niedziela, 29 kwietnia 2012

Spotkanie ze SZWAGREM

Piątek,czyli wczoraj układał się tak,że powoli traciłem nadzieję na dostanie ładunku.Zbliżała się godzina dwunasta w południe gdy zadzwonił telefon.Krótka rozmowa z szefem i już znam swoją przyszłość na następne siedem dni.No może nie całą,nie tak dosłownie,ale na pewno wiem co mniej więcej będę robił.Na pewno jeszcze jeden tydzień w trasie i na pewno jeszcze jedna Francja do zrobienia.A co wydarzyło się po odłożeniu telefonu na swoje miejsce?Palę silnik i jadę na załadunek.Tym razem to taki taktyczny ruch,aby mnie przeżucić w rejon Monachium.Stałem w mieście Worms oddalonym od Monachium o około czterysta dwadzieścia kilometrów.Z miejsca gdzie stałem,do miejsca załadunku dzieliła mnie odległość około czterdziestu kilometrów.Trochę autostradą i resztę landówką.Dojazd bez problemowy.Zgłosiłem się w biurze spedycji,podałem numer załadunku i poszedłem do swojej ciężarówki czekać na swoją kolej załadunku.Po niecałych trzydziestu minutach przyszedł po mnie operator wózka widłowego i kazał za sobą jechać wskazując mi drogę,gdzie będę ładowany.Podjechałem pod duży magazyn,przygotowałem naczepę do załadunku,wózkowy wrzucił na naczepę paleciak i już wszystko wiedziałem co mam robić.Trzydzieści trzy palety papieru toaletowego o łącznej wadze prawie pięciu ton.Wózkowy przywoził po dwie palety i kładł je na brzegu naczepy,a ja szybko przewoziłem je na tył i układałem jedna obok drugiej.Po około trzydziestu minutach naczepa była już cała załadowana.Jeszcze zostało tylko wypakować trzydzieści palet na wymianę z paleciary,jeszcze raz odwiedzić biuro aby odebrać papiery i można było już ruszać w drogę.Trasa krótka,pisałem wcześniej,chodziło o to żebym nie jechał tych kilometrów na pusto.Tu w rejonie Monachium,szybciej dla mnie coś znajdą i będę mógł pędzić na Francję.Wystartowałem około godziny szesnastej.Przejazd w rejon Monachium to żadne wyzwanie,wskoczyłem na autostradę i jadę spokojnie rozglądając się dookoła i przypatrując się samochodom osobowym i osobom jadącym w środku.
- Ale ruch,weekend zaczynają,wracają z pracy,jadą do rodziny,pewnie chcieli by jechac szybciej.
Takie myśli chodziły mi po głowie,gdy patrzałem na te osobówki.
Ale niestety piątkowe popołudnie na autostradzie A-5 którą jechałem raczej na sto procent gwarantowało,że te osobówki wraz ze mną znajdę się w korku.Zresztą na autostradzie A-8,na którą się kierowałem,też można było spodziewać się korka.I wcale się nie pomyliłem.W rejonie Stuttgardu na przeciwległym pasie ruchu,korek sięgał ponad piętnastu kilometrów,Na szczęście na moim pasie tworzące się korki,szybko rozładowywały się.Jechałem spokojnie,miałem dobry czas,rozładunek dopiero na poniedziałem.Moim celem było podjechać jak najbliżej Monachium i zaszyć się gdzieś na parkingu by zacząć robić weekend.W cb-radiu,co jakiś czas słyszałem rozmowy innych kierowców informujących się wzajemnie o sytuacji na poszczególnych autostradach.Mnie te informacje nie dotyczyły bo miałem tylko jedną opcję,jazda autostradą A-8 jak najbliżej Monachium.Inni kierowcy zastanawiali się jaką wybrać opcję,aby ominąć korki.Już miałem wyłączyć cb-radio,bo przeszkadzało mi w słuchaniu muzyki,ale zmieniłem zdanie i tylko je przyciszyłem.Jechałem dalej,co jakiś czas musiałem zwalniać prawie do zera,ale jakoś zbytnio nie przejmowałem się tym,poprostu jechałem tak jak pozwalały mi na to warunki panujące na drodze.W pewnym momencie w cb-radiu niezbyt wyraźnie usłyszałem zdanie,
- Czy to ty jesteś tym kierowcą,który prowadzi bloga ?
Zacząłem wsłuchiwać się w głosniki radia,bo nie byłem pewny,jak brzmiało to zdanie i do kogo było adresowane.
- Czy to ty jesteś tym kierowcą.który prowadzi bloga? - padło to samo pytanie drugi raz.
Tym razem dokładnie zrozumiałem i odpowiedziałem.
- Tak prowadzę bloga.
Okazało się,że przedemną jedzie bus na polskich tablicach,a w środku kierowca,który wołał mnie przez radio.Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.Po kilku minutach zaproponowałem,że możemy się zatrzymać na parkingu,wypijemy po kawie,porozmawiamy a ja w tym czasie wykręcę pauzę czterdzieści pięć minut.Tak też zrobiliśmy.Po kilku kilometrach jazdy,zatrzymaliśmy się na parkingu,zaparkowaliśmy swoje auta poznaliśmy się osobiście.
- Krzysiek.
- Marek.
Powiedzieliśmy do siebie podając sobie ręce.
- Wskakuj do mnie - powiedziałem i zaprosiłem go do siebie.
Marek,poszedł tylko do swojego busa po kubek na kawę i po chwili siedzieliśmy u mnie,popijaliśmy kawę i rozmawialiśmy na różne tematy.Skończyliśmy kawę i przenieśliśmy się tym razem do busa.
SZWAGIER - taką ksywę ma Marek i taki nick używa na internecie,też nagrywa filmy ze swoich tras.Pokazał mi kilka z nich.Poprosiłem go,aby pokazał mi aparat którym nagrywa i opowiedział mi o nim.Spotkanie uważam za bardzo fajne i cieszę się,że nie wyłączyłem tego cb-radia i że SZWAGIER zawołał mnie przez nie.Spotkanie trwało grubo ponad godzinę i niestety musieliśmy się pożegnać,bo przecież każdy z nas miał ładunek na pace i do pokonania swoją trasę.
Oczywiście nagrałem część tego spotkania i będzieci mogli zobaczyć je w kolejnych częściach "Życie w trasie."Teraz złożyłem krótki film,abyście mogli poznać SZWAGRA bliżej,bo moim zdaniem jest bardzo ciekawym człowiekiem,kierowcą z pasją.Jeździ busem po całej europie i nagrywa swoje trasy.Ma również swój kanał na YouTube,gdzie możecie to wszystko zobaczyć.Polecam.Zobaczcie i oceńcie sami.Na końcu filmu podałem linki do jego stron.Na YT zrobiłem suba,bo jestem ciekawy co u niego będzie się działo.Na FB kliknąłem"Lubię to"aby być na bierząco,bo również robi wspaniałe zdjęcia i tam je umieszcza.Oczywiście zostaje stałym bywalcem na jego blogu i będę mu kibicował w jego podróżach po Europie.Wymieniliśmy się numerami telefonów i napewno będziemy w kontakcie.Uzgodniliśmy,że musimy się jeszcze spotkać,porozmawiać i powymieniać się doświadczeniami.Wiadomo,że w naszym przypadku nie jest to łatwe,będąc ciągle w trasie,bo przecierz nie my planujemy sobie trasy,tylko robią to inni,ale dla chcącego,nic trudnego.W dzisiejszych czasach,w dobie internetu,telefonów komórkowych i GPS wszystko jest możliwe.Do następnego SZWAGIER !

