- Le Pont De Claix - Pomyślałem
- Przecież to jest to miasto, które wpisałem w mapę - mówiłem.
- Ale miałem nosa - ciągnąłem dalej
- Zjadę na parking i wpiszę dokładną nazwę ulicy.
Tak też zrobiłem. Na parkingu przeczytałem nazwę firmy, zanotowałem w swoim notesie i mój wzrok zatrzymał się na wyrazie ADR, który był w wiadomości.
Już wyjaśniam co ten skrót oznacza.
ADR - Umowa europejska dotycząca międzynarodowego przewozu drogowego towarów niebezpiecznych.
ang. European Agreement concerning the international carriage of Dangerous Goods by Road
- O,o - Pomyślałem, czyli moim ładunkiem dzisiaj są a-de-ery, tak się mówi w języku kierowców.
Czyli, otwarte pomarańczowe tablice z przodu na ciągniku i z tyłu na naczepie, jazda z prędkością max. 80km/h, zakaz wjazdu praktycznie do wszystkich tuneli, które są na terenie Niemiec i Francji oraz zakaz poruszania się po drogach objętych takowym zakazem.itd.
- No to nieźle się zapowiada - pomyślałem - i rozejrzałem się dookoła.
Pogoda nie rozpieszczała, sprawdziłem temperaturę jaka panuje na zewnątrz, na wyświetlaczu zobaczyłem minus 5 stopni C. Padał śnieg, raz mocniej, raz słabiej, czuć było, że na drodze jest trochę ślizko. Ogólnie aura zimowa, biało, zimno i wietrznie.
- Ciekawe co to ładunek i jak daleko będę z tym jechał - pomyślałem.
I w tym momencie przedemną zaczęły ukazywać się przepiękne góry, nie były dość wyraźne ponieważ widoczność była słaba i panowała lekka mgła, ale można było dostrzec, że te góry są bardzo piękne i niespotkane. Bardzo wysokie i bardzo strome. W wielu miejscach dosłownie pionowe ściany skalne, jak by ktoś przyszedł i je wypchnął z ziemi i zostawił. Zbliżałem się do nich i oniemiałem z wrażenia. Szczyty były schowane w chmurach, ja jechałem dalej i je podziwiałem. W pewnym momencie spostrzegłem, że właśnie wjeżdżam do miasta Grenoble. Odrazu zapamiętałem tą nazwę, sięgnąłem po aparat i zacząłem robić zdjęcia.
Jechałem, podziwiałem góry i zbliżałem się coraz bardziej do zabudowań miasta. Nie mogłem oderwać wzroku od nich, były z dwóch stron drogi, coraz większe i coraz piękniejsze coraz bardziej wyraźne. Niesamowite uczucie, gdy ogląda się naturę w takim wydaniu, naszą planetę Ziemię, która jest taka piękna, nie mogłem się napatrzeć, oczywiście nagrałem kilka filmów, które będą w kolejnych częściach"Życie w trasie". I pamiętam co myślałem w tamtej chwili. Jaką dużą przyjemność daje praca kierowcy, można zobaczyć tyle pięknych miejsc w których prawdopodobnie nigdy bym nie był nie będąc kierowcą. Ja w mojej ciężarówce jadę sobie i podziwiam to wszystko. Teraz jestem tu, za godzinę gdzie indziej, a jutro to nawet sam nie wiem gdzie będę i to jest piękne. Jechałem dalej i wiedziałem, że to miejsce napewno zapamiętam. Postanowiłem, że jak przyjadę tutaj na wiosnę albo latem to zrobię film o tym pięknym miejscu. Zerknąłem na mapę i zobaczyłem, że jestem prawie u celu, jeszcze parę zakrętów, dwa ronda, skrzyżowanie ze światłami i powinienem zobaczyć firmę do której jadę. I ta też się stało. Zobaczyłem bramę wjazdową i obok znak nakazujący samochodom ciężarowym jechać dalej, więc pojechałem tak jak wskazywał znak. Po przejechaniu jakieś 500 m, dojechałem do drugiej bramy, gdzie znajdowało się biuro w, którym byli przyjmowani kierowcy i parking dla samochodów ciężarowych.

- Acha, to tutaj będę ładował te ADR - y, chyba to będą jakieś chemikalia - pomyślałem. Ubrałem się w moje ubranie robocze czyli, kamizelka, buty, założyłem czapkę na głowę i poszedłem do biura. W biurze, bardzo sprawnie poszło mi załatwienie papierów. Było więcej wypisywania niż przy zwykłym ładunku, ale nie było żadnego problemu ponieważ był tam wzór w j.polskim jak należy wypełnić wszystkie dokumenty. W dokumentach należało podać nazwę firmy, imię nazwisko kierowcy, numery rejestracyjne ciągnika i naczepy, numer załadunku tzn, awizacja. Wszystko wypisałem bardzo szybko i oddałem wypełnione dokumenty pracownikowi, który tam pracował. Pan ten obejrzał wypełnione dokumenty, kiwnął głową mówiąc - ok i poprosił mnie okazanie dokumentów mojej ciężarówki ,instrukcje pisemne, które muszę posiadać przewożąc ładunek ADR i dokument potwierdzający ukończenie kursu ADR, który oczywiście posiadam, bez takiego dokumentu nie zostałbym załadowany. Nie miałem tych dokumentów przy sobie, były w ciężarówce, powiedziałem, że nie ma problemu i że zaraz je przyniosę.

Extra wpis. Masz jakieś fotki tego Kenwortha?
OdpowiedzUsuńWitam.Mam fotki i krótki film z tego spotkania.Bedzie kolejny post na ten temat.Pozdrawiam :)
Usuńhej mam pytanko o czas pracy. mógłbyś rozpisać przykładowo jeden dzień tak jak masz to na tacho, z uwzględnieniem przerw i "innej pracy" ?
OdpowiedzUsuńjestem świeżo po KW ale szczerze nie mam pewności czy rozumiem te zasady. pozdrawiam
Witam.Niem ma problemu z rozpisaniem czasu pracy.Zrobię post na ten temat.Pozdrawiam :)
UsuńSwietny jak zwykle wpis na blogu jesteś nie tylko dobrym kierowcą a takze dobrym pisarzem. Wszystko piszesz tak jak bys w danej chwili opowiadał to drugiej osobie. Przekaz naprawde SUPER i tak trzymaj a licznik odwiedzin twojej strony dobije szybko najpierw 10 tys a potem 100 tys wejśc Pozdrawiam RAFI-71
OdpowiedzUsuńBędę czekał na info ! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo miło czyta się opisy z tras kogoś, kto wykonuje ten zawód z pasją, sympatią. Podziwiam Cię. Mapa którą masz na laptopie to AutoRoute 2011? Możesz powiedzieć skąd łapiesz internet? Szukasz hotspotów czy masz coś w stylu AldiTalk? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCześć Krzysiek ,super blog,fajne filmy i miły porządny komentarz do nich.Chciałbym się z tobą skontaktować jesli możesz to napisz do mnie na adres paw7@amorki.pl bo tutaj na blogu nie znalazłem twojego maila.Szerokości
OdpowiedzUsuńPaweł
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń