poniedziałek, 20 lutego 2012

Odpoczynek - W sumie długa trasa

Trochę zaległości.

W końcu mam trochę czasu dla siebie. A dokładniej mówiąc, mam trochę czasu aby usiąść przy komputerze i napisać ten post, dokończyć opowieść o Grenoble bo jeszcze została do napisania czwarta część. Poskładać filmy, bo materiału mam naprawdę bardzo dużo. Będę miał czas na udzielenie odpowiedzi na pytania, które mi zadajecie, wszystkie bardzo uważnie czytam i na wszystkie będę chciał odpowiedzieć. Bardzo dużo się dzieje, każdego dnia, codziennie można by było pisać post o życiu w trasie. Teraz będę miał ok. 10 - 14 dni wolnych od pracy. Czy po ostatniej trasie mam dość jazdy i to wolne to dla mnie zbawienie. NIE, ale cieszę się, że będę mógł po przebywać z wami więcej i częściej tu na necie. Padła propozycja, żeby uruchomić tutaj na blogu czat, dlaczego nie, wszystko można jak się chce i jeżeli będzie taka potrzeba. Piszcie, jakie jest wasze zdanie na ten temat. LIVE - Ustream. Tak robiłem próbę i będzie można zrobić Live, ale to kwestia przyszłości. Po pierwsze muszę zakupić potrzebny sprzęt. Po drugie muszę zorganizować internet we Francji no i po trzecie chyba najważniejsze nie wszędzie jest dobry zasięg i przesył, więc Live może być często przerywany, ale tak jak napisałem to kwestia przyszłości, na razie to była tylko próba na Ustream.



Ostatni rozładunek i odpoczynek.
W sobotę o godz.7:30 wjechałem na bazę i tym samym praktycznie zakończyła się moja trasa. Napisałem praktycznie, ponieważ na bazę zjechałem załadowany dwudziestoma tonami maszyn górniczych, które byłem rozładować dzisiaj. Dokładnie był to kombajn górniczy w częściach, który ważył trzydzieści ton i był podzielony na dwa auta. Ja wiozłem dwadzieścia ton, a mój kolega z firmy dziesięć ton. Rozładunek w Bytomiu na kopalni "Bobrek". No i oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. Ale po kolei.
Wstałem dzisiaj o godz. 4:00, kawa, kanapki na drogę ,laptop i nawigacja to wszystko co dzisiaj zabrałem ze sobą. Na bazie byłem o 5:45 wsiadłem do ciężarówki, przekręciłem kluczyk w stacyjce, na wyświetlaczu pokazał się komunikat o rozgrzewających się świecach żarowych.
- Mam nadzieję, że odpali przecież nie było tak dużego mrozu w nocy.
Poczekałem cierpliwie na kolejny komunikat, który brzmiał: " Uruchom silnik ". Przekręciłem kluczyk do oporu, rozrusznik otrzymał sporą dawkę prądu i czy chciał, czy nie musiał zacząć się kręcić by tym samym zbudzić mój 430 konny silnik ze snu, który trwał czterdzieści sześć i pół godziny. A trwał tyle ponieważ po zjechaniu z trasy musiałem zrobić obowiązkową pauzę minimum czterdzieści pięć godzin. Gdy silnik już chodził i wydawał bardzo dobrze znany mi warkot, ja w tym czasie uruchomiłem laptop i nawigacje. Spojrzałem na tacho, a dokładnie na ilość godzin trwania pauzy, później spojrzałem na zegarek i stwierdziłem.
- Ok. Ruszam o 6:30 i tym samym będę miał czterdzieści siedem godzin pauzy, pasuje.
W nawigacje wpisałem adres i moim oczom ukazała się między innymi długość trasy. Pięćdziesiąt cztery kilometry.
- Spoko - pomyślałem - Szybko zajadę, cały czas autostradą A-1. Potem niecałe dziesięć kilometrów drogą nr. 88 i jestem na kopalni.
Zbliżała się godzina 6:30 byłem już gotowy do jazdy. Jeszcze tylko obchód całego zestawu, sprawdzenie czy wszystko jest ok. i mogę ruszać.
Z bazy wyjechałem sam, kolega miał dojechać najpóźniej za godzinę. Jazda przebiegła bez problemu. Szybko przejechałem ponad czterdziaści pięć kilometrów autostradą, później wjechałem na drogę nr. 88 następnie droga nr. 94 i po chwili byłem już przed bramą wjazdową na teren kopalni.
Wjeżdżając na teren kopalni strażnik z ochrony wskazał mi drogę dojazdu do magazynu głównego, który był moim celem, miejscem rozładunku. Tam trafiłem do biura, gdzie siedział pan odpowiedzialny za rozładunek. Wszystko układało się po mojej myśli, aż do tego momentu.
W biurze pokazałem dokumenty, które posiadałem i pomyślałem, że to tylko kwestia paru minut i będę się podstawiał pod rozładunek. Kazano mi poczekać
- Nic nowego, że każą czekać - pomyślałem - Każą czekać to poczekam.
Po ok. dwudziestu minutach okazało się, że to nie w tej części kopalni ma odbyć się rozładunek tylko 1,5 km dalej, też ta sama kopalnia, ale inne miejsce.
 - Musi pan przejechać na ul.Łużycką, tam gdzie widać te kominy i tam pana i pana kolegę rozładują - powiedział pan z biura i pokazał palcem na kominy, które było widać z miejsca w którym staliśmy.
- Nie ma problemu - powiedziałem.
Zawsze staram się być miły na załadunkach i rozładunkach, nawet gdy zaczyna mnie coś denerwować, staram się tego nie pokazywać. Z uśmiechem na twarzy pożegnałem się z dwoma gośćmi z biura z którymi rozmawiałem i poszedłem do kabiny. Jeden z nich, tłumaczył mi jak mam pojechać, dużo zapamiętałem, ale pomyślałem po co mam nawigację i mapę, wpiszę trasę i dojadę bez problemu. Tak też zrobiłem, musiałem jednak tą trasę troszkę zmienić, ponieważ od momentu wybudowania obwodnicy w tamtym rejonie Bytomia, na kilku drogach postawiono zakaz wjazdu dla samochodów pow.3,5 T.
Miałem wyjechać z terenu kopalni i skręcić w prawo, potem na skrzyżowaniu prosto bo w prawo był zakaz, parę zakrętów, dwa lub trzy skrzyżowania i już miałem być na miejscu.
- Łatwizna - stwierdziłem patrząc na mapę.
Zanim jednak ruszyłem, zadzwoniłem do kolegi z drugiej ciężarówki, przekazałem mu informację, że rozładunek jest w innym miejscu i podałem mu nazwę ulicy.
- Dobra jadę - wrzuciłem dwójkę, puściłem sprzęgło i nic, stoję w miejscu.
- Właśnie tego się obawiałem - pomyślałem.
Plac jak i drogi dojazdowe na terenie kopalni, były dosłownie całe pokryta lodem, dziury, mocno ubity śnieg i po odwilży w ciągu dnia w nocy zrobił się lud.
- Ładnie, może do tyłu ruszę - i wrzuciłem wsteczny.
To samo, koła się kręcą, a ja stoję w miejscu. Po kilku próbach raz do przodu ,raz do tyłu odpuściłem.
- Nic trzeba iść poszukać kogoś, kto mnie pociągnie.
Gdy tylko wyszedłem z kabiny, tuż obok mnie przejechał starszy pan w takiej małej lokomotywie, która ciągnie wagoniki kopalniane.
- Zapniemy i pociągniemy - pierwszy powiedział do mnie.
- Dziękuję panu bardzo za pomoc - odpowiedziałęm.
Wkręciłem hak do ramy z przodu ciągnika, maszynista założył łańcuch na niego i po chwili usłyszałem.
- Gotowy - krzyknął
- Tak, gotowy - odpowiedziałem, siedziałem już w kabinie, miałem wrzucony bieg, puściłem sprzęgło i delikatnie dodałem gazu. Lokomotywa ruszyła, trochę nią szarpnęło, koła ślizgnęły się po szynach,myślę sobie.
- Nie da rady, w sumie ważę ponad trzydzieści osiem ton.
Jednak maszynista ruszył jeszcze raz i tym razem dodał więcej gazu. Zadymiło się z tłumika i powoli lokomotywa zaczęła przesuwać się po torach a ja razem z nią.
- Uf..dobrze, że mnie wyciągnął. - pomyślałem.
Ale już mi się nie podobało miejsce gdzie mam się rozładować
