdy ma prawo wyboru , więc ...
I bardzo proszę mnie źle nie zrozumieć - nie bronię Krzysztofa , jest to moje i tylko moje zdanie w tym temacie .Wojtas
Dziekuję za zrozumienie.Pozdrawiam
UsuńStaje po stronie tych którzy uważają, że Krzychu niepotrzebnie analizuje jaki jest Hiob czy Adam. Dlaczegi Ci tak zależy na pokazywaniu kto jest dobry a kto zły? Każdy kto czyta inne blogi i ogląda filmiki na YT może to ocenić sam, swoją miarą. Jasne, że masz prawo pisać na swoim blogu co chcesz, ale weź pod uwagę, że o trakerce piszesz świetnie, ale ostatnie trzy posty, nie licząc powyższego były fatalne. Ok, fajnie, że wyjaśniłeś sprawę z PT ale ciągnąc wątek o trakerach w internecie źle robisz "co za dużo to niezdrowo" che się powiedzieć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nie analizuję jaki jest Hiob czy Adam. Ty nie rozumiesz o czym piszę.Zależy mi bo taki jestem. Jeżeli ktoś wychodzi do internetu i kosztem drugiego chce się wybić a w jaki sposób to napisze w pości,to nie podoba mi się to. Mam odwagę o tym mówić, bo widzę że niektórzy boją się o suby i lajki, zeby czasem widza nie stracić.Będą robić wsztstko byle by się podobać.Za duzo "wazeliny" widzę a za mało "jaj".Tak może ocenic swoją miarą pod warunkiem ,że wie o wszystkim. A ja wiem o rzeczach o których połowa nie ma zielonego pojęcia. I właśnie o tych rzeczach bede mówił.Jeżeli chodzi o cztery ostatnie posty to są na temacie, ale ty nie zauważasz problemu. Nie moja sprawa. Tak wujasniłem wątek z PT i dopiero po tych wydarzeniach zdecydowałem , że jak bede widział kolejne to nie bede siedzial cicho. Nawet gdybym miał zmienic bloga na zawsze i pisac tylko o cwaniakach udających kulturalnych i wychowanych ludzi to będe pisał. Napewno znajdą się osoby, które zauważą to co ja widzę i pozostaną na blogu. A jeżeli tylko ja widzę ten problem to w takim razie nie mam pytań.
UsuńI znowu to samo pitolenie. To blog Krzyśka więc skrobie tu to, na co ma ochotę więc zbędne są te komentarze. Jak się komuś podoba to czyta, jak nie podoba zmienia bloga i nie zaśmieca zbędnymi komentarzami.
OdpowiedzUsuńPeace :)
Micho
A czy mógłbyś troszkę bliżej opisać jak dokładnie wyglądała jazda na dwóch tarczkach??Trochę nie pojmuje,co wtedy z licznikiem kilometrów,bo przecież na tarczce musisz wpisywać aktualny stan licznika przed i po jeździe?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie to jest głupie gadanie szefa. Kończy ci się twój czas jazdy i wkładasz drugą tarczę wypisaną na inną osobę.W tym przypadku ja wypisywałem na mojego szefa. Tak mi kazał, jkak byś jechał w podwójnej obsadzie. Kazał mi mówić, że jak będzie kontrola to mam pokazać tylko swoje tarcze i powiedzieć,że do tej pory jechałem w podwójnej obsadzie lecz kierowca pojechał do domu i teraz ja sam jadę. Pisałem,że dopiero zaczynałem i dokładniesam sam nie znałem przepisów czasu pracy kierowcy.Ale pomysl, co by się stało, gdybym mial kontrole w momencie gdy miałem tarczę włozoną z wypisanym nie moim nazwiskiem.Szybko to wszystko ogarnąłem, ze to jest śmierdząca sprawa. Wracałem bardzo uważnie,zeby dupy nie zmoczyć i już wiedziałem że rezygnuję z tej pracy.Oczywiście pożegnanie z szefem tez było hardcorowe, ale to jest opowieść na inny post.Nigdy nie będę jeździł, łamiąc przepisy dla szefa.W razie problemów zawsze sie na ciebie wypnie a z kłopotami będziesz musiał zmierzyć się sam.