I to są te piękne chwile w "Życiu w trasie",które możemy przeżywać,będąc kierowcami.Sytuacje,o których nigdy byśmy nawet nie pomyśleli.Możliwość poznawania wspaniałych ludzi i zawieranie nowych znajomości dzięki temu,że "Żyjemy w trasie".

Czasami,ktoś mnie pyta - "I co podoba Ci się ta praca".
Ja odpowiadam - "Ja kocham tą pracę"
i wtedy widzę jak dziwnię się na mnie patrzy :)



7 komentarzy:

  1. Ha a ja już dawno mam zasubskrybowany kanał szwagra:) Fajne spotkanie. Do zobaczenia na szlaku:) pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę! Ale spotkanie. Właśnie ja muszę jeszcze zasubskrybować kanał SZWAGRA bo jeszcze nie mam :D
    A twój filmik extra. :) :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm, a mi nie chce znaleźć bloga ani konta ut. Podajcie link

    OdpowiedzUsuń
  4. http://szwagier106.blogspot.com/

    http://www.youtube.com/user/SZWAGIER106

    OdpowiedzUsuń
  5. Jo widze że kolega szwagier ma tez sensownego bloga, a trzeba przyznac że napewno miło się tak jest spotkać z kimś kto Cię na obczyźnie wywoła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ja Ci zazdroszczę Twojego życia.

    OdpowiedzUsuń