- Ciekawe jak tam będzie - pomyślałem - Na tym drugim miejscu i jak wyjadę pusty ?- dodałem.
Ładnie podziękowałem temu panu, wskoczyłem do kabiny, zawinąłem kółko wokół jednego z  magazynów i już byłem pod bramą wyjazdową.
Przy wyjeździe powiedziałem strażnikowi, że wyjeżdżam pełny bo rozładunek odbędzie się w innym miejscu. I wskazałem mu palcem  kierunek, gdzie jadę. Strażnik popatrzył na mnie i powiedział.
- Jak pan wyjedzie za bramę, to niech pan skręci w lewo nie w prawo
- W lewo ? - spytałem - Dlaczego w lewo, myślałem, że w prawo. - powiedziałem.
- Bo w lewo ma pan bliżej i prościej, a w prawo to trzeba objeżdżać - odpowiedział strażnik.
Wsiadłem do kabiny, obejrzałem na mapie drogę w lewo, tak jak wskazał mi strażnik i stwierdziłem, że faktycznie będzie bliżej. Bytomia nie znam, rzadko tam bywam, ale jak strażnik mówi, że w lewo to chyba wie co mówi. Przestawiłem trasę w laptopie i po wyjeździe z terenu kopalni skręciłem w lewo tak jak powiedział mi strażnik. Wszystko szło dobrze ,aż do momentu, gdy na kolejnym skrzyżowaniu miałem jechać w lewo.
- Co to zakaz skrętu w lewo - powiedziałem do siebie - w lewo nie mogę ?
Szybko spojrzałem na mapę, gdzie dojadę skręcając w prawo.
- No dobra, pojadę w prawo, skoro w lewo nie mogę i jakoś dojadę - pomyślałem,
Ale w tym momencie ciśnienie mi się podniosło.
- Po co słuchałem tego strażnika, mogłem jechać w prawo, a tak to zaś trzeba się przebijać jakimiś dziwnymi uliczkami.
Jechałem dalej, patrzałem na mapę i improwizowałem, żeby objechać ten zakaz.
- Tutaj skręcę w prawo, potem dojadę do tej drogi o tu - mówiłem do siebie jak patrzałem na mapę. - i będzie dobrze. - stwierdziłem.
Moja radość nie trwała zbyt długo. Po kilku kilometrach skrzyżowanie ze znakiem "Stop"
- Dobra, jadę w prawo, tędy będzie dobrze, w lewo nie mogłem, zaraz za zakrętem było widać niski most i znak " zakaz wjazdu pojazdów o wysokości ponad 3,5m ", ale to na szczęście nie był mój problem bo ja miałem jechać w prawo.
-Dobrze, że miałem jechać w prawo, bo gdybym miał jechać w lewo ....- i jeszcze nie dokończyłem swojej myśli, gdy na swojej drodze zobaczyłem znak " Zakaz wjazdu pojazdów o rzeczywistej masie całkowitej ponad 5 t " i pod spodem znak "1000 m"
- Ciekawe dlaczego zakaz pow. 5t - zacząłem się zastanawiać, lecz nie zawróciłem tylko pojechałem dalej.
Po przejechaniu 1000m wszystko się wyjaśniło. Dojechałem do dwóch znaków.
Pierwszy " zakaz wjazdu pow.5t i drugi, który mnie rozwalił ", zakaz wjazdu pojazdów o wysokości pow.3,4m "
-Nie, dosyć wracam i jadę po mojemu, a temu panu strażnikowi już dziękujemy - powiedziałem głośno i dodałem - miałem dobry czas, a tu wszystko zaczyna iść nie tak.
Szybko zawróciłem, obrałem kierunek - powrót do punktu wyjścia, czyli wyjazd z bramy kopalnianej i jazda według trasy, która była ustalona jako pierwsz. Musiałem wrócić ok. 10 km i zrobiłem to bardzo szybko, później jeszcze niecałe cztery i gdy dojeżdżałem na miejsce, zadzwonił telefon.
- No, gdzie ty jesteś ? - spytał kolega z firmy, który wyjechał z bazy godzinę po mnie i już był na miejscu, na tym nowym adresie, który mu podałem.
- A kufa, ani nie mów, wszystko Ci opowiem jak przyjadę, jesteś już na miejscu? - spytałem.
- Tak,na miejscu. - odpowiedział.
- Dobra, ja będę za chwilę - mówiąc to widziałem, że do celu mam niecały kilometr.
Dojeżdżając do bramy towarowej, zobaczyłem ciężarówkę z naszej firmy, która stała na terenie kopalni.
- Ok.jestem na miejscu - powiedziałem.
Rozmowa z panią strażnik była szybka i na temat. Wiozę to a to i rozładowuję tu. Podałem numer rejestracyjny ciągnika i szlaban powędrował w górę.
Podjechałem blisko drugiego Mana, nie gasiłem silnika zaciągnąłem tylko ręczny i poszedłem porozmawiać z kolegą.
- Co się dzieje, ślizko ? - powiedziałem widząc, że niesie na łopacie żwir, który sypie pod tylne koła ciągnika.
- A idź, ty w pi...du, tutaj nie rozładowujemy - powiedział zdenerwowany.
- Nie umiem wyjechać - dodał
- Nie tu, to gdzie ? - spytałem
- Tam skąd przyjechałeś - odpowiedział
- Poważnie !? - spytałem - Napewno ? - dodałem myśląc jakimi dziurami tutaj przyjechałem.
- Tak, jakiś gość zadzwonił tam i się dogadali, że nie tutaj rozładowujemy tylko tam i mamy tam jechać. - powiedział klnąc pod nosem.
- Ładnie, tam to ja byłem już o ósmej rano, a dochodzi 10:00 i  dalej mam ładunek na pace - powiedziałem - nic już nie mówię. - mówiąc to machnąłem ręką w geście, że nic się nie układa.
Wsiadłem do kabiny, przez radio spytałem.
- Gotowy, ruszamy ?
- Tak, ruszyłem, żwir pomógł, jedziemy - usłyszałem w radiu.
- Ok.to jedziemy - powiedziałem i w delikatnie wcisnąłem pedał gazu.
Tym razem, bez żadnych problemów dojechaliśmy na rozładunek, pan odpowiedzialny za to całe zamieszanie ładnie nas przeprosił.
- Nie ma problemu, nic się nie stało, czasami tak jest - opowiedziałem, żeby rozładować napięcie.
Zobaczyłem uśmiech na jego twarzy i spytałem.
- To co, możemy zaczynać, gdzie mamy podjechać ?
Pan wskazał miejsce, rozładunek poszedł bez większych problemów, również wyjazd z kopalni okazał się bezproblemowy. Słoneczko trochę przygrzało, śnieg i lód częściowo się roztopił, więc zestaw choć był pusty i mało ważył nie miał problemów z wyjazdem. Powrót na bazę autostradą A-1 to już tylko formalność. Wjechałem na bazę, jeszcze tylko parkowanie tyłem i koniec.
- No teraz to już mam wolne, co najmniej dziesięć dni - pomyślałem gasząc silnik.
Spakowałem swoje rzeczy do osobówki i pojechałem do domu.