UsuńTo ładnie zaczynałeś. Ja miałem podobnie jak zaczynałem jeździć busami tyle że problem był w wypłacalności szeryfa. za 2.5 tygodnia dawał mi 1000 zł i mowił '' Kubuś wybacz ale nie mam więcej, wrócisz z następnej trasy to dostaniesz reszte doli''. Powiedziałem sobie no dobra. Relacje mialem z nim dobre do czasu jak się nie postawiłem. We francji trzymał mnie tydzień bo niby ładunkłów nie było ( było to pod Milau we Francji :) ) w portugalii 1.5 tygodnia w Figueira da Foz. W POR stałen na dzikusie w mieście bo nigdzie indziej nie było parkingów. Tak więc... Najgorsi są ci co zaczynaja ( chodzi mi o nowe firmy transportowe) przygarnoiaja chłopaków bez doświadczenia bo wiedzą, że nie bedą im płacić a chłopcy nie bedą sie stawiać a jak już będą to znajdą jakieś coś za co będzie trzeba dopłącać pracodawcy a później nas zwolni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Warzywko 007 ;D
Zgadzam się z tobą.Dobrze opisałeś to zjawisko wykorzystywania kierowców bez doświadczenia. Możemy na forum pisać po firmch które wykorzystyją kierowcówi i nie płacą.Żeby chłopaki wiedzieli gdzie nie nalezy szukac pracy.Pozdrawiam.
UsuńNie przejmoj sie glupimi komentazami. To twoj blog i pisz co ci sie podoba. Jak komus to nie pasuje to papa.
OdpowiedzUsuńJuz dawno mialem Cie o cos zapytac. W twoich filmach nie mowisz nigdy o stresie zwiazanym z terminami. Ja czegos takiego nie znam zawsze szybko zeby zdazyc i telefony od dyspozytora na co tak duzo czasu potrzebowalem.
Jezdrze bardzo czesto osobowka (mam CB) na A2 kolo Hanoweru w niemczech i Cie wypatruje. Moze kiedys uda mi sie kiedys Ciebie zlapac, a jak bys kiedys tu robil pauze i moglismy bysmy sie spotkac to bylo by super.
Pozdrawiam Marek
Taki cwaniaków nie brakuje. Zestaw, który wygląda jak demobil po wojnie i szefuńcio, który myśli, że po co spać skoro pieniążki wtedy będą mniejsze. Jesteś Krzychu spoko gość i z tego co widzę, masz naprawdę duże doświadczenie życiowe a teraz truckerskie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywiście, że dużo przyjemniej czyta się posty, w których jest mowa o pozytywnej stronie wykonywania zawodu kierowcy. Załadunki, rozładunki, przygody w trasie, ciekawe krajobrazy, czy samo prowadzenie zestawu - wszystko to dla osób zaciekawionych w jakikolwiek sposób życiem truckera jest bardzo ważne. Ale nie zapominajmy o tym, że życie nie składa się tylko z tego co łatwe i miłe. Zawsze pojawią się niezbyt sympatyczne sytuacje, z którymi każdy z nas będzie musiał się zmierzyć. I chociaż sam bardzo czekam na kolejne relacje z tras, to doskonale rozumiem, że właśnie nadszedł ten czas, w którym chcesz poruszyć pewne, być może dla niektórych niewygodne, tematy.
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio mocno poruszyło coś, co zobaczyłem w twoim filmiku. Naprawdę dało mi do myślenia. Nagrałeś moment, gdy po zakończonej trasie przyjeżdża po ciebie na bazę twoja żona. Ztęskniona biegnie by się z tobą przywitać. Być może praca truckera i wiążąca się z nią rozłąka z rodziną nie wpływa zbyt dobrze na kształtowanie realcji małżeńskich, sam nie wiem, ale dobrze jest wiedzieć, mieć to poczycie, że czeka na nas ktoś, kto nas bardzo kocha. Jeśli mogę o coś prosić, to może o to, żebyś przedstawił swoje stanowisko na ten temat.
Pozdrawiam
Jacek
A ja uważam, że za dużo zdenerwowania wyczuwa się w twoich wypowiedziach ostatnio i dlatego ludzie źle to odbierają. Blog, kanał YT i forum jest spoko. Życzę ci Krzyśku więcej luzu, nie twierdzę, że go nie masz. Ale jednak miedzy wierszami widać zdenerwowanie. To Twój blog, ale ja bym niektóre komentarze brał chyba trochę lżej. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń