czwartek, 26 stycznia 2012

Do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Ładunek dostarczony, pełen luz, uczucie zadowolenia z wykonania pracy. Teraz, gdy adrenalina puściła poczułem się zmęczony, zmęczony ale szczęśliwy i dumny, że mimo przeszkód, problemów na trasie ładunek dostarczyłem na czas, na podany adres o podanej godzinie .Zmęczony, bo skrócona pauza dobowa do 9 godzin i jazda z przerwami tylko 45 minut robią swoje, ale już jest wszystko dobrze. Pojadłem, przespałem się półtora godzinki i czuję, że zmęczony organizm powoli zaczyna wracać do życia.
To dobrze - pomyślałem. Odpocznę i mogę przyjąć następny ładunek. Dzisiaj raczej nie, bo jest już za późno, ale jutro - bez problemu, na jutro jestem gotowy. Siedzę tak w kabinie na parkingu przy ruchliwej autostradzie i rozmawiam sam ze sobą. Nagle czajnik zaczyna mnie wołać używając do tego bulgotu gotującej się w nim wody, wołać mnie do zalania szklanki z kawą, która ma mnie obudzić na dobre. O rany zapomniałem, że miałem kawę sobie zalać - znów powiedziałem sam do siebie. I nagle uświadamiam sobie jakie dźwięki od dłuższego czasu docierają do moich uszu. W tle gra sobie radio, bardzo cicho, że ledwie je słyszę, z autostrady dochodzą dźwięki przejeżdżających tam samochodów i co jakiś czas w CB-radio ktoś pyta - Koledzy, a co się dzieje tam w stronę Norymbergi, że się tak korkuje ?
Wyłączę to CB - pomyślałem - trochę spokoju - nie chcę się rozpraszać, chcę się skupić przecież chcę opisać moją ostatnią dostawę.
W CB jest już cisza, lecz w tym momencie jeszcze jeden głośny, coraz głośniejszy dźwiek zaczyna do mnie docierać.
A to co ? - pytam wsłuchując się w niego.
Hmm...no przecież - uśmiechnąłem się sam do siebie - bystrzacha ze mnie - pomyślalem. Przecież stoję 10 km od lotniska w Monachium, przecież to dźwięk odrzutowca pasażerskiego przelatującego nad autostradą i wtedy dotarło do mnie, że ja już dawno przyzwyczaiłem się do tych wszystkich odgłosów i dźwięków i że one wogóle mi nie przeszkadzają, że stały się częścią mojego życia.
I znów się chwile zadumałem....- Jak to człowiek do wszystkiego potrafi się przyzwyczaić -pomyślałem.

niedziela, 22 stycznia 2012

Praca Kierowcy Ciężarówki - "Życie w trasie"

W serwisie YouTube od jakiegoś czasu publikuje filmy z moich tras. Pierwsze filmy są bez komentarza lub komentarza jest bardzo mało. W pierwszych moich filmach poprostu chciałem pokazać widoki, krajobrazy, kilka miejsc załadunku. Nie miałem jeszcze koncepcji tak dokładnie co nagrywać, więc gdzie byłem pierwszy raz, nagrywałem, podkładałem muzykę i wrzucałem na YT.
Ale po kilku trasach stwierdziłem, że dobrze by było mieć jakiś konkretny temat do nagrywania i pokazywania. Temat, który by się nie kończył, nie powtarzał, był ciekawy. Dostałem kilka wiadomości na priv, żeby robić filmy z komentarzem. Powiem szczerze, że robienie filmów sprawia mi od bardzo dawna dużą frajdę. Pamiętam jeszcze czasy z początku lat 90-tych, gdy biegałem z kamerą na kasety video VHS i nagrywałem co popadnie. Całymi dniami siedziałem przed telewizorem i oglądałem to co nagrałem, aż do znudzenia, ale tak było. Jestem z rocznika, który pamięta puste pułki w sklepach i banany tylko na święta. Więc magnetowid i kamera video w tamtych czasach to były nie lada gadżety. Oczywiście nie było jeszcze internetu, serwisów takich jak YouTube by można było publikować ciekawe filmy, więc po jakimś czasie filmy te lądowały gdzieś w kartonie w piwnicy.
Dzisiaj kamera Full HD na nikim nie robi zbyt dużego wrażenia, mamy kilka serwisów na których można publikować swoje filmy, między innymi YouTube, który moim zdaniem jest najpopularniejszym serwisem tego typu. I dlatego na tym serwisie zdecydowałem się otworzyć swój kanał.
Ale wracając do tematu, bo trochę popłynąłem wspomnieniami i po tylu latach zobaczyłem te obrazy w mojej wyobraźni.....stop! znowu płynę. Więc co mówiłem - Temat, który by się nie kończył, nie powtarzał, był ciekawy - No właśnie i myślę że temat - "Życie w trasie" jest tym tematem,którego szukałem."Życie w trasie" jest każdego dnia inne, pomimo że robi się podobne rzeczy każdego dnia, że jeździ się po tych samych trasach to jednak każdy dzień jest inny. Miejsca załadunków i rozładunków są inne. Dojazdy do firm są tak różne że czasami jadąc jakąś drogą zastanawiam się czy to dobra droga, kto w takim miejscu buduje firmę, gdzieś w środku gór, gdzieś na uboczu, gdzieś blisko centrum dużego miasta. Czasami wszystko układa się po mojej myśli, a czasami wszystko się komplikuje. Krzyczę wtedy do siebie - Co jest do cholery !? - Fatum jakieś czy co !?
Mówiąc krótko, każdy dzień jest inny, każda dostawa jest inna, każdy parking jest inny, każda trasa jest inna i to jest moim zdaniem bardzo dobry temat do pokazania. Jak naprawdę wygląda praca kierowcy, jak wygląda "Życie w trasie"i to chcę pokazywać.
Pierwsze filmy są trochę chaotycznie zmontowane, po prostu składałem ciekawsze momenty z różnych tras, dlatego najpierw jest Francja, potem Niemcy i znów ujęcie z Francji albo z Polski. Teraz filmy montuję ujęciami jedno po drugim tak jak pokonuję trasę, abyście mogli jakby uczestniczyć ze mną w trasie każdego dnia. Oczywiście pokazuję najciekawsze momenty, żeby oglądanie nie zrobiło się nudne i staram się montować ujęcia z komentarzem. Poniżej przedsawiam dwa pierwsze odcinki, możliwe że część z Was już je widziało, ale wrzuciłem je na bloga, ponieważ każdy następny odcinek będę wrzucał i dodawał dodatkowy komentarz w postaci opisu filmu i scen, które się tam znajdują, czy przebieg trasy, rozładunku, załadunku był spokojny czy spotkały mnie niespodzianki i komplikacje, które niestety zdarzają się bardzo często.



"Życie w trasie - cz.1"

Zapraszam na forum Młody Trucker - Forum początkujących kierowców zawodowych


"Życie w trasie cz.2"

Zapraszam na forum Młody Trucker - Forum początkujących kierowców zawodowych




Mam już zmontowane i przygotowane do przesłania na YT kolejne odcinki "Życie w trasie", lecz niestety nie mogę ich teraz przesłać. Dlaczego ? Już odpowiadam.
Mam internet bezprzewodowy w Polsce i w Niemczech, we Francji jeszcze nie mam, ale pracuję nad tym.
Teraz jestem w Niemczech na stacji ESSO przy autostradzie A-7. Niestety w takich rejonach jak autostrady między polami, lasami czy w górach jest zbyt mały zasięg i wolny przesył żeby wysłać pliki ok.800 Mb, bo przeważnie moje filmy tyle ważą. W miastach jest lepiej z przesyłem, lecz w miastach jestem krótko, ponieważ zaraz po rozładunku czy załadunku jadę w kierunku autostrady lub drogi szybkiego ruchu gdzie szukam parkingu lub poprostu jadę w trasę. Więc nie pozostało mi nic innego - uzbroję się w cierpliwośc i po powrocie do domu wrzucę te filmy na YT z mojego komputera domowego.
Dobra my tu gadu, gadu a w brzuchu burczy. Wrzucam post na bloga i robię coś do jedzenia bo zgłodniałem. Jest niedziela godz.12:36 czas na pauzie płynie fajnie, dobrze że mam internet,większość kierowców ma TV-Sat i ogląda telewizję. Mi TV jest nie potrzebna, nie planuję kupować, nie wiem może zmienę zdanie, ale narazie chcę się skupić na zorganizowaniu internetu we Francji, mam już namiary gdzie i jaki internet kupić, ale przecież nie wsiądę w samochód osobowy bo go tu niemam i nie pojadę tam teraz. Muszę poczekać, aż będę miał trasę w tamten rejon Francji i wtedy zacznę działać.