I tak to właśnie jest, czasami z bardzo prostej roboty, zrobi się bardzo skąplikowana robota. Ale ja nigdy się nie załamuję, zawsze jak coś nie idzie po mojej myśli, mówię do siebie.
- Czas było przywyknąć przecie - i staram się rozwiązać problem. Nie mówię, że czasami się nie wściekam, bo czasami zdaża mi się zdenerwować, ale zawsze szukam rozwiązania i nie dopuszczam do siebie myśli, że sobie nie poradzę.

Rok 2012 - Mocny start

Rok 2012 zaczął się dla mnie bardzo pracowicie. W pierwszą trasę wyjechałem 04.01.2012 i było to kółko do Niemiec i spowrotem. Na bazie byłem 06.01.2012 wieczorem ,rozładunek w poniedziałęk. Trasa ok.2000 km. Sobota, Niedziela wolne, w poniedziałek 09.01.2012 o godz.7:30 byłem na rozładunku w Bielsku - Białej. W tym samym dniu, również w Bielsku o godz. 9:00 byłem już na załadunku i ładowałem się do Niemiec do Koln. Potem dwa kółka Niemcy - Francja i przyjazd do Polski 28.01.2012 godz.5:00 rano. Sobota - Niedziela wolne i wyjazd w poniedziałek 30.01.2012 o godz.13:00 do Niemiec. Wróciłem z trasy dzisiaj tj.18.02.2012. o godz.7:30
Trochę liczb i dat, ale jak sami widzicie rok się zaczął naprawdę ciekawie. Od 04.01.2012 do 18.02.2012 byłem cztery dni w domu. Dlatego teraz będę miał dłuższe wolne. Kilka fotek z trasy.


Kiedy w trasę ?
Następna trasa prawdopodobnie za 10 - 14 dni. I choć mam wolne to wcale nie znaczy, że nie muszę nic robić przy Manie czy naczepie. W Manie wymiana oleju i filtrów, a przy naczepie naprawa podłogi, a dokładniej uzupełnienie brakujących śrub, które łaczą podłogę z ramą. Jak to się dzieje, że brakuje śrub. Już odpowiadam. Jeżdżąc wózkiem widłowym w trakcie załadunków lub rozładunków, powstają naprężenia, które powodują,że osłabione łby ze śrób, urywają się. Trzeba co jakiś czas przejżeć całą podłogę i uzupełnić brakujące śruby.

"Życie w trasie" cdn...
W ostatniej trasie zrobiłem pięć części "Życie w trasie", trzy z nich są już na moim kanale YT. Dwie kolejne czyli cz.9 i cz.10 pojawią się niebawem. Mam bardzo dużo nowego materiału do złożenia. W miarę jak będę miał czas,będę je składał i przesyłał na kanał. Czasami może to być codziennie, a czasami co kilka dni.
Jest jeszcze dużo do zrobienia i do pokazania. Bardzo dużo propozycji tematów wyszło od Was, z czego się bardzo cieszę i napewno bedę te tematy realizował.
oto kilka z nich:
- Skrzynia biegów - działanie i praca podczas jazdy.
- Podczepianie i odczepianie naczepy.
- Załaunki, zabezpieczenie.
- Jak przygotować bok naczepy do załadunku.
- Jak wygląda załadunek górą naczepy.
itd.



Życie w trasie - cz.11
Będzie to specjalny odcinek, narazie nic więcej nie powiem, ponieważ po tym co pokarzę w tym odcinku, moje podejście do trackerki w UE zmieniło się bardzo. Dlaczego ? Co się stało ? Możliwe, że część z Was się domyśla, a część nie. Poprostu poczekajcie, zobaczycię co będzie w części jedenastej już wkrótce.


FAQ - Najczęściej zadawane pytania.
Coraz częściej powtarzają się pytania, czy to w wiadomościach prywatnych, czy jako komentarz do filmu itd. Wszystkie pytania bardzo dokładnie czytam, lecz niestety nie zawsze mam czas, aby na nie odrazu odpowiedzieć. Czasami gdy jestem w trasie poprostu nie mam internetu.

Nowe zakładki.
Na blogu pod zakładką "Strona główna" jest nowa zakładka "FAQ - najczęściej zadawane pytania"i tam zapraszam do zapoznania się z pytaniami i odpowiedziami, bo możliwe że na wasze pytanie właśnie tam jest już gotowa odpowiedź, jeżeli nie ma to śmiało możecie pytać.
Powstaną nowe zakładki o nazwie "galeria"czyli zdjęcia z tras i zakładka "filmy"czyli wszystkie filmy, które będą umieszczane na YT, bez wchodzenia na kanał, będzie mozna zobaczyć na blogu.
Kolejna zakładka to " Gdzie teraz jestem ", czyli duża mapa z aktualną moją pozycją GPS.



Fotki z ostatniej trasy'
Zdjęć mam dużo więcej, teraz przedstawiłem kilka z nich. Poniżej przedstawiłem Mana po ataku zimy w Niemczech. Zdjęcie zrobione na stacji Shell we Francji.




Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim adresem.Za wszystkie komentarze na YT jak i na blogu.Za wspieranie mnie i zachęcanie do dalszego działania.Dziękuję.

                                                                                                                        Krzysiek

7 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze, że będziesz wrzucał kolejne filmiki - i brawa za tematykę, bo tego dużo w necie nie jest. osobiście czekam na te dotyczące załadunku i zabezpieczenia towaru. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajna relacja z trasy i spoko fotki czekam na kolejne filmiki
      Ps. wysłałem ci maila na adres który mi podałeś dotarła do cb moja wiadomość?

      Usuń
  2. Wrescie kolejny wpis bo zaglądałem i zaglądałem i ciagle nic a tu prosze jak zawsze super wpis i fotki .Pozdrawiam i życze kolejnych ciekawych tras i ich wpisów

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa relacja. Jest możliwe zrobienie filmiku o Panskiej ciezarowce? Chodzi o pokazanie w srodku i na zewnatrz auta, opowiedzenie co i jak jak sie spisuje, czy jest dobre, jakie wady jakie zalety itp.
    Opowiedzenie o roznych typach transportu, chodzi o plandeke chlodnie kontenery cysterny izotermy nei wiem czy jest cos jeszcze. Oczywiscie jesli Pan czuje sie na siłach o tym opowiadac:) Pozdrawiam. Czekam na kolejne wiesci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa relacja. widzę, że blog się naprawdę szybko rozwija :) Zaglądam tu codziennie na kanał też, subskrybuje go z resztą :) Krzysiek live jest świetną sprawą naprawdę a chat też jest bardzo fajnym pomysłem :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejne produkcje i wpisy na blogu.
    Pozdrawiam Klodex

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytalem twego bloga, a takze przejzalem wszystkie filmy, powiem jedno - JESTES WIELKI!!! Uwielbiam ludzi, ktorzy robia swoja robote z pasja! Dzieki ci za te filmy oraz wpisy na blogu! Ja tylko zaczynam przygode, bo tylko zaczynam prawko C + CE, chociaz B juz ma od 5lat i zaliczylem troche europy. Powiem jedno, ze napewno bede mial lzejszy poczatek, po ogladnieciu twojich filmow. Pozdrowienia z Litwy, Tomek

    OdpowiedzUsuń