Pozdrawiam,nareczka i szerokości!

sobota, 21 stycznia 2012

Praca w mojej firmie

Jest teraz sobota godz.15:32 i robię właśnie obowiązkową pauzę minimum 45 godzin, więc mam sporo czasu dla siebie. Pomyślałem, że następny post w moim blogu powinien być na temat mojej pracy, a dokładnie gdzie mam bazę, w jakich krajach jeżdżę, ile tygodni itd. Mówiąc ogólnie jak wygląda praca w mojej firmie.
Zacznę od tego, że pracuję tu 4 miesiące i jestem bardzo zadowolony z pracy w tej firmie, panuje tutaj bardzo fajny klimat, który mi akurat odpowiada. Ciężarówką którą jeżdżę, jest MAN TGA 18.430 z roku 2006. Jest przydzielony do mnie i tylko ja w tej firmie nim jeżdżę, co jest bardzo dużym plusem, ponieważ można w kabinie wszystko zrobić pod siebie, no i bardzo ważna rzecz, poznaje się swój zestaw i po jakimś czasie zna się każdą śrubkę, odgłos pracy silnika itd. Na bierząco przeprowadzam wszelki drobne naprawy na warsztacie, który jest na firmie, a duże naprawy są przeprowadzane w serwisie MAN-a.
Jak ja to mówię - Jadąc w trasę, wiem czym jadę
Wiec jak wygląda praca w mojej firmie. Baza mieści się w Świerklanach k/Rybnika i stamtąd zawsze zaczyna się wyjazd w trasę. Pierwszy ładunek podejmuję w Polsce, przeważnie w woj.śląskim lub w Czechach w Ostrawie, bądź okolicy Ostrawy.
Z tym ładunkiem lecę do Niemiec. W Niemczech rozładunek, podjęcie nowego ładunku i jazda do Francji. We Francji rozładunek, podjecie kolejnego ładunku i spowrotem do Niemiec. Głównie robię takie kółka Niemcy-Francja przez okres 2-3 tygodnie i ostatni kurs jest z Niemiec do Polski lub Czech. I tak to właśnie wygląda. Główne kraje po których jeżdżę to właśnie Niemcy i Francja. Długości tras są  różne, do tej pory moja najkrótsza trasa miała ok.400 km a najdłuższa 1450 km.
Osobiście lubię trasy jak najdłuższe, im trasa jest dłuższa, tym jestem bardziej podekscytowany gdy przyglądam się jej na mapie. Zawsze przed wyjazdem studiuje trasę, przyglądam się jej, patrze którędy będę jechał i jeżeli jest taka potrzeba to koryguję ją i zmieniam.
W Niemczech przeważnie jeżdżę po autostradach, muszę powiedzieć że niemieckie autostrady są bardzo dobre jest ich bardzo dużo i praktycznie w każde miejsce Niemiec można dojechać autostradą. Oczywiście, że nie pod samą firmę, ale bardzo blisko firm czy stref przemysłowych. Pod firmy czy też strefy przemysłowe, których tutaj jest bardzo dużo podjeżdża się landówkami, które są także bardzo dobrze utrzymane. We Francji jest różnie, zależy w jaki rejon Francji jadę, czasami większą część trasy jadę autostradą a czasami więcej jadę landówkami. We Francji jest mniej autostrad niż w Niemczech, a w rejonie Bryttani na zachodzie Francji autostrad niema wcale, są tam tylko drogi szybkiego ruchu. Bryttania to taki rejon Francji, gdzie tranzyt jest bardzo mały, ciężarówki jadą tutaj głównie dostarczyć ładunek do konkretnego celu i jadą spowrotem. Jest bardzo pięknym rejonem Francji, jest tutaj mnóstwo miejscowości turystycznych leżących nad samym Oceanem Atlantyckim..
Właśnie tak wygląda praca w mojej firmie. Francja, Niemcy to dwa kraje, po których jeżdżę najczęściej.

piątek, 20 stycznia 2012

Co na blogu,po co i dlaczego - ciąg dalszy

Wstałem tak jak zaplanowałem o godzinie 4:00, poranna toaleta, mycie zębów, kawa, dokładnie taki sam schemat każdego dnia po przebudzeniu. Mam ten schemat opanowany i sprawdza mi się więc go nie zmieniam. Jest godzina 7:03 i w dalszym ciągu czekam na rozładunek.
Wykorzystam ten czas na dokończenie poprzedniego posta, poprzednich myśli. Więc dalej.
Schody nr.3 - Języki obce.
Przecież pracując w Unii europejskiej w różnych krajach spotyka się różne języki niemiecki, angielski, francuski nie mówiąc już o włoskim, hiszpańskim czy portugalskim itd.
Przecież kierowca zawodowy musi umieć się porozumieć. Fakt był taki, że niemiecki i angielski tylko liznąłem i nawet nie można było powiedzieć, że znam je w stopniu podstawowym, ani nawet komunikatywnym. Rozmawiając w sprawie pracy, gdy padło pytanie - A jakie języki pan zna ? - Niestety musiałem odpowiedzieć  - Dopiero zacząłem się uczyć  niemieckiego i angielskiego. No i najczęściej, lecz nie zawsze słyszałem - To proszę się nauczyć  i wtedy do nas zadzwonić .
Myślę, że te trzy podstawowe przeszkody - schody jak ja to nazwałem - spotyka każdy świeżo upieczony tracker. Lecz nie są to przeszkody nie do pokonania, upór w dążeniu do wyznaczonego celu i determinacja pokona każdą, nawet największą przeszkodę.
Na moim blogu oraz w moich filmach chcę pokazywać nie tylko piękne widoki, wspaniałe trasy czy miejsca załadunków i rozładunków, ale również wszystko to co kierowca zawodowy pracujący w Unii Europejskiej powinien wiedzieć i co robi na co dzień. Chcę pokazać życie kierowcy ciężarówki wewnątrz w kabinie, życie za zasłoną, którą każdy kierowca posiada w swoim trucku, co dziej się w kabinie gdy tak zwane firanki są zasłonięte. Co kierowca robi, jak wygląda jego życie w trasie. Obalić kilka mitów, pokazać że kierowca ciężarówki to porządny gość  lubiący pomagać innym i kochający swoją rodzinę. I to jest odpowiedź na pytanie - Co na blogu.
Kolejne pytanie z tematu posta- Po co ? No właśnie po co ? Już odpowiadam.
Popełnianie błędów nie jest niczym złym, każdemu zdarza się popełnić błąd większy lub mniejszy, lecz należy zawsze wyciągnąć  wnioski z tych błędów, by nie popełniać drugi raz tych samych. Czy  mi zdarzało się popełniać błędy będąc w trasie ? Pewnie że tak i to nie raz, oczywiście że najlepiej uczyć się na czyiś błędach, ale nie zawsze mamy się od kogo uczyć, lub też nie za bardzo chcemy się od kogoś uczyć, kogoś posłuchać. Ja postanowiłem podzielić się z Wami swoim niewielkim doświadczeniem, ale jednak doświadczeniem, po to by Wam pracowało się lżej, przyjemniej i z mniejszym stresem. By młodym trackerom start poszedł w miarę gładko i gdy będą na okresie próbnym w nowej pracy, mogli ten okres z powodzeniem zaliczyć jako udany tak jak ja zaliczyłem. Jeżeli będziecie mieli jakieś pytania, będę starał się na nie odpowiedzieć w postaci posta lub filmu. Właśnie po to powstają filmy i ten blog.
I pozostała jeszcze ostatnia odpowiedź  - Dlaczego ? Co sprawiło, że zdecydowałem się prowadzić blog, pokazywać życie kierowcy i dzięki temu pomagać mniej lub bardziej doświadczonym trackerom. Jest kilka przyczyn mniejszych i jest jedna główna. Te mniejsze są takie. Zawsze lubiłem pomagać innym, angażować się w jakieś projekty. Teraz będąc w trasie i robiąc obowiązkowe pauzy potrafię znaleźć trochę czasu na prowadzenie bloga i zajęcie się różnymi tematami oraz problemami, które spotyka się tutaj na co dzień. I jest główna przyczyna dla której chcę to robić. A mianowicie.
13 w piątek, dokładnie 13 stycznia w piątek 2012 spędzałem noc w swojej ciężarówce we Francji na trasie E-60 ok.25 km od miasta Nantes w zachodniej części Francji, między godziną 00:00 a 04:00 czyli w nocy z moich baków z mojego Mana skradziono ok 500-550 litrów ropy. Tak zaje....no mi ropę, gdy spałem zmęczony długimi trasami, które robiłem przez kilka ostatnich dni. Nie będę się teraz zbytnio rozpisywał jak się czułem widząc korki z baków leżące luzem na bakach i zaglądając do środka widząc dno baków. Do tego tematu jeszcze wrócę, bo chcę o tej sprawie zrobić film. Od tego czasu minęło siedem dni, a ja ciągle nie mogę się z tym pogodzić, że mnie to też spotkało. Piszę "też" bo słyszałem o takich przypadkach, lecz nigdy nie sądziłem że mnie to też spotka.
A jednak, stało się - to są moje pierwsze słowa, które powiedziałem jak lekko ochłonąłem.
Dlatego chcę pokazywać jak pracuję, gdzie nocuję, czym zajmuję się w trasie, co robię aby ładunek i moja ciężarówka były bezpieczne. Mam nadzieję, że dzięki moim filmom i temu blogowi takich przypadków będzie coraz mniej. Zdaję sobie sprawę że tego haniebnego i podłego  procederu nieda się całkowicie wyeliminować, ale wierzę w to że może tych przypadków być dużo mniej.
Tyle słów odemnie w tych pierwszych postach "Co na blogu, po co i dlaczego", mam nadzieję, że udało mi się dość dokładnie przekazać Wam to co siedziało w mojej głowie od jakiegoś czasu. Kolejne posty będą już związane z życiem w trasie. Szerokości. Pozdrawiam:)

Poniżej film pt : " Son of a bitch ", w którym pokazałem co robiłem zaraz po przebudzeniu się i stwierdzeniu, że zostałem okradziony z ropy. Jak poradziłem sobię z tą przykrą sytuacją, która spotyka wielu kierowców ciężarówek w tym i mnie.



Co na blogu,po co i dlaczego.

Witam,zabierałem się do napisania tego pierwszego posta już kilka razy,ale za każdym razem pytam samego siebie - Właściwie to co na tym blogu będziesz pisał,po co Ci to przecież jak zaczniesz pisać to trzeba by pisać systematycznie,no tak myślę bo przecież to jest blog ..... i tak dalej,i dalej.Takie mysli od jakiegoś czasu siedzą w mojej głowie.Zacznę pisać,nawet będę to robił systematycznie,ale czy ktoś to będzie czytał,czy poprostu swoje myśli przeleje na bloga i dalej pozostaną tylko moimi myślami,bo nikt tu nie zajrzy,nikt nie przeczyta.Ale chwileczkę - powiedziałem do siebie.Jest kilka tematów o których dobrze jest napisać.Więc co na blogu.
Na początku napiszę parę zdań o sobie.
Mam na imię Krzysiek jestem kierowcą ciężarówki potocznie mówionej TIR,coraz częściej nazywanej Truckiem i mi osobiście ta nazwa podoba się najbardziej dlatego pisze Krzysiek Truck Driver.
Swoją przygodę z trokerką zacząłem ponad 10 lat temu,lecz nie był to zestaw,tylko solówka i nie na międzynarodówce tylko w mieście gdzie mieszkam praktycznie od urodzenia,a miastem tym jest Jastrzębie Zdrój woj.sląskie.I właśnie tam w roku 2001 zrobiłem prawo jazdy kat.C i na poczatku na tej kategori pozostałem.Pracowałem w Jastrzębskich Zakładach Wodociągów i Kanalizacji jako kierowca samochodu asenizacyjnego potocznie nazywanego "Beczka"Po kilku latach pracy schowałem prawo jazdy kat.C do szuflady,dokładnie na 4 lata,by zająć się prowadzeniem własnej działalności gospodarczej.Na początku roku 2011 zamknąłem działalność,otworzyłem szuflade,wyciągnąłem z niej prawo jazdy kat.C wytarłem z kurzu i dorzuciłem kat.E i tak zostałem trakerem z prawdziwego zdarzenia.Porobiłem niezbędne szkolenia,badania,dodatkowe kursy ADR +cysterny i zacząłem szukać pracy jako Kierowca Międzynarodowy na zestawie ciągnik siodłowy z naczepą.
Wtedy nawet nie myślałem o tym,że kiedykolwiek zacznę pisać bloga,że będę robił filmy na YouTube z moich tras,myslałem tylko o tym żeby znaleźć pracę by zacząć jeździć i zarabiać.No i tu zaczęły się schody.Hmm....zapyta ktoś jakie schody człowieku,przecież masz wszystkie niezbędne papiery,zapał i chęć do pracy o czym ty mówisz,wejdź na neta,tam jest tyle ogłoszeń ....... jakie schody.
No właśnie.
Schodek nr.1 - Brak doświadczenia na zestawie ciągnik plus naczepa.Okazuje się że moje kilka lat pracy na kat.C plus zdany egzamin na kat.E na nikim nie robił żadnego wrażenia,gdzie dzwoniłem słyszałem to samo -  Brak doświadczenia - nie dziękujemy panu.Pff..what..fuck.mówiłem do siebie.I dzwonilem dalej.
Schodek nr.2 - Brak doświadczenia na międzynarodówce - Okazuje się że moja jazda osobówką po Uni Europejskiej też na nikim nierobiła wrażenia,każdy powtarzał to samo -  Brak doświadczenia na międzynarodówce - Nie,dziękujemy panu.i znowu głosne ...fuck... i dzwonilem dalej.
Co jest czy ja zacznę kiedyś jeździć - pytałem sam siebie.Co oni z tym doświadczeniem,przecież jestem kumaty,szybko łapie,zdobęde to doświadczenie.Każdy kiedyś zaczynał bez doświadczenia,przecież (i tutaj cenzura)nikt się nie urodził z doświadczeniam jako traker.Każdy kiedyś zaczynał - mówiłem do siebie i dzwoniłem dalej.
Trochę się rozpisałem,ale temat "doświadczenie"jest jednym z powodów dla których zacząłem nagrywać filmy z tras oraz zdecydowałem się na pisanie bloga.
A że moim celem jest pokazanie jak wygląda życie i praca polskiego trakera w realu bez ściemy więc tak też zakończę ten post.
Jest godzina 1:23 stoję na spedycji Netto Dyskont w niemczech i muszę już iść spać ponieważ o godzinie 5:00 mam rozładunek,więc spania mam jakieś 2 i pół godziny bo muszę wstać o 4:00
ciąg dalszy "Co na blogu,po co i dlaczego."w następnym poście.
Nareczka